Zanim sięgnie się po tę książkę, trzeba wiedzieć, że jest ona tłumaczeniem z angielskiego. Oczywiście bardziej wartościowe byłoby tłumaczenie z chińskiego oryginału, ale świadoma minusów przyjętego rozwiązania tłumaczka podaje fakt, że wersja angielska zdobyła pełne uznanie autora książki, który zaakceptował ją jako źródło kolejnych przekładów.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że pierwotny wydźwięk tekstu, mimo najlepszych chęci,mógł zostać odrobinę zniekształcony poprzez podwójny filtr tłumaczeń.
Prowadzący umarłych to dwadzieścia dziewięć wywiadów z przedstawicielami najniższych warstw społecznych Chin. Liao Yiwu zapisał między innymi rozmowy z kierownikiem szaletu publicznego albo robotnikiem napływowym, który imał się różnych zajęć, aby przeżyć.
Ale Prowadzący umarłych to jednocześnie dowód na to, że w Chinach nastąpiło swoiste odwrócenie znanego nam porządku. Wśród opisanych przez autora przedstawicieli nizin społecznych znaleźli się także były właściciel ziemski, kompozytor i opat. Liao Yiwu rozmawia zatem z ludźmi, którzy popadli w niełaskę chińskich władz i z dnia na dzień z poważanych obywateli stali się wrogami ludu.
Autor doskonale rozumie swoich rozmówców, bowiem pochodzi z rodziny, która była prześladowana. Sam także trafił do więzienia w związku ze swoją działalnością literacką. Dzięki tym doświadczeniom, Liao potrafi nawiązać wyjątkowy kontakt z osobami, które spotyka. Zadaje im niezwykle trafne pytania i sprawia, że otwierają się przed nim, mimo że wspomnienia, które przywołują bywają bolesne.
Największe wrażenie zrobił na mnie wywiad z żoną szefa powiatu narodowości Yi. Kobieta ta opowiada o tym, jak władze wymordowały męską część jej rodziny. Najbardziej przejmujący fragment tej opowieści dotyczy losów chłopca, który ukrywał się z dala od ludzi, żeby uniknąć tortur, jakich doświadczyli wszyscy jego bliscy. Niebezpieczeństwo było tak duże, że chłopiec przez kilka lat zmuszony był mieszkać w prowizorycznej ziemiance na polu gryki. Kiedy musiał ją opuścić, okazało się, że zupełnie osiwiał i prawie zapomniał mowy.
Inny poruszający fragment książki opowiada o chłopach z pewnej wsi, w której panował tak wielki głód, że rodziny zabijały i zjadały swoje dzieci. Jak więc widać nie jest to lekka lektura i nie jest łatwo przeczytać ją w całości naraz.
Prowadzący umarłych to mocna i niezapomniana książka. Wydaje mi się, że jest to lektura - pod względem wrażenia, które wywołuje- porównywalna z Uśmiechem Pol Pota i Światu nie mamy czego zazdrościć.
W Chinach książki Liao Yiwu trafiają na indeks książek zakazanych, u nas powinny się znaleźć na listach lektur obowiązkowych.
Kolejna książka w kolejce do przeczytania...chyba, że jednak masz coś wspólnego z Wydawnictwem Czarne?;)
OdpowiedzUsuńM.
Och, niestety nie mam, ale chętnie bym miała:D Książka naprawdę dobra. Są mniej ciekawe dla mnie rozdziały, ale całość godna polecenia. Znowu zaczęłam się zastanawiać, jak to możliwe, że tak niedawno działy się takie rzeczy. Trudno uwierzyć, że niektóre ciągle się dzieją.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta nasza Polska, mimo wielu wad, nie jest taka zła wcale.
OdpowiedzUsuńM.