Po tym, co stało się 13 listopada w Paryżu z jeszcze większą niż dotychczas obawą patrzymy na Państwo Islamskie. Przerażenie, chaos i bezradność poczuliśmy wszyscy, niezależnie od kilometrów, które dzielą nas od stolicy Francji. Pytamy, czy to działalność olbrzymiej grupy fanatyków, czy już regularna wojna Zachodu ze Wschodem.
Jest jednak takie miejsce, gdzie starcie trwa od dawna, tyle tylko że jego przykrywką od ponad dwudziestu lat jest wojna domowa. Tam też postrach sieją radykalni islamiści i nie ma większego znaczenia, że inaczej się nazywają. Motywacje, metody i cel mają te same. I strach budzą ten sam.
Państwo, o którym mowa to Somalia, jedno z najgorszych miejsc do życia. Susze, bieda, głód, terroryści, nieustanne bratobójcze walki. A w tym wszystkim ludzie bez państwa, bezgranicznie oddani walczącym ze sobą klanom. Konrad Piskała nazywa ich outsiderami Afryki* i robi wszystko, żeby ich poznać. Tak właśnie powstał reportaż Dryland.
Państwo, o którym mowa to Somalia, jedno z najgorszych miejsc do życia. Susze, bieda, głód, terroryści, nieustanne bratobójcze walki. A w tym wszystkim ludzie bez państwa, bezgranicznie oddani walczącym ze sobą klanom. Konrad Piskała nazywa ich outsiderami Afryki* i robi wszystko, żeby ich poznać. Tak właśnie powstał reportaż Dryland.
Pierwsza część książki Piskały to opowieść o Abdulkadirze Gabeire Farah, który należał do pierwszego pokolenia somalijskich emigrantów. Przed laty marzył o tym, żeby zajmować się polityką. Ostatecznie, po wielu przejściach, trafił do Polski i w końcu został współzałożycielem Fundacji dla Somalii, wspierającej region, do którego niezwykle trudno dotrzeć z pomocą humanitarną.
To cenna historia, bo w życiu Abdulkadira odbijają się losy całego kraju. Wszystkie te wojny, kolejne przewroty i walki o władzę nie pozostają przecież bez wpływu na życie mieszkańców. Trzeba nie lada szczęścia, żeby się stamtąd wydostać i wiele wysiłku, żeby znaleźć swoje miejsce w zupełnie obcym świecie. Abdulkadir je znalazł, właśnie Polskę miał na myśli, kiedy mówił „u nas”, ale do Somalii ciągle miał po co wracać.
W drugiej części książki to właśnie on był jednym z przewodników Konrada Piskały po Somalii. Swoje otwarte, ale przecież europejskie spojrzenie autor wzbogacił podwójną już perspektywą Abdulkadira – ciągle mężczyzny z klanu Habargidir, ale jednak trochę z zewnątrz.
Tym sposobem autor zabrał nas do kraju, którego media nie darzą ostatnio szczególną uwagą. Pokazał prawdziwą Somalię z całą jej przerażającą codziennością. Piekło? A jak inaczej nazwać miejsce, w którym żyje się w nieustannym zagrożeniu? Piskała spróbował doświadczyć wszystkiego, dotrzeć wszędzie i zrozumieć tych ludzi. Oddał głos Somalijczykom, a to, co mu przekazywali, mroziło krew w żyłach.
I tak Dryland stał się opowieścią, o kraju w którym bycie dziennikarzem to czasami po prostu wyrok śmierci. O miejscu, gdzie religia rządzi każda sferą życia, a fanatycy w jej imię zabijają od lat. Tam posłuszeństwo wobec klanu bywa silniejsze niż rozsądek, a zemsta jest nieunikniona. Traumy, choroby psychiczne i narkotyki, taka jest somalijska rzeczywistość.
To wszystko jest w tej książce, ten strach da się wyczytać niemal w każdym rozdziale. Piskała nie musiał wyrażać ocen wprost, wystarczy, że pokazał obrazy, które i jego uderzyły – jak ta scena w domu dziecka:
Przyprowadzają ich jak psy w schronisku, abym ich sobie obejrzał. Maja ogromne przestraszone oczy. Salah stoi przede mną i widzę, że umiera ze strachu. Nie wiem, czy ich tu biją, ale jestem przekonany, że tak, bo w Somalii karą jest zawsze chłosta**.
Do tego fotografie, mnóstwo zdjęć dokumentujących tę podróż, to robi wrażenie. I jeszcze cytaty! Autor raz po raz odwoływał się do fragmentów innych tekstów – Kapuścińskiego, Terzaniego, Jagielskiego. To uderzające – one dotyczą różnych czasów, różnych miejsc, a tak silnie się splatają. Piskała mimochodem pokazał, że całe to zło jest jedno. Może ludzie rzeczywiście sami sobie zgotowali ten los, ale boją się tak samo. I w Mogadiszu, i w Paryżu.
Abdulkadir Gabeire Farah zginął w zamachu w Mogadiszu 21 września 2015 roku.
PS Konrad Piskała został nominowany do Nagrody im. Beaty Pawlak za Dryland. Mam już za kogo trzymać kciuki.
Edit: Konrad Piskała otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak za Dryland! Teraz już musicie to przeczytać :)
Edit: Konrad Piskała otrzymał Nagrodę im. Beaty Pawlak za Dryland! Teraz już musicie to przeczytać :)
*Konrad Piskała, Dryland, s.19;
** s.278;
Dziękuję za książkę Autorowi.
Dziękuję za książkę Autorowi.
Ciekawa pozycja, tym bardziej, że o Somalii ostatnio niewiele się wspomina, skazując na zapomnienie dramat jej mieszkańców.
OdpowiedzUsuńA co do wspomnianej na początku wojny Wschodu z Zachodem to sprawa jest b. problematyczna i złożona. Komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy człowiek zaczyna zadawać sobie całkiem proste pytania - skąd ISIL bierze broń? komu sprzedaje ropę naftową? jak to się dzieje, że rafinerie opanowane przez Kalifat funkcjonują w zasadzie bez przeszkód? Zatem jedni mają wojnę z całym jej dobytkiem, drudzy zaś robią bajeczne interesy :)
Prawda, że o Somalii się zapomina. Dlatego właśnie jak najwięcej osób powinno przeczytać Dryland. W ogóle jak najwięcej osób powinno czytać książki, a że szczególnie cenię literaturę faktu, chciałabym, żeby ludzie dowiadywali się z niej więcej o świecie. Telewizje informacyjne już od dawna nie są wystarczającym źródłem wiedzy. W ogóle były kiedyś? :)
UsuńWstyd mi, bo dostałam "Dryland" od samego autora kilka miesięcy temu i wciąż jej nie mogę skończyć. Zginął gdzieś w stercie książek na lato, z którymi się nie wyrobiłam. Trochę mnie zmobilizowałaś. Chyba czas na "Dryland" :)
OdpowiedzUsuńSłusznie, czas na "Dryland". Tam jest mnóstwo ciekawych wątków, które musiałam pominąć, bo nie mielibyście po co czytać książki ;) W każdym razie daje do myślenia i podejrzewam, że jeszcze długo będę ją maglować w sobie.
UsuńPewnie nie zaskoczę Cię wyznaniem, że nie słyszałam o tej publikacji, a o sytuacji w Somalii wiem tyle co nic, ale ciesze się, że piszesz o takich reportażach i przypominasz, że warto po nie sięgnąć. Będę się za "Dryland" rozglądać.
OdpowiedzUsuńJa o Somalii też bardzo mało wiedziałam, a już na pewno nie kojarzyłam, że wojna domowa trwa tam już tak długo. "Dryland" otworzył mi oczy i naprawdę dużo się dowiedziałam. A przy okazji to się bardzo dobrze czyta, więc mogę polecić z czystym sumieniem :)
UsuńSmutne jest to, że większość ludzi (w tym, przyznaję się bez bicia, ja!) nie potrafi zlokalizować Somalii na mapie, a wie dokładnie, gdzie urzęduje Państwo Islamskie. Tyle razy w ciągu ostatnich dni miejsce ISIS pokazywano w mediach, a nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek widziała jakieś materiały o Somalii lub innych krajach Afryki, gdzie też według mediów jest niebezpiecznie i skąd napływają imigranci - o Nigerii, Erytrei, Etiopii, Sudanu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam reportaże, a im trudniejsze tym chętniej chcę je poznać. Dobrze, że zwróciłaś uwagę na "Dryland", bo mnie, śledzącej praktycznie tylko nowości Wydawnictwo Czarne, ta książka by umknęła!
To ja już teraz nie odpuszczę, będę Was wszystkich na Piskałę namawiać :)Podejrzewam, że jeszcze będzie wiele okazji, żeby coś dobrego jego autorstwa poczytać :)
Usuń