Jutro przypłynie królowa

Jest takie miejsce, gdzie nie dolecisz żadnym samolotem, nie dojedziesz koleją, ani samochodem. Możesz próbować dotrzeć tam drogą morską, jeśli pogoda będzie dobra i statek będzie mógł zbliżyć się do wyspy. Wcześniej musisz jednak zdobyć przychylność ludzi, którzy tam mieszkają i przekonać ich, że masz dobre zamiary.

Daleko na Oceanie Spokojnym, gdzieś między Australią i Ameryką Południową, czyli na końcu świata leży wyspa Pitcairn. Niespełna sześćdziesięciu mieszkańców, zaledwie 4,53 km² powierzchni, tylko jedno miasteczko, sady mandarynkowe. Telefony? Jedynie satelitarne. Internet? Drogi. Kontakt ze światem zewnętrznym? Niekoniecznie.

Raj na ziemi? Wielu tak uważało. Są tacy, którzy ciągle śnią o Pitcairn lecz nigdy tam nie dotrą. Są też tacy, którzy spełnili swoje marzenie o ucieczce na wyspę i po długiej podróży przybili do jej brzegu. Znacie tych marzycieli? Studenci, którzy realizują projekt Get Away To Pitcairn, z przyjemnością dzielą się anegdotami z pobytu w najmniejszym państwie świata. Niektórzy zarzucają im jednak, że nie mówią całej prawdy na temat wyspy, a przemilczenie bywa kłamstwem.

Czy raj na ziemi rzeczywiście istnieje? Zdaniem Macieja Wasielewskiego, autora książki Jutro przypłynie królowa, to tylko jedna strona medalu. W rzeczywistości mieszkańcy wyspy próbują wymazać z pamięci dramatyczną przeszłość. Nie wahają się przy tym posuwać do gróźb pod adresem każdego, kto chciałby wyciągnąć na światło dzienne nie tak dawne wydarzenia.

Pitcairn to mała społeczność, gdzie wszyscy się znają i żyją we wspólnocie, której gotowi są całkowicie się poświęcić. Jak to więc możliwe, że pewnego dnia w tej wielkiej i szczęśliwej rodzinie mężczyźni zaczęli krzywdzić kobiety? 

Wasielewski pod pretekstem prowadzenia badań antropologicznych przybył na wyspę, by poznać prawdę na temat tych zdarzeń. Niełatwo było mu znaleźć osoby, które zechciałyby rozmawiać na ten temat. Ci, którzy odważyli się mówić, twierdzą, że gwałty stały się udziałem każdej rodziny. Nie ma na wyspie dziewczyny, która nie zostałaby wykorzystana, nie ma mężczyzny, który miałby czyste sumienie. Wszyscy wiedzieli, ale zgodnie udawali, że nie wiedzą. Nikt się nie sprzeciwił, nikt nie stanął w obronie kobiet i dziewczynek, dla których rajska wyspa stała się więzieniem, bowiem z wyspy, na którą trudno się dostać, jeszcze trudniej uciec.

Kiedy w końcu kilka kobiet zdobyło się na odwagę i przerwało zmowę milczenia, znaleźli się tacy, którzy je potępili. Podczas procesu zeznawali na korzyść oprawców, umniejszali ich winy. Nie wyrzucili ich ze wspólnoty, za zdrajców uznali zaś tych, którzy obciążyli gwałcicieli przed sądem. Dziwnie pojmowana solidarność.

Dziś mało kto chce mówić o tym, co działo się przed procesem, o życiu po nim opowiada się zdawkowo. Mieszkańcy strzegą tajemnicy przed obcymi. Faktem jednak jest, że w 2004 roku siedmiu mężczyzn z Pitcairn zostało skazanych za przestępstwa seksualne. Niektórzy mówią, że nie wszyscy winni ponieśli karę, że kara nie była wystarczająco surowa

Jutro przypłynie królowa to próba odpowiedzi na pytanie, jak można żyć z wyrzutami sumienia, wśród oprawców. Czy jeszcze możliwa jest wspólnota, którą głoszą mieszkańcy Pitcairn?  Czy można rodzić dzieci tam, gdzie dzieci tak okrutnie skrzywdzono? 

A ja zastanawiam się czy kilka dni, które na wyspie spędził Wasielewski wystarczy, by odkryć piekło? Czy kilka miesięcy, jakie spędzili tam studenci upoważnia, by jednoznacznie stwierdzić, że to jednak raj? A może całe lata nie wystarczą, by zrozumieć, jak to możliwe, że człowiek potrafi każdy raj zamienić w piekło?

12 komentarzy

  1. Interesujące podsumowanie, trafne. Widzę, że czytasz "Kuchnię" :) Czekam na recenzję, bardzo jestem ciekawa, czy Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właściwie już przeczytałam, tylko czasu na pisanie ciągle mało;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu, z podziwem zerkam na Twój kolejny wpis. Nasunęło mi się pytanie, ile książek czytasz miesięcznie? Czy to pasja, a może po części praca? Pełna podziwu wracam do projektowania poddasza :)
    Udanego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu, mam wrażenie, że czytam ciągle za mało. Tyle książek wydaje się każdego dnia, że nigdy nie nadrobię zaległości;) Moje wykształcenie ma związek z książkami, ale praca niestety nie. Cudownie byłoby połaczyć pasję i pracę, zdaje się, że Tobie się to udaje?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu, rzeczywiście móc pogodzić pracę z pasją to sytuacja idealna. Ja mam długą listę książek, które chciałbym przeczytać, ale czasu pozostaje mi na czytanie niewiele. Ostatnio widziałam, że ukazała się kolejna biografia Ingrid Bergman napisana przez żonę kuzyna aktorki. Lubię biografie no i ta Szwecja... :), ale recenzja nie zachęcała do jej przeczytania. Kierujesz się recenzjami przed przeczytaniem książek?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kasiu, ostatnio grzebię w recenzjach na Lubimy czytać. Zwykle znajduję jakąś recenzję, która mnie przekonuje, że warto lub nie. To jednak bywa zawodne, więc stosuję później swój teścik pierwszego akapitu- jeśli po pierwszym akapicie mam ochotę czytać dalej, biorę w ciemno;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba znalazłam książkę, o której wspomniałaś http://lubimyczytac.pl/ksiazka/174229/ingrid-bergman-prywatnie
    Recenzje są takie... stonowane;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja czuję lekki niedosyt po tej książce, chciałabym jeszcze poczytać coś o Pitcairn, bo też czuję, że jeszcze wiele nie zostało powiedziane. Ale jestem już teraz pewna, że ludziom potrzebne są normy, policja, niezawisłe sądy. A w ten raj nie wierzę i już.
    M.

    OdpowiedzUsuń
  9. M., wiesz, że ja lubię zasady i lubię, kiedy ludzie trzymają się zasad. Zatem zgadzam się z Tobą!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny tekst! Książka przyciąga (bo wszędzie czytam, że jest dobrze napisana i skłania do refleksji), ale i przeraża (tematyką).
    Wiem jedno: nie chciałabym żyć w małej społeczności, wolę swoje duże miasto, w którym mogę być anonimowa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasjeusz, książka ciekawa, na pewno warto przeczytać, choć minusy też się znajdą. Miewam podobne zdanie w kwestii anonimowości, choć małe społeczności też mają swój urok:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też myślę, że recenzje czasami mogą być zawodne. To trochę tak, jak z oceną prac remontowych. Nawet najszczersze zapewnienia, że ta firma budowlana "robi ładnie" mnie nie zadowalają. Muszę sama zobaczyć, sprawdzić i ocenić.

    "Test pierwszego akapitu" :) zapamiętam.

    Udanego weekendu!
    ps. Tak, tak to ta książka :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.