Nocna zamieć

Jeśli ktoś mówi, że idzie się myć i zabiera ze sobą książkę, a potem czyta nawet podczas mycia zębów, które wydłuża się w nieskończoność, jeśli z książką przychodzi do łóżka i nie odrywając wzroku od lektury zapewnia, że tylko doczyta rozdział, a potem długo w noc nie gasi światła, diagnoza jest jedna- Theorin.

Bo musicie wiedzieć, że Theorin uzależnia. Po przeczytaniu wspaniałego "Zmierzchu", nie mogłam się powstrzymać i sięgnęłam po "Nocną zamieć", kolejną książkę z tak zwanego kwartetu olandzkiego.

"Nocna zamieć" opowiada o rodzinie Westinów, którzy opuszczają Sztokholm, żeby zamieszkać na znanej już ze "Zmierzchu" Olandii. Kupują tam stare gospodarstwo- Åludden, które było kiedyś siedzibą latarników i z zapałem odnawiają zaniedbany dom. Poznają jego historię i mroczne opowieści, krążące wśród starych mieszkańców wyspy. Jedna z legend mówi, że ilekroć w Åludden zapala się północna latarnia, która zwykle jest wygaszona, oznacza to czyjąś śmierć. Westinowie zdają się nie dawać wiary ludowym przesądom, wkrótce jednak spada na nich nieszczęście, które sprawi, że zapragną by choć część tych opowieści była prawdą.

Czy zatem "Nocna zamieć" to opowieść o duchach? Trochę tak, bo przesądni mieszkańcy Olandii nazwaliby to duchami. Jednak duchy Theorina to pamięć o tych, którzy minęli i przeszłość, której ślady odnajdujemy w starych murach. Wszystko to przywodzi na myśl realizm magiczny, przypominający ten, który znamy z książek Olgi Tokarczuk. Ale duchy w "Nocnej zamieci" to dowód na to, że olandzka teraźniejszość nie jest zupełnie oderwana od przeszłości, przeciwnie- obie są mocno związane, co Theorin próbował przekazać już w "Zmierzchu". 

Związek tego, co minęło z tym, co jest naszym udziałem jest widoczny także w charakterystycznych dla autora retrospekcjach, które dodatkowo wzbogacają książkę. Mam wrażenie, że te rozdziały są głównym nośnikiem tajemniczej atmosfery i wzmacniają grozę, która tak subtelnie towarzyszy nam od pierwszych stron powieści.

Jak można było się spodziewać, "Nocna zamieć" nie jest typowym kryminałem, nie jest też standardowym thrillerem. Oczywiście ma cechy takich książek, ale bardzo ważny, jeśli nie najważniejszy, jest problem żałoby. Theorin bardzo sugestywnie opisał bowiem cierpiącą rodzinę, która musi uporać się ze stratą i próbuje oswoić pustkę powstałą po odejściu kogoś bliskiego.

"Nocna zamieć" jest wreszcie opowieścią o skomplikowanych związkach międzyludzkich, o ambiwalentnych uczuciach, kiedy kochamy, ale nie rozumiemy, a może nawet nie akceptujemy.
A wszystko to pod płaszczykiem kryminału, choć trzeba przyznać, że zagadka kryminalna toczy się niemal na marginesie powieści i rozwiązuje się niejako mimochodem, bez zauważalnego udziału bohaterów.

Na uwagę zasługuje także przyroda, która zdaje się odgrywać w książkach Theorina znaczną rolę. W "Zmierzchu" bardzo ważny był alwaret, motywem przewodnim "Nocnej zamieci" jest zaś fåk, burza śnieżna, która budzi strach, ale i szacunek mieszkańców Olandii. Fåk jest dla wyspiarzy bardzo ważnym doświadczeniem, które może zupełnie zmienić czyjeś życie, bardzo łatwo może je też zakończyć.

"Nocna zamieć" to ciekawa treść, w której pobrzmiewa echo ludowych wierzeń. Trzeba jednak zauważyć, że całkiem przyzwoita jest też forma, w której autor zamknął opowieść. Mimo wszystko wydaje mi się jednak, że literacko bardziej wartościowy jest "Zmierzch". Różnica w odbiorze tych książek może być spowodowana zmianą tłumacza, a może po prostu Theorin wysoko zawiesił poprzeczkę, pisząc pierwszą część kwartetu olandzkiego.

Moja fascynacja Theorinem trwa i z przyjemnością podsycam ją kolejnymi lekturami. Czy ja już wspominałam, że Theorin uzależnia?

8 komentarzy

  1. No nic, to będę czytać...:)
    M.
    PS "Zmierzch" jest ekstra!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że ci się podoba. Ja jestem zachwycona. "NZ" też:)

    OdpowiedzUsuń
  3. I widzę, że kolejny Theorin w kolejce :)
    Czy jeśli zacznę od "Nocnej zamieci", to dużo mnie ominie? Czy jest wysoce wskazane zaczynać od "Zmierzchu"?

    OdpowiedzUsuń
  4. Można czytać w dowolnej kolejności,w każdej z tych książek akcja jest zupełnie zrozumiała nawet w oderwaniu od poprzednich części. Ja miałam problem z dorwaniem "Nocnej zamieci", bo ebook jest nienamierzalny (nie wiem czy istnieje), audiobooka nie chciałam, a na wersję papierową trzeba było trochę poczekać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z kolei mam pod nosem "Nocną zamieć", ze "Zmierzchem" to już trudniej, więc zacznę nie po kolei :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam, jednym tchem co prawda, ale porównanie wygrywa "Zmierzch". Chociaż i "Nocna zamieć" jest super, ale inaczej. Podoba mi się cała historia, chociaż smutna okropnie, polubiłam bohaterów, tylko faktycznie historia kryminalna schodzi na drugi plan i właściwie ta trochę "deus ex machina" rozwiązana. Ale ogólnie to super i trzecią część też chętnie przeczytam:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli na razie się zgadzamy w kwestii oceny kwartetu. Fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zobaczymy, co dalej:)
    M.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.