Ostatni dzień Festiwalu Conrada i spotkanie, na które szczególnie czekałam. W ciągu poprzednich dni literatura faktu była często omawiana, a zwieńczeniem tych wszystkich dyskusji była właśnie niedzielna rozmowa pod hasłem Liczy się tylko prawda – Inga Iwasiów pytała Katarzynę Surmiak-Domańską i Mariusza Szczygła o to, ile jest fiction w non-fiction.
FIKCJA W REPORTAŻU
Fikcja w literaturze faktu? Na początku trzeba było ustalić, jak tę fikcję rozumiemy. Rzecz jasna zmyślone wydarzenia w reportażach nie są szczególnie pożądane, rozmówcy mieli na myśli raczej instrumentarium literackie, czyli formę narracji, sposób budowania napięcia i wszystko to, bez czego literatura nie jest sobą. Kiedy tak na to spojrzeć, nie ma jasnych granic między fiction i non-fiction, a Nagroda Nobla dla autorki reportaży przestaje dziwić (mnie ani przez chwilę nie dziwiła, czekam na Nobla dla Asbrink).
Dalej rozmowa toczyła się już na przykładzie konkretnych książek. Jak ma się Kato-tata Halszki Opfer do Mokradełka Katarzyny Surmiak-Domańskiej? W którym z tych tekstów jest więcej fikcji? I kto jest właścicielem Mokradełka, skoro wychodzi ono od historii opisanej w Kato-tacie. Katarzyna Surmiak-Domańska bez wahania stwierdziła, że ta opowieść należy już do niej i stanowi krytyczne studium zamiatania pod dywan.
Przyglądaliśmy się też Kaprysikowi Mariusza Szczygła, a szczególnie miniaturce dotyczącej kobiety, która całymi latami codziennie drobiazgowo notowała, co się wydarzyło – jaki list przyszedł, kto ją odwiedził, i na przykład wśród „niezapowiedzianych wizyt” wpisała powrót męża z obozu koncentracyjnego. Na tym przykładzie łatwo było zrozumieć, jak działa fikcja w literaturze faktu – notatki bohaterki tego tekstu były po prostu spisem, a reporter wybrał kilka spośród nich i ułożył je w odpowiedniej kolejności. Tym sposobem cała historia stała się dla czytelnika atrakcyjna, była w pewnym sensie przygodą. Tak życie zmienia się w literaturę.
CZYTELNIK, BOHATER I AUTOR
Prędzej czy później musiało też pojawić się pytanie, kto jest ważniejszy – bohater czy czytelnik. Rozmówcy zgodnie przyznali, że reporter zawsze myśli o czytelniku, ale przede wszystkim musi być odpowiedzialny. Teraz już wiem, dlaczego w książce Katarzyny Surmiak-Domańskiej o Ku Klux Klanie jest tak mało zdjęć. Autorka zdecydowała, że fotografie mogłyby zaszkodzić bohaterom – ochroniła ich, choć oni sami nie dostrzegali zagrożenia.
Mariusz Szczygieł z kolei opowiedział o wpływie książek na decyzje czytelników. Zdradził, że czasami zgłaszają się do niego osoby, które dzięki jego tekstom zaczęły studiować bohemistykę albo na przykład wyjechały do Czech i znalazły tam miłość.
Najciekawsze było chyba jednak pytanie o to, w jaki sposób pisarze istnieją w swoich reportażach. Była mowa o autorze, który jest wyłącznie obserwatorem i o reportażu gonzo, w którym dygresje i odautorskie uwagi są jak najbardziej pożądane. Rozmówcy przypomnieli, że autor ujawnia się już, kiedy zadaje bohaterowi pytania, a Mariusz Szczygieł zaznaczył, że nie każdy potrafi pisać o sobie. Przywołał tu sposób Hanny Krall, która właśnie w takiej sytuacji stworzyła postać małej, czarnej dziewczynki.
Jak zatem brzmi odpowiedź na pytanie: czytelnik, bohater czy autor? Nikt nie miał wątpliwości. Prawda. Najważniejsza jest prawda.
Spotkania, w których bierze udział Mariusz Szczygieł zawsze stoją na najwyższym poziomie. Świetny eseik i doskonała puenta:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Olu! Brałam udział w dwóch spotkaniach z nim i do obu wiele wnosił, więc mogę z przekonaniem przytaknąć Twojej opinii :)
UsuńBardzo ciekawe musiało być to spotkanie, choć teraz tak sobie myślę - chyba wolałabym nie wiedzieć ile półprawd jest w tej całej literaturze non-fiction, bo jest ich pewnie mnóstwo. Nie mówiąc już o przekoloryzowaniach i samym autorskim stanowisku. Ale czy to sprawia, że z mniejszą chęcią sięgam po reportaże? Nie :)
OdpowiedzUsuńTutaj właśnie o zupełnie innym rozumieniu fikcji była mowa. Nie miałabyś powodu do rozczarowania, bo półprawdy czy przekoloryzowania w ogóle w tej rozmowie nie zaistniały. Myślę, że sporo byś z niej wyniosła, jako i ja wyniosłam ;)
UsuńAleż fajny tekst napisałaś! I aż się skręcam z zazdrości, bo spotkanie musiało być szalenie ciekawe. Zwłaszcza, że Szczygieł jest świetnym mówcą.
OdpowiedzUsuńRacja, Szczygieł zawsze interesująco mówi, a Surmiak-Domańska zdradziła kilka ciekawostek na temat pracy nad książką o Ku Klux Klanie, więc dla mnie to spotkanie było podwójnie ciekawe :) Za rok powinnaś łaskawym okiem spojrzeć na Festiwal, może się skusisz na udział :)
Usuń