Kindle wprowadził zamieszanie w stosiku, bo nieustannie wodzi mnie na pokuszenie łatwym dostępem do nowych książek.
Tym razem Książka twarzy musiała ustąpić miejsca mniej wymagającej lekturze. Potrzebowałam czegoś prostszego, bardziej rozrywkowego niż artystycznego. Wydawało mi się, że kryminał mógłby spełnić te wymagania.
Wybrałam Siostrę, która kilka lat temu została okrzyknięta "niezwykle obiecującym debiutem". Książka wpadła w moje ręce z opóźnieniem, kiedy już cały świat ją przeczytał i zdążył napisać entuzjastyczne recenzje.
Żartownisie! Nabraliście mnie, drodzy recenzenci. Nie sądziłam, że pisząc o najlepszej książce, jaką ostatnimi czasy czytaliście, macie na myśli coś najwyżej poprawnego.
Książka Rosamund Lupton to monolog Beatrice, list do zmarłej siostry. Kobieta opowiada o tym, co działo się od chwili, gdy dowiedziała się o jej zaginięciu aż do wyjaśnienia tajemniczych okoliczności jej śmierci. Beatrice nie uwierzyła bowiem, że jej siostra mogła popełnić samobójstwo. Postanowiła przeprowadzić swoje własne śledztwo, by dowiedzieć się, kto skrzywdził piękną i dobrą Tess.
Rozważna i odpowiedzialna Beatrice, szukając zabójcy swojej siostry, odkrywa fakty z życia Tess, o których nie wiedziała. Musi zmierzyć się nie tylko z żałobą, ale i z przygnębiającym podejrzeniem, że nie znała swojej siostry tak dobrze, jak myślała.
Lupton napisała więc powieść detektywistyczną, w której połączyła kryminał z thrillerem i dorzuciła cechy powieści psychologicznej.
Żartownisie! Nabraliście mnie, drodzy recenzenci. Nie sądziłam, że pisząc o najlepszej książce, jaką ostatnimi czasy czytaliście, macie na myśli coś najwyżej poprawnego.
Książka Rosamund Lupton to monolog Beatrice, list do zmarłej siostry. Kobieta opowiada o tym, co działo się od chwili, gdy dowiedziała się o jej zaginięciu aż do wyjaśnienia tajemniczych okoliczności jej śmierci. Beatrice nie uwierzyła bowiem, że jej siostra mogła popełnić samobójstwo. Postanowiła przeprowadzić swoje własne śledztwo, by dowiedzieć się, kto skrzywdził piękną i dobrą Tess.
Rozważna i odpowiedzialna Beatrice, szukając zabójcy swojej siostry, odkrywa fakty z życia Tess, o których nie wiedziała. Musi zmierzyć się nie tylko z żałobą, ale i z przygnębiającym podejrzeniem, że nie znała swojej siostry tak dobrze, jak myślała.
Lupton napisała więc powieść detektywistyczną, w której połączyła kryminał z thrillerem i dorzuciła cechy powieści psychologicznej.
I byłaby to dobra książka, gdyby nie to, że przez cały czas miałam wrażenie, że autorka pisała z wysiłkiem. Że męczyło ją to tak, jak mnie zaczynało męczyć czytanie. Przez kilkanaście pierwszych stron zastanawiałam się czy Beatrice jest aż tak sztywną postacią, czy autorka pisała bez polotu, czy może tłumacz dopiero się wprawiał.
Beatrice miała być nudna, ale nawet najnudniejsze na świecie osoby, nie pisałyby w liście do siostry o "wyznaniach CZYNIONYCH przyciszonym głosem". Kto używa tak pretensjonalnego języka w intymnych rozmowach?
Można oczywiście założyć, że autorka naprawdę stworzyła postać posługującą się na co dzień językiem literackim. Jednak ja ciągle podejrzewam, że tłumacz nie przyłożył się do swojej pracy, co widać w kilku miejscach.
Na przykład jedna z bohaterek książki jest imigrantką, dopiero uczy się języka angielskiego. Możemy więc dowiedzieć się, że Kasia nie zna idiomu "zdrów jak ryba". Angielskiego odpowiednika mogła oczywiście nie znać, ale powiedzenie zostało przez tłumacza zastąpione polską wersją, która nie mogła przecież Kasi zaskoczyć. Taki drobiazg, a jednak pokazuje, że tłumaczowi zabrakło odrobiny kreatywności.
Siostra nie jest niestety wolna od innych drobnych wad. Pojawia się tu coś, co zauważyłam w wielu książkach i filmach. Złoczyńca, tuż przed tym, jak pozbędzie się swojej ofiary, nabiera nieodpartej ochoty na spowiedź i szczegółowo wyjaśnia, jakie złe rzeczy zdołał do tej pory zrobić. Wiem, że czytelnik musi poznać rozwiązanie zagadki, ale dlaczego zawsze jest to zrobione w tak banalny sposób?
Są w tej książce dwa momenty, które mnie pozytywnie zaskoczyły. Nie mogę ich jednak tutaj zdradzić, bo moim zdaniem są to jedyne ciekawe elementy fabuły. Jeżeli nie zniechęciłam Was wystarczająco, może zechcecie przeczytać Siostrę, a wtedy jakieś mocne punkty będą na wagę złota.
Rosamund Lupton mnie rozczarowała. Przeczytałam jej książkę szybko, chciałam się oczywiście dowiedzieć, co odkryje Beatrice, ale chciałam też znaleźć to, co zachwyciło czytelników. Nie znalazłam. I nie wiem czy to w ogóle w tej książce było.
Szkoda, bo to taka ładna okładka...:)
OdpowiedzUsuńM.
Przeczytaj, może ci się spodoba. Może to po prostu nie była książka dla mnie:-)
OdpowiedzUsuńHmm, pewnie lepsze to niż oglądanie telewizji:)jak mi wpadnie w łapki to nie wyrzucę;)
OdpowiedzUsuńM.