Jedna dobra książka to jeszcze nie powód, żeby piać peany na cześć autora - postanowiłam więc przeczytać kolejny kryminał Wagnera.
Wybrałam Zimę lwów, w której spotykamy znanych z Milczenia fińskich policjantów. Na pierwszy plan wyraźnie wysuwa się tutaj Kimmo Joentaa - mający opinię dziwaka, smutny komisarz, chodząca empatia.
Tym razem policjanci z Turku muszą odnaleźć mordercę swojego kolegi - lekarza sądowego. Patrik Laukkanen, jak to bywa w kryminałach, zginął w tajemniczych okolicznościach, a uwagę policjantów przykuł fakt, że przed śmiercią nie bronił się.
Wkrótce do Turku dotarła wiadomość o podobnym morderstwie, którego ofiarą padł człowiek, którego los przypadkiem skrzyżował się z losem Laukkanena. Policjanci zaczynają podejrzewać, że śmierć mężczyzn miała związek z ich jedynym spotkaniem.
Zima lwów napisana jest podobnie jak Milczenie. Tutaj także wiemy więcej niż bohaterowie - znamy działania policjantów, myśli sprawcy, odczucia innych postaci. Sama zagadka, którą przygotował dla nas autor też jest stosunkowo łatwa do rozwiązania. Wydaje mi się, że to będzie cechą rozpoznawalną Wagnera - nie ma w jego książkach wielkiego zaskoczenia, są za to bardzo dobrze skonstruowane, ciekawe psychologicznie postaci.
Dzięki temu, kiedy zagadki już prawie nie ma, ciągle mamy coś do odkrycia. Dla mnie jest to przejaw kunsztu autora, ale jestem pewna, że może być to uznane za wadę kryminałów Wagnera.
Zima lwów jest moim zdaniem słabsza niż Milczenie, ale ciągle jest to całkiem ciekawa lektura. Napisana i przetłumaczona tak naturalnie, że czyta się lekko, nie potykając się o żadne potworki językowe.
Tym razem moje peany są więc trochę bardziej stonowane, ale ciągle uważam, że warto Wagnera poobserwować. Jeśli potrafi napisać kryminał z tak wątłą zagadką, a mimo to nie rozczarować czytelnika, to musi mieć talent.
Zima lwów jest moim zdaniem słabsza niż Milczenie, ale ciągle jest to całkiem ciekawa lektura. Napisana i przetłumaczona tak naturalnie, że czyta się lekko, nie potykając się o żadne potworki językowe.
Tym razem moje peany są więc trochę bardziej stonowane, ale ciągle uważam, że warto Wagnera poobserwować. Jeśli potrafi napisać kryminał z tak wątłą zagadką, a mimo to nie rozczarować czytelnika, to musi mieć talent.
Zaczęłam czytać "Milczenie", wstrząsający początek. A teraz jeszcze nabieram ochoty na "Zimę lwów":)
OdpowiedzUsuńM.
Tak, początek wstrząsający i juz tutaj czułam taką odpychajacą, lepka atmosferę. Wagner jest niezły.
OdpowiedzUsuńwciąga!
OdpowiedzUsuńM.
Faktycznie wątki psychologiczne były w tej książce najciekawsze, dlatego wybaczałam brak zaskoczenia :)
OdpowiedzUsuńNo i teraz nabrałam ochoty na "Milczenie" :)
Kornelia, "Milczenie" szczerze polecam. Przede mną jeszcze jedna książka Wagnera, ale w Polsce wydana jedynie na papierze, więc chwilowo dla mnie trudniej dostępna;)
OdpowiedzUsuńNo to i "Zima lwów" też przeczytana, polubiłam Wagnera, jeśli można lubić autora kryminałów. "Zima" jest bardzo smutna, a przez to też straszna, no i wywołuje u mnie jakieś lęki przed przebywaniem z obcymi ludźmi:)
OdpowiedzUsuńM.
O, właśnie, dla mnie "Zima lwów" jest bardziej smutna niż straszna. Nie brakowało ci zagadki?
OdpowiedzUsuń