O wielu rzeczach nie wolno mi było mówić, ale przede wszystkim surowo zabroniono mi opowiadać w przedszkolu lub nieznajomym o tym, że u nas w domu rozmawia się czasem szeptem. „Co tam szepczesz?” – pytałem. „Czytam” – odpowiadał dziadek Garabet. „Jak to czytasz? A gdzie masz książkę?”. „Niepotrzebna mi. Znam ją na pamięć”. „Dobrze, a jak się nazywa ta książka? Kto ją napisał?”. „Być może ty, pewnego dnia”. I oto robię to teraz. I właśnie tak ją nazywam: Księga szeptów*.
Kiedy Varujan Vosganian napisał Księgę szeptów, natychmiast zrobiło się o niej głośno. Rumuni liczyli na literacką Nagrodę Nobla, Ormianie chyba przede wszystkim na przypomnienie o tragicznej historii i tylko Turcy woleliby, żeby ta książka nigdy nie powstała. Próbowali utrudniać jej sprzedaż, wystosowali nawet notę protestacyjną**. Co ich tak oburzyło? Właśnie to, że czarno na białym zostało w końcu zapisane to, o czym kiedyś można było mówić wyłącznie szeptem.
WSZYSTKIE KRZYWDY
Księga szeptów wychodzi od opowieści o Vosganianach i stopniowo staje się zapisem losów wszystkich Ormian. Autor wybrał szczególny czas – koniec XIX i prawie cały XX wiek, które były dla jego narodu szczególnie okrutne. Ale najważniejszym tematem jest ludobójstwo zapoczątkowane w 1915 roku rozkazem rządu tureckiego, który nakazywał aresztowanie ormiańskiej inteligencji. Szacuje się, że do 1922 roku zginęło około 1,5 miliona Ormian. Vosganian pisze o wycieńczeniu, przerażeniu i w końcu o śmierci. Wskazuje winnych i przypomina, że nie zostali ukarani. O tym właśnie chciałyby zapomnieć władze Turcji.
Tymczasem wszystkie nieszczęścia, które spotkały Ormian, nie pozostały bez wpływu na ich losy. Prawie każda rodzina kogoś straciła, większość żyje dziś w diasporze. Dla nich to nie jest zamknięta historia.
OPOWIADACZ
To widać także w konstrukcji książki, w której przeplatają się straszne czasy ludobójstwa, późniejsze życie Vosganianów w komunistycznej Rumunii i wreszcie okres, kiedy powstaje Księga szeptów. Wyraźna jest ciągłość – jakby wszystko działo się teraz – nigdy się nie skończyło, skoro nie zostało rozliczone.
Konstrukcja, forma w ogóle, to także najlepszy dowód na to, że nie czytamy książki historycznej. Owszem, jest tu mnóstwo nazwisk i dat, ale żadne opracowania nie opatrują przytaczanych faktów tak silnymi emocjami. Voganian widzi te wydarzenia z samego środka, nie patrzy chłodnym okiem historyka. Pisze bardzo obrazowo i czytelnikowi szybko udziela się nastrój jego opowieści. Nie sposób się bronić, bo to jest po prostu pięknie napisane (i pewnie dobrze przetłumaczone). Nieco poetycko i bardzo sensualnie. Zaczyna się wspomnieniem słodkiego rachatłukum, przechodzi przez głód i strach, by na koniec został już tylko żal.
Konstrukcja, forma w ogóle, to także najlepszy dowód na to, że nie czytamy książki historycznej. Owszem, jest tu mnóstwo nazwisk i dat, ale żadne opracowania nie opatrują przytaczanych faktów tak silnymi emocjami. Voganian widzi te wydarzenia z samego środka, nie patrzy chłodnym okiem historyka. Pisze bardzo obrazowo i czytelnikowi szybko udziela się nastrój jego opowieści. Nie sposób się bronić, bo to jest po prostu pięknie napisane (i pewnie dobrze przetłumaczone). Nieco poetycko i bardzo sensualnie. Zaczyna się wspomnieniem słodkiego rachatłukum, przechodzi przez głód i strach, by na koniec został już tylko żal.
Właśnie z żalu i lamentu powstała ta książka. Nie po to, by kogoś oskarżać, czy przypominać tożsamość oprawców. Księga szeptów wspomina ofiary, często bezimienne, pochowane w masowych grobach i dotąd niepoliczone. Nie chodzi o to, by się mścić, lecz o to, by opłakać swoich zmarłych.
„Księga szeptów” jest pod tym względem niezwykła, bo w odróżnieniu od innych historii tutaj śmierć jest tylko szczegółem, a ważniejsza niż śmierć, a zatem ważniejsza niż życie jest pamięć***.
I po to, by pamięć przetrwała, Vosganian został opowiadaczem wspomnień swojego dziadka.
GŁOŚNIEJ
Księga szeptów ma piękny styl i bardzo ważną treść. Chciałoby się wszystko zapamiętać, nad każdym zdaniem zatrzymać. Nie da się jej szybko przeczytać, bo każde słowo krzyczy o uwagę. Tylko najlepsi potrafią tak poetycko i subtelnie pisać o tak dramatycznych wydarzeniach, wystrzegając się przy tym taniej retoryki. Cała groza sytuacji zamknięta jest w idealnych słowach.
Varujan Vosganian niesie ormiański szept, mocniejszy niż niejeden krzyk, nie do zapomnienia. Ormianie pamiętają, Wy też nie zapomnicie.
*Varujan Vosganian, Księga szeptów, Książkowe Klimaty, s. 28.
** Więcej na ten temat tutaj – klik.
*** Varujan Vosganian, Księga szeptów, Książkowe Klimaty, s. 423.
Tytuł oryginału: Cartea șoaptelor;
Przełożyła Joanna Kornaś-Warwas;
Varujan Vosganian, Księga szeptów, Książkowe Klimaty 2015.
Dziękuję za książkę Wydawnictwu Książkowe Klimaty.
Dziękuję za książkę Wydawnictwu Książkowe Klimaty.
Region i ludzie, o których wiem praktycznie - nic. To teraz czekam na ebooka (na razie jakoś nie widać).
OdpowiedzUsuńBędą e-booki, będą, ja też na nie czekam :)
UsuńSuperowo :)
UsuńMusi robić wrażenie jej treść. Poszukam i przeczytam.
OdpowiedzUsuńRobi wrażenie i trudno sobie paru spraw nie przemyśleć. To naprawdę dobra książka, poszukaj :)
UsuńMoja dziewczyna poznała niedawną prozę Elif Şafak, przy okazji dowiedziała się wielu rzeczy na temat rzezi Ormian. Sprawa mocno ją zainteresowała, za niecałe 2 miesiące zbliżają się jej urodziny, a dzięki tej recenzji chyba już wiem, jaką książkę mógłbym jej podarować :)
OdpowiedzUsuńO Ambrose, to jest tak dobra książka, że dziewczyna cię ozłoci! Safak czytywałam, Vosganian jest w moim prywatnym rankingu półeczkę wyżej. Myślę, że to byłby baaardzo wartościowy prezent :)
UsuńTa książka to mój priorytet! Już nie mogę się doczekać kiedy zobaczę ją na swojej półce, a raczej kiedy wreszcie zacznę czytać :)
OdpowiedzUsuńJa też! Będę wypatrywać Twojej recenzji, ale już chyba wiem, co napiszesz ;) To jest tak dobre, że spodziewam się zachwytu.
Usuńhmm wydaje sie byc ciekawa, ale czy dla mnie? tak do konca nie jestem przekonana :P
OdpowiedzUsuń