Człowiek nietoperz

Człowiek nietoperz Jo Nesbo kryminał recenzja
Czytaliście trylogię Stiega Larssona? A Jo Nesbø nie czytał. Nic dziwnego, na jego miejscu też nie darzyłabym przesadną sympatią Szweda, który z impetem zajął miejsce najbardziej znanego skandynawskiego autora kryminałów.

Tym dziwniejsze jest to, że Nesbø, nazywany jest czasem jego następcą. Sam słusznie złości się na to określenie, wszak tworzył i odnosił sukcesy na długo przed tym, nim jego szwedzki kolega podbił serca czytelników na całym świecie. Uznanie zyskał jednak trochę później, ale za to z dużym rozmachem. Jego książki, tłumaczone na ponad czterdzieści języków, wciąż zdobywają prestiżowe nagrody i cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem wielbicieli kryminałów.

Jakże mogło być inaczej? Piotr Bratkowski przywołuje w Newsweeku  zabawną anegdotę. Przed laty, kiedy Nesbø był dzieckiem, zadano mu wypracowanie na temat Dzień w lesie. Mały Jo poważnie zaniepokoił rodziców, okazało się bowiem, że wszyscy bohaterowie jego opowiadania giną.  Czyż nie była to doskonała wróżba na przyszłość?

Dziś Nesbø to już właściwie klasyka, której nie sposób pominąć, jeśli czytuje się kryminały. W końcu i ja postanowiłam poznać komisarza Harry'ego Hole'a.

Człowiek nietoperz to pierwsza część przygód norweskiego policjanta. Poznajemy go, kiedy próbuje rozwikłać zagadkę śmierci przebrzmiałej gwiazdki telewizyjnej. Brzmi tak sobie? A jeśli dodam, że akcja wcale nie została umiejscowiona w sennym skandynawskim miasteczku tylko w upalnej Australii? Lepiej? To moim zdaniem jedna z zalet Człowieka nietoperza. Wprawdzie przeniesienie akcji na południe nie było zabiegiem spektakularnie innowacyjnym, ale na pewno miłą odmianą.  

Niestety innych odmian trochę mi u Nesbø zabrakło. Główny bohater? Policjant z bagażem błędów młodości, ulegający nałogowi, honorowy, ale jednak trochę drań. Jeśli dodać do tego odrobinę niezrozumiałe powodzenie u kobiet, można wrzucić Harry'ego do szufladki, w której siedzi Mikael Blomkvist z Eberhardem Mockiem, Robertem Pruskim i kilkoma innymi kolegami po fachu.

A sprawa kryminalna, którą Harry się zajmuje? Na początku interesowały mnie wszystkie wątki poza zagadką śmierci urodziwej Norweżki. Muszę jednak przyznać, że wraz z upływem akcji Nesbø zaintrygował mnie i kilka razy sprawnie zbił z tropu. Wcale nie było przewidywalnie i nie myślałam tak często jak przy innych lekturach, że główny bohater jest mało sprawny intelektualnie. Dobra robota.

Najlepszym dowodem na to, jak bardzo mi się podobało, jest fakt, że nie mogłam się oderwać od lektury, która w pewnym momencie kompletnie mnie pochłonęła. Kiedy skończyłam, chciałam więcej i więcej.  Ale z braku kolejnego tomu Nesbø, sięgnęłam po książkę Johana Theorina i to zmieniło wszystko. 

Hej, Nesbø! Było miło, ale między nami wszystko skończone. Theorin skradł moje serce.

8 komentarzy

  1. Ciekawe, jak ja kończyłam swoje opowiadania w szkole. Obawiam się, że nadawałabym się na autorkę harlekinów;)
    A książka zachęca, ostatnio mam pecha do kryminałów, a Jo kusi.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sobie przypomnę, jak wyglądało moje opowiadanie o dalszych losach bohaterów "Krzyżaków", to obawiam się, że mogłabym zostać co najwyżej grafomanką:D

    A Jo polecam, mimo że mam nową miłość:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieładnie tak kogoś porzucać, jak tylko się pojawi lepszy egzemplarz ;) Klasyka - mówisz, przeczytamy - zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To silniejsze ode mnie, Theorin wygrywa! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam Cię do zabawy, o której szczegóły znajdziesz tutaj :) http://qlturoom.wordpress.com/2013/06/10/liebster-blog-award/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga SPOILER!
    Przeczytałam, a właściwie pochłonęłam. Bardzo wciąga, główny bohater faktycznie niby już znany z innych kryminałów, ale polubiłam go oczywiście. Rozczarowało mnie tylko zakończenie. Liczyłam, że np. on pogrąży się alkoholowym ciągu. No ale poza tym to super:) I nawet dowiedziałam się co nieco o Australii. Teraz już wgrałam sobie Theorina. Dam znać jak skończę.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Alkoholowy ciąg by cię usatysfakcjonował? :) MOŻLIWY SPOILER!! A losy pięknej Szwedki ci się podobały?

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardzieje jej imię i włosy...:) szkoda, że tak się skończyło, ale z drugiej strony nie byłabym zadowolona ze ślubu, czy coś;)
    M.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.