Księga jesiennych demonów

Księga jesiennych demonów Grzędowicz fantastyka recenzja
Ledwie zobaczyłam czwartą stronę okładki Książki twarzy, a już poważną atmosferę rozproszyła lektura zupełnie innego kalibru. Nie mogłam nie ulec. Księga jesiennych demonów doskonale bowiem pasowała do tego, co za oknem urządzała pomylona wiosna. 

Pamiętacie Sklepik z marzeniami Kinga? Jarosław Grzędowicz otwiera przed nami podobne miejsce- sklep z magią. Pewnego listopadowego dnia do sklepu z magią wszedł Jacek, którego historia stała się doskonałą klamrą dla pięciu mrocznych opowiadań zawartych w Księdze jesiennych demonów.

Zbiór oczywiście nie jest przypadkowy. Opowiadania łączy klimat, który nazwałabym przeczuciem schyłku, beznadziei, zepsucia. I choć zmieniają się bohaterzy i tematy, w tle każdej z tych historii majaczy widmo ponurego końca.

Księga jesiennych demonów jest przygnębiająca, pesymistyczna, ale wyraźnie widać, że poprzedzona refleksją i do refleksji zmuszająca. Grzędowicz i jego demony obnażają ludzką naturę i wytykają wady. Trochę groteski, trochę karykatury, wszystko to oniryczne i mroczne.

A jednak Księga jesiennych demonów to całkiem przyzwoita lektura, jeśli się do niej podejdzie z dystansem. Nie sądzę, żeby od tego typu utworów ktokolwiek oczekiwał czegoś więcej niż dobrej rozrywki. Ale rozrywka z książką Grzędowicza nie jest rozrywką spod znaku chichotu - kojarzy się raczej z gorzkim uśmiechem.

Nie wszystkie opowiadania mi się podobały. W niektórych przeszkadzały mi słabsze, przewidywalne rozwiązania.
Znalazłam jednak prawdziwą perełkę. Opowieść terapeuty to chyba najlepsze opowiadanie w tym zbiorze. U jego podstaw leży genialny pomysł, który sam w sobie jest najbardziej przygnębiającą puentą.  Pewnego dnia do gabinetu psychologa zawitał niezwykły pacjent dręczony dziwnymi halucynacjami i silnym poczuciem zaniedbanego obowiązku. Terapeuta nawet nie przypuszczał jak bardzo to spotkanie zmieni jego nudne życie.

Myślę, że sama Opowieść terapeuty to wystarczający powód, żeby dać Grzędowiczowi szansę. Osoby ze skłonnościami do depresji ostrzegam jednak, że po lekturze Księgi jesiennych demonów objawy mogą się nasilić.

7 komentarzy

  1. O, to byłoby coś dla mnie, już zapisuję na niekończącą się listę książek do przeczytania. I widzę, że czytasz "Dziewczynę ze śniegiem we włosach", ciekawa jestem Twojej opinii, bo jest również w moich planach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Dziewczynę..." już kończę, więc lada chwila dam znać jakie wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko pięknie, tylko ta okładka mnie trochę przeraża:) masz papierową wersję, świeci w ciemnościach??
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okładka typowa dla Fabryki Słów:) Kombinują z teksturą i kolorem. Pilipiukowe okładki też takie były, prawda? Ale nie mam papierowej wersji, tym razem ebook.

    OdpowiedzUsuń
  5. I tak mnie trochę przeraża, nawet elektronicznie:)Ale to prawda, ich książki wyróżniają się na półce:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak te opowiadania genialnie brzmią! Po "Panu Lodowego Ogrodu" zakochałam się w Grzędowiczu :D Czeka na mnie "Wypychacz zwierząt" jeszcze, ale "Księgę..." już wpisuję na listę "do zakupienia" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam jeszcze chrapkę na "Popiół i kurz", już na czytniku;)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.