Muminki zjadły Tove Jansson. Już mało kto pamięta, że miała jakieś życie poza nimi. A przecież malowała, rysowała, pisała książki dla czytelników starszych niż adresaci opowieści o sympatycznych trollach. Tymczasem Muminki stały się jej znakiem firmowym i jak widać nawet wydawca "dorosłej" książki umieścił jednego z nich przy nazwisku autorki, mimo że książka nie ma nic wspólnego z serią dla dzieci. Zdaje się, że jest to nawiązanie do dawnego podpisu Tove, która sygnowała Muminkiem swoje rysunki.
"Podróż z małym bagażem" to zbiór dwunastu opowiadań. Gdybym miała określić je jednym słowem, nazwałabym je nieśpiesznymi. Każde kojarzy mi się ze spokojem, niezależnie od podejmowanej tematyki.
Kluczowymi motywami tego tomu są sztuka i natura. Autorka snuje swoje opowieści na przemian wokół tych dwóch tematów, czyniąc je równoważnymi. W efekcie zupełnie oczywistym wydaje się, że u Tove człowiek nie istnieje w oderwaniu od przyrody, ale równie naturalna jest jego praca twórcza.
Co ciekawe, mam wrażenie, że opowiadania dotyczące związku człowieka z naturą są ciągle aktualne, mimo że pierwsze wydania tych tekstów pochodzą z lat siedemdziesiątych. Może dlatego właśnie te historie uważam za najbardziej udane w całym tomie. A wręcz jedyne udane, bo zbiór jest bardzo zróżnicowany i obok dosyć dobrych tekstów (tytułowa "Podróż z małym bagażem", "Cieplarnia" i "Śmierć nauczyciela gimnastyki"), występują takie, które można podejrzewać o niedopracowanie ("Osiemdziesiąte urodziny", "Zabić George'a").
Na pewno zapamiętam opowiadanie "Mały letnik", wzruszającą historię chłopca przekonanego, że musi nieustannie martwić się śmiercią i cierpieniem, bo nikt inny tego nie robi. Brzmi smutno? Podobnie wypadają pozostałe teksty, bo prawie cała książka utrzymana jest w tym tonie i z pewnością może budzić refleksje.
Muszę jednak przyznać, że liczyłam na bardziej poruszającą lekturę, tymczasem przeczytałam coś zaledwie poprawnego. Jakby autorka nie rozwinęła tu skrzydeł. Ale nie myślcie, że skreślam jej książki dla dorosłych i pozostaję przy Muminkach.
Co to to nie! Będę nadal szukać mojej Tove.
Co to to nie! Będę nadal szukać mojej Tove.
Tove Jansson, Podróż z małym bagażem, Wydawnictwo WAZA, Warszawa 1994.
Dla mnie to też autorka tylko "Muminków", zachęciłaś to przyglądnięcia się tej pani:)
OdpowiedzUsuńM.
Przyjrzyj się, potem pożyczę ci biografię Tove:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, chętnie bym poznała autorkę w innej roli, poza muminkowej :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, a o tej porze roku to raczej nie mam ochoty sięgać po historie smutne czy ogólnie nie nastrajające zbyt pozytywnie. Dlatego na ten moment chyba powiem pas.
OdpowiedzUsuńAniu, też miałam na to ochotę, zwłaszcza, że planuję wkrótce przeczytać słynną już biografię Tove Jansson:) Czytałaś może?
OdpowiedzUsuńWspomniałam o tym w poprzednim komentarzu, (dawno mnie nie było, więc trochę czytania miałam na Twoim blogu), niestety nie czytałam, ani tej pozycji, ani biografii, ale z pewnością ten dzień :)
UsuńDominiko, ja opowiadania lubię, ta nostalgia też mi nie przeszkadza. Jedynym problemem jest to, że ta książka jest taka zwykła. Zbyt zwykła jak na taką autorkę:)
OdpowiedzUsuńRaczej mnie nie zachęciłaś ale miło jest wiedzieć, że ta autorka stworzyła coś poza "Muminkami"
OdpowiedzUsuńAndra D, bo i nie planowałam zachęcać tym razem. Niestety:( Ale nie ustaję w poszukiwaniach czegoś, do czego zachęcać będę:)
OdpowiedzUsuń"Mały letnik" może być ciekawym opowiadaniem. Faktycznie ludzie za mało myślą o śmierci i o rzeczach smutnych. Starają się je zagłuszyć tymi radosnymi, chcą zapomnieć. Tylko dlaczego mały chłopiec chce wziąć na siebie tyle cierpienia, jakby przejąc je od innych ludzi, którzy go aż tak bardzo nie przeżywają.
OdpowiedzUsuńTak, tak! Wiesz, jak lubię biografie:)
OdpowiedzUsuńM.
Kingo, dosyć zdawkowo napisałam o tym opowiadaniu, tam jest opis bardziej skomplikowanych spraw, które dają małemu letnikowi do myślenia. Cała książka jednak bardzo nierówna, stąd moja zachowawcza recenzja;) Jeśli "Mały letnik" Cię zachęcił i skusisz się na lekturę, chętnie poznam Twoje zdanie:)
OdpowiedzUsuń"Muminki zjadły Tove Jansson." - cudny początek, oczami wyobraźni zobaczyłam tę mrożącą krew w żyłach scenę. :)
OdpowiedzUsuńNiestety, w miarę lektury mina mi zrzedła, bo spodziewałam się po tym zbiorku bardzo dużo, między innymi dlatego, że polowałam na niego długo. szkoda, że okazał się rozczarowaniem. Zobaczymy, jak będzie ze mną.
Czy czytałaś może "Córkę rzeźbiarza"?
Lirael, nie czytałam jeszcze. "Podróż z małym bagażem" miała mnie pocieszyć po tym, jak nie udało mi się w bibliotece upolować "Córki rzeźbiarza". Ale nie zrażaj się do "Podróży", może znajdziesz tam to, co lubisz:)
OdpowiedzUsuńNiniejszym czuję się zaintrygowana nie-Muminkową Tove! Niech no wpadnie w łapki moje.
OdpowiedzUsuńJak tylko skombinuję to opowiadanie (chcę dorwać cały zbiór) to spróbuję się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńJoasiu, a ja już powolutku szykuję się na biografię Tove, bo kusi mnie od dawna:)
OdpowiedzUsuńDopisuję te opowiadania na listę książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że będą w sam raz pasować na nadchodzącą jesień. Dziękuję za inspirację!
Polu, na pewno będą pasować na jesień. Zwłaszcza "Wiewiórka", jeśli dobrze zapamiętałam tytuł ostatniego opowiadania. Przyjemnej lektury:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę nigdzie dostać tego zbioru opowiadań :-(
OdpowiedzUsuńKingo, nie wiem czy Cię to pocieszy, ale one naprawdę nie są wybitne;) A pewnie prędzej czy później wpadną w Twoje ręce.
OdpowiedzUsuńTove Jansson? Muminki, Muminki! Aż ciężko uwierzyć, że ta kobieta miała jakieś inne życie poza mały trollami, chociaż po dłuższym namyślne to przecież oczywiste. To zabawne jak dzieło potrafi stłamsić twórcę. Prezentowany zbiór opowiadań wydaje się dosyć interesujący - kusi mnie szczególnie na nieśpieszność i spokój :)
OdpowiedzUsuńAmbrose, jeśli masz ochote na nieśpieszne opowiadania, na pewno się nie zawiedziesz:)
OdpowiedzUsuń