Prognoza na dziś? Najwyższa temperatura 31°C, temperatura odczuwalna 32°C, prawdopodobieństwo burzy 60%. Zalecenia? Pić wodę, czytać Mróz! Nie od dziś wiadomo przecież, że na upał najlepsza jest mrożąca krew w żyłach lektura. Sprawdzimy czy to działa?
METEOKRYMINAŁ
Ostatnio rzadko czytuję kryminały, więc z tym większym zapałem zabrałam się za książkę Marcina Ciszewskiego. Wprawdzie wcześniej o nim nie słyszałam i wybierałam w ciemno, ale autor znany był już wielbicielom fantastyki, a przed kilkoma laty postanowił spróbować swoich sił w kolejnym gatunku. I tak zapoczątkował serię kryminałów z ekstremalnymi zjawiskami meteorologicznymi w tle - mróz, upał i wiatr.
Pierwsza część, rzeczony Mróz, zaczyna się śmiercią warszawskiego meteorologa (nomen omen - Wicherka), który przewidział gwałtowne ochłodzenie, śnieżyce, wiatr i wszystko to, co kojarzy się raczej z Syberią niż centralną Polską. Dochodzenie powierzono ekipie policjantów, którzy szybko odkryli, że muszą sprostać znacznie poważniejszemu zadaniu niż tylko znalezienie mordercy. Dość wspomnieć, że w grę wchodzi polityczny spisek i wielkie pieniądze.
Brzmi nieźle? Jasne! Przez kilka pierwszych rozdziałów byłam zachwycona pomysłem, poczuciem humoru, porywającą narracją. A potem... wszystko się popsuło.
SYNDROM "GRY O TRON"
Na początku autor sam sprytnie rozbrajał potencjalne zarzuty, każąc głównemu bohaterowi komentować z niedowierzaniem mniej prawdopodobne wydarzenia. Ale z każdym kolejnym rozdziałem Ciszewski coraz bardziej popuszczał wodze fantazji. W rezultacie pojawiło się kilka rozwiązań, które swoim rozmachem bardziej pasowałyby do przygód Jamesa Bonda niż Jakuba Tyszkiewicza z naszej stołecznej policji. I nie miałabym zastrzeżeń, gdyby autor był konsekwentny i uprawdopodobnił wszystko w opisywanym świecie, ale te elementy raziły nawet w wykreowanych okolicznościach, w których przecież pozwala się na więcej. Najuczciwiej byłoby poprzeć uwagi
przykładami, ale wtedy musiałabym zdradzić fabułę. Nie chcę zgrzeszyć
spoilerem, wybaczcie enigmatyczność.
Dodatkowo Ciszewski zastosował zabieg, który ostatnio wykorzystują chętnie twórcy niektórych seriali - podkręcanie akcji pikantnymi momentami. Dłużyzna, scena seksu, akcja zwalnia, scena seksu. Tani chwyt, a w przypadku Mrozu zupełnie niepotrzebny, bo zgrabna narracja obroniłaby się bez takich zagrywek. Krótko mówiąc, autor przedobrzył, a szkoda, bo początek był tak obiecujący, że skłonna byłam wybaczyć nawet schematycznych bohaterów.
Rada jest taka: przeczytajcie do połowy, potem wymyślcie własne zakończenie. A jeśli już musicie poznać całość, to polecam audiobook, bo rewelacyjny lektor - Krzysztof Banaszyk - wynagradza nawet słabe rozwiązanie akcji i ratuje tę książkę.
Zatem - czy "Mróz" rzeczywiście chłodzi? O tak, wyśmienicie. Niestety najlepiej studzi rozpalone wcześniej emocje.
Haha :D Syndrom "Gry o Tron" :D A taki piękny tytuł! I to ochłodzenie! Marzy mi się teraz, bo gotuję się ostatnio i w ogóle nie za dobrze znoszę lato niestety...
OdpowiedzUsuńBo to lato się strasznie rozkręciło, umiaru mu brak ;)
UsuńA Ciszewski pisze dobrze, tak porywającej narracji ze świecą szukać, tylko trochę odpłynął. Ale kusi mnie, żeby sprawdzić coś innego jego autorstwa :)
Szkoda, bo wraca mi chęć na kryminały...ale w takim razie zacznę wracanie od czegoś innego ;)M.
OdpowiedzUsuńMoja chęć na kryminały wróciła i już znowu zmyka ;) Taka faza, czytam fazami.
UsuńFanem kryminałów nie jestem, ale dzięki za ostrzeżenie - teraz na pewno nie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńO, nie, nie. Tobie poleciłabym raczej książkę, która czeka w kolejce - "Lunatyczna kraina"! Mozambicki autor! Czy to nie brzmi kusząco? :)
UsuńPodziwiam właśnie okładkę i jestem nią oczarowany. Kusicielka!
UsuńKarakter. I wszystko jasne :)
UsuńOgromnie podoba mi się to wydawnictwo - głównie za sprawą Twoich recenzji, bo jeszcze nie czytałem żadnej z ich książek. Można tam znaleźć cały ogrom literatury z wszystkich zakątków globu.
UsuńWiesz, że lobbuję na rzecz Kawakami ;) A tak w ogóle to mogę na rzecz całego wydawnictwa (zupełnie bezinteresownie), bo robią kawał dobrej roboty! Koniecznie sprawdź :)
UsuńTo jest całkiem niezły pomysł... pisarze piszą książki do połowy... My sobie siadamy, czytamy, sami kończymy i fantazjujemy na blogach do obrzydzenia;) To dopiero intelektualna rozrywka ;o)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA wiesz, że parę książek by to uratowało?! :)
Szkoda, że książka porywa tylko do połowy, bo jej opis naprawdę mnie zaciekawił. Bardzo interesujący pomysł na kryminał, ale z tego co widzę, to niewykorzystany.
OdpowiedzUsuńJa też bardzo żałuję, bo zapowiadało się świetnie. Może kiedyś sprawdzę, jak wyglądają inne książki Ciszewskiego :)
UsuńOstatnie zdanie zabójcze :D tym razem daruję sobie lekturę :)
OdpowiedzUsuńA ja wrócę do odwyku od kryminałów :) Może w końcu "Sońkę" wylosuję do czytania, bo po Twojej recenzji czeka wśród priorytetów ;)
UsuńI ja ,,Sońkę,, polecam:-) M.
UsuńWiesz, M., Ty "Sońkę" też tak trochę przez Martę przeczytałaś, bo to po jej recenzji pomogłam Ci rozwiać wątpliwości ;) Marta ma już duże zasługi, choć o tym nie wie :)
UsuńA już myślałam, że odnalazłam idealne antidotum na ten skwar za oknem...
OdpowiedzUsuńSłuchało się świetnie, więc nie chcę zupełnie zniechęcać, ale ja jednak lubię, jak jest bardziej prawdopodobnie :)
UsuńSłyszałam o autorze, bo z tego co wiem to najlepsze recenzje zbiera "Upał". "Mróz" też jest raczej chwalony, więc tym razem nie posłucham ostrzeżenia i postaram się zmierzyć z tą książką.
OdpowiedzUsuńMówią, że nie to ładne, co ładne, ale to, co się komu podoba, więc sprawdź sama ;)
UsuńTaka mała różnica między temperaturą rzeczywistą a odczuwalną? ;) U mnie byłaby większa, źle znoszę upały. Ale obawiam się, że ochłodzenie, o jakim piszesz (tj. Mróz), niezbyt by pomogło.
OdpowiedzUsuń"Rada jest taka: przeczytajcie do połowy, potem wymyślcie własne zakończenie." - Bardzo interesująca rada, od czasu do czasu chyba warto ją wypróbować. ;)
I jak zawsze - twój wpis czytałam z ogromną przyjemnością!
Bardzo dziękuję za miłe słowa :*
UsuńCiszewski sam sobie podniósł poprzeczkę. Tak dobrze zaczął, a tak odpłynął pod koniec;)
Czytałam "Wiatr" Ciszewskiego i muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała, może dlatego że nie ma w nim zbyt częstych pikantnych przerywników, a jest akcja i jeszcze raz akcja, dlatego dam szansę pierwszemu tomowi, w końcu ryzykuję tylko odmrożeniem ;-)
OdpowiedzUsuńA to świetna wiadomość, że "Wiatr" Ci się podobał, bo planuję się Ciszewskiemu poprzyglądać :) Lekkości pióra nie można mu odmówić, prawda? :) A jesli przeczytasz "Mróz", daj znać, sprawdzimy czy przeszkadzało Ci to, co mnie :)
UsuńNa pewno nie można mu odmówić lekkości pióra, Ciszewski jest wszem wobec wychwalany i raczej nie bez powodu. Nie znam jego serii www, bo to nie moja tematyka, więc nie będę się na nią porywać, ale ten klimatyczny cykl pójdzie na mój warsztat czytelniczy. Obawiam się, że na moją opinię na temat "Mrozu" (tak się to odmienia, czy bierze mnie już skołowacenie?) będziesz musiała jeszcze poczekać, bo w bibliotece o nim ani widu ani słychu :/
UsuńZ tym wychwalaniem to różnie bywa. Znam wychwalanych, którzy w ogóle mi nie przypadli do gustu ;) Ale nic to, będę sobie Ciszewskiego niuchać i pewnie podzielę się kolejnymi wrażeniami :)
UsuńA już myślałam, że to będzie świetna odskocznia od upałów:) Ale raczej podziękuję za lekturę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie zadziała? W moim wypadku naprawdę nieźle było do połowy :)
Usuń