Bóg rzeczy małych

W drogę! Była już Korea, była Japonia. Co powiecie na Indie? Kerala to ich najwilgotniejszy, gęsto zaludniony region, słynący dziś z doskonałych szkół, licznych świąt i tradycyjnych festiwali. To w tamtejszej chrześcijańsko-hinduistycznej społeczności wychowała się Arundhati Roy, która akcję swej powieści umieściła właśnie w rodzinnych stronach.

"Bóg rzeczy małych" opowiada o losach starej, chrześcijańskiej rodziny mieszkającej w keralskim Ajemenem. Pewnego dnia z wizytą przyjeżdża była żona jednego z bohaterów i przywozi ze sobą ukochaną córkę, Sophie Mol. Kiedy wszyscy cieszą się z długo wyczekiwanego spotkania, czytelnicy już wiedzą, że zakończy się ono tragedią, która będzie miała olbrzymi wpływ na dalsze losy całej rodziny.

Fabuła nie jest więc specjalnie złożona, w przeciwieństwie do całej powieści. Wszystko komplikuje bowiem fakt, że w nielinearny czas narracji włączane są wspomnienia i przebłyski z przyszłości. Tym sposobem od początku znamy najważniejszy punkt układanki, ale powoli i z mozołem poznajemy jej pozostałe elementy. Odkrywamy, jak doszło do nieszczęścia i jakie były jego następstwa.

Drugą istotną częścią tej opowieści jest tło opisywanych wydarzeń. Czas fabuły to głównie rok 1969, kiedy w Indiach oficjalnie zniesiony był już system kastowy. Właściwie od dawna nie powinien on już obowiązywać, wszak równouprawnienie zostało wprowadzone na mocy konstytucji z 1950 roku. W rzeczywistości jednak utrwalone podziały trzymają się mocno nawet dziś i nie inaczej było w czasie, o którym pisze Arundhati Roy. Jej bohaterowie należą więc do różnych kast, a w książce bardzo ważny jest wątek podziału społecznego, który dla swoich potrzeb dodatkowo podkreślali komuniści.

Zatem "Bóg rzeczy małych" to losy rodziny przedstawione na tle rozdartego społeczeństwa, a wszystko to opisane pięknym, niemal lirycznym językiem. Tak obrazowym, że prawie wyczuwalny jest smak cytrynowego napoju, który pije jeden z małych bohaterów powieści. Ten styl na pewno nie wszystkim czytelnikom przypadnie do gustu, inni mogą narzekać na zagmatwaną narrację. Podejrzewam jednak, że ta książka nie poruszałaby tak bardzo, gdyby była napisana zwyczajnie, czarno na białym. Trudne tematy, jakich dotyka autorka, nie zyskałyby dostatecznego wyrazu w zbyt prostej formie.

I tak, z na pozór nieskomplikowanej historii, "Bóg rzeczy małych" stał się wspaniałym studium trudnych relacji rodzinnych i miłości, która nie chce poddać się sztucznym prawom. Nade wszystko zaś jest opowieścią o tym, jak beztroskie dzieciństwo i naiwna niewinność mogą się skończyć w ciągu zaledwie jednego dnia.

Arundhati Roy, Bóg rzeczy małych, Wydawnictwo Zysk i S-ka 1998.

23 komentarze

  1. Brzmi zachęcająco, oczywiście nie znam zbyt wielu hinduskich pisarzy, więc bardzo chętnie się skuszę, minusem czytania Twoich recenzji jest wydłużająca się kolejka moich lektur;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki już nasz los, kolejka nigdy się nie skończy, a im więcej się czyta, tym więcej się do niej dorzuca;)

      Usuń
  2. Ohhh! Indie to nie jest mój klimat właściwie, ale to brzmi tak namacalnie wspaniale, że po prostu muszę muszę. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, skoro to Twój klimat, to przeczytaj koniecznie. Sporo tam Indii, ich tradycji, kultury. Realia głównie z późnych lat sześćdziesiątych, ale pojawiają się też fragmenty dotyczące lat dziewięćdziesiątych. No i skoro Kerala to jest oczywiście taniec kathakali, choć niewiele:)

      Usuń
    2. Taa, to się nazywa czytanie ze zrozumieniem. Już wiem, że to nie jest Twój klimat:D

      Usuń
  3. Wypożyczyłam ostatnio z biblioteki i będę czytać niebawem. Autorkę poznałam przez jej eseje, które przerabiałam na studiach i które też polecam - świetnie się je czyta i dotykają ważnych spraw. Trochę się wahałam czy w ogóle sięgać po beletrystykę w jej wykonaniu (głównie dlatego, że to jej pierwsza książka, a później już odeszła ku publicystyce), ale teraz moje obawy nieco stopniały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że w tej książce też znajdziesz kwestie, którymi zajmuje się jako aktywistka spoleczna. Nie mogłam napisać tu wszystkiego, żeby nie zdradzić za wiele, ale choćby sytuacja kobiet jest tu dosyć wyraźnie pokazana.

      Usuń
    2. W publicystycznych tekstach też zajmuje się właśnie sytuacją kobiet i szerzej krajów postkolonialnych itp, moja ciekawość rośnie :)

      Usuń
    3. Czekam w takim razie na recenzję, ciekawe co przykuje Twoją uwagę, skoro znasz autorkę z innych tekstów:) Owocnej lektury;)

      Usuń
  4. A ja bym się skusiła mimo zagmatwanej narracji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagmatwana narracja ma swój urok, wielbiciele nazwaliby ją raczej kunsztowną niż zagmatwaną;) W każdym razie mnie się podobała, więc szczerze polecam:)

      Usuń
  5. W Indiach jeszcze nie gościłem, ale jeśli trafi się okazja, to z chęcią rozpocznę eksplorację tego kraju właśnie od zaproponowanej przez Ciebie lektury. Twoja recenzja brzmi bardzo zachęcająco - podoba mi się to ujawnienie tragedii zaraz na początku utworu i stopniowe przedstawianie okoliczności, które do nieszczęścia doprowadziły. Zabieg oryginalny i ciekawy. No i to kastowe społeczeństwo, o którym tyle się słyszy, a tak mało wie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest trochę tak, że czuje się, że ta tragedia wisi w powietrzu. Naprawdę ciekawy efekt:) Z całego serca polecam:)

      Usuń
  6. Zjadło gdzieś mi komentarz, albo wpadło w spamy... Bardzo się cieszę, że przeczytałaś tę książkę. To piękna recenzja, warto książkę propagować. Jest wyjątkowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta książka jest niezwykła, od początku miałaś rację:) Niektóre fragmenty zalazły mi za skórę i ciągle mi się przypominają. Długo szukałam "Boga rzeczy małych", warto było:)

      Usuń
    2. To prawda, że po przeczytaniu tej książki nic już nie będzie takie samo:)

      Usuń
  7. Akurat, co do tej książki mam wątpliwości. Obawiam się, że właśnie styl pisania nie przypadnie mi do gustu. Może przesadzam, ale takie mam przeczucia po przeczytaniu recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dowiesz się tylko, jeżeli zaryzykujesz;)

      Usuń
    2. Jasna sprawa, ale czasami tak mam, że bez powodu uprzedzę się do jakiejś książki i trudno to zmienić później :)

      Usuń
    3. Rozumiem, też tak czasami mam, np. Jaume Cabre "Wyznaję";)

      Usuń
    4. Po "Wyznaję" też nie mam ochoty sięgać, nie wiem dlaczego w sumie :P

      Usuń
  8. Książki z Indiami w tle uwielbiam, to jest zawsze podróż do zupełnie innego świata. Czasem wręcz trudno stamtąd wrócić. A "Bóg rzeczy małych" już od dawna czeka w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest. Przeczytałam już kilka innych książek od tamtej pory, a ciągle przypominają mi się jakieś fragmenty "Boga rzeczy małych":)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.