Po przerwie wraca e-krótko. Tym razem coś dla tych, którzy szukają mocnej lektury na wakacje. Ale nie liczcie na taryfę ulgową! To nie jest wielka literatura, ale potrafi sponiewierać. Zaczynamy?
Luther. Odcinek zero to brutalny thriller Neila Crossa. Podtytuł może być pewną podpowiedzią – na początku był doskonały serial BBC. Zdaje się, że Cross, zachęcony jego powodzeniem, postanowił nie poprzestawać na scenariuszu. Znając już obsadę, wiedząc jak realizuje jego pomysły, napisał książkę, której akcja kończy się tam, gdzie zaczyna się serial.
John Luther do londyński detektyw o trudnym charakterze, zawsze wierny swoim zasadom, rzadko wierny prawu. W pracy zwykle idzie na całość, gotów jest poświęcić dla niej wiele i pewnie dlatego jego życie rodzinne pozostawia wiele do życzenia. To nic nowego, książkowi detektywi tak miewają. Ten jednak jest wyjątkowo intrygujący. I jedno jest pewne – wolelibyście mu nie podpaść.
W Odcinku zero Luther tropi bezwzględnego mordercę, którego znamy prawie od początku. Nie ma tutaj specjalnie skomplikowanej zagadki kryminalnej. Jest za to mrożący krew w żyłach wyścig z czasem. I dużo najbrutalniejszej przemocy.
Wady? Przeszkadzał mi jedynie nieciekawy styl. Domyślam się, że miał być surowy, niemal sprawozdawczy, ale w polskim przekładzie coś szwankuje. Momentami styl przechodził z prostego w niezgrabny i sztuczny. Jeśli jednak fabuła Was porwie, przestaniecie zwracać na to uwagę. A ręczę, że może się podobać.
Luther na pewno nie zawiedzie tych, którzy lubią się bać, bo skutecznie zaraża poczuciem zagrożenia i bezradności. Ciekawy jest nie tylko wątek kryminalny, ten obyczajowy też nikogo nie znudzi. A jeśli znacie już serial i polubiliście Idrisa Elbę, który rewelacyjnie zagrał głównego bohatera, w książce znajdziecie jego najlepsze cechy.
Nie wahajcie się, od Luthera lepsze jest tylko więcej Luthera.
Wady? Przeszkadzał mi jedynie nieciekawy styl. Domyślam się, że miał być surowy, niemal sprawozdawczy, ale w polskim przekładzie coś szwankuje. Momentami styl przechodził z prostego w niezgrabny i sztuczny. Jeśli jednak fabuła Was porwie, przestaniecie zwracać na to uwagę. A ręczę, że może się podobać.
Luther na pewno nie zawiedzie tych, którzy lubią się bać, bo skutecznie zaraża poczuciem zagrożenia i bezradności. Ciekawy jest nie tylko wątek kryminalny, ten obyczajowy też nikogo nie znudzi. A jeśli znacie już serial i polubiliście Idrisa Elbę, który rewelacyjnie zagrał głównego bohatera, w książce znajdziecie jego najlepsze cechy.
Nie wahajcie się, od Luthera lepsze jest tylko więcej Luthera.
Tytuł oryginału: Luther: The Calling,
Przełożyła Ewa Penksyk-Kluczkowska;
Neil Cross, Luther. Odcinek zero, Wydawnictwo Smak Słowa 2013.
Bardzo podobała mi się ta książka :) Akcja tak mnie wciągnęła, że na styl nie zwróciłam większej uwagi z tego, co pamiętam. Teraz mam w planach serial, bo przecież aż się prosi, żeby jeszcze nie kończyć przygody z Lutherem :)
OdpowiedzUsuńDobra kolejność :) Ja zaczęłam od serialu, więc znałam już zakończenie książki. A serial jest świetny, BBC ostatnio zachwyca mnie swoimi produkcjami :)
UsuńMożesz polecić jakieś seriale BBC? Bo ostatnio mam apetyt na takie produkcje i poszukuję nowych tytułów, mimo że co najmniej z 10 mam już na tapecie :)
UsuńNajlepsze na pewno znasz, bo to własnie "Luther" i "Sherlock". A okazuje się, że jeszcze lepsze są z Channel 4 - "Utopia" i "Black Mirror". Widziałaś je? "Utopia" jest szczególnie ciekawa i w dodatku rewelacyjna w tej wizualnej warstwie :)
UsuńNie słyszałam ani o "Utopii", ani o "Black Mirror", ale jak polecasz to na pewno się nimi zainteresuję :)
UsuńOoo! Dominka! Tyle świetnej rozrywki przed Tobą! Zacznij od "Utopii", jest niezwykła :)
UsuńCieszę się na samą myśl:) Zacznę, dzięki za polecenie :)
UsuńJuż się bałem, że zapomniałaś o swoim e-krótkim cyklu :) A co do wakacyjnych lektur, to niedawno rozgorzała na ten temat dyskusja - czy warto sięgać po powieści większego kalibru, tj. wszelakiej maści klasyczne knigi, czy bardziej wybierać coś lekkiego i przyjemnego, na leżak, na kocyk, etc. Ta książka to zdecydowanie opcja nr 2 :)
OdpowiedzUsuńA ja wybrałabym opcję numer 3, czyli przeplatankę :) Raz przyjemna klasyka, raz totalna rozrywka.
Usuń"od Luthera lepsze jest tylko więcej Luthera" najlepszą pointą ever, to mogłaby być cała zawartość dzisiejszego e-krótko ;)
OdpowiedzUsuńNowy cykl? E-ultrakrótko? :D
Usuńpisanie książki o tym, co było przed serialem jest zdecydowanie lepszym pomysłem niż pisanie powieści dokładnie na podstawie serialu (jak w broadchurchu, nie mogę przeżyć tej książki), ale widzę że językowo równie marnie jak u kelly w broadchurchu :<
OdpowiedzUsuńchyba wolę nadrobić serial, myślę, że powinnam :)
Serial koniecznie! Nie jest długi i chce się więcej :)
UsuńA Broadchurch nie oglądałam nigdy, więc na wszelki wypadek nie niuchałam książki. Kto wie, może serial mnie skusi, a książka byłaby paskudnym spoilerem. Może w wakacje w końcu sprawdzę, czy to coś dla mnie :)