Tysiąc wspaniałych słońc

Tak, to pewne, jestem na dobrej drodze do zostania audiobookoholiczką. Zaledwie trzy, cztery książki i już nawet nie śmiem udawać, że mogę przestać, kiedy tylko zechcę.

Wprawdzie towarzystwo wykolejonego Harry'ego odrobinę zaczynało mnie nużyć, ale i to nie zniechęciło mnie do słuchania. Z odsieczą przybył bowiem Khaled Hosseini, a ja bez żalu zrobiłam sobie przerwę od kryminałów. Hosseini był w tej sytuacji pewniakiem- prawie wszyscy go lubią, a jego książki nieprzyzwoicie szybko stają się bestsellerami- to musiało się udać. Nawet w nieoswojonej jeszcze wtedy przeze mnie wersji audio.

Wybrałam "Tysiąc wspaniałych słońc", powieść społeczno-obyczajową, której akcja toczy się w ojczystym kraju autora. Ale Afganistan w książce Hosseiniego jest tak zróżnicowany, że trudno uwierzyć, że to przez cały czas ten sam kraj. Wszystko zmienia się bowiem w zależności od czasu, regionu, aktualnych przywódców i grup społecznych, do których należą bohaterowie.

Naszymi przewodniczkami są dwie kobiety, Mariam i Laila, a ich losy wplatają się w zagmatwaną historię kraju, w którym przyszło im żyć. A trzeba zauważyć, że historia Afganistanu jest tu bardzo ważna i ma niebagatelny wpływ na los kobiet. Hosseini wyraźnie pokazał przejście między czasami względnej wolności Afganek do zupełnego zniewolenia pod rządami talibów, kiedy kobiety nie mogły już nawet wychodzić z domu bez towarzystwa spokrewnionego z nimi mężczyzny.

Ten dramatyczny obraz jest tym bardziej uderzający, że bohaterki powieści są zupełnie różne, a jednak nieodwołalnie czeka je ten sam los. Należą do różnych pokoleń, pochodzą z różnych rodzin, z różnych warstw społecznych. Łączy je jedno, obie stają się własnością mężczyzn, a ci mogą z nimi zrobić, co zechcą.  

Mylicie się jednak, jeśli myślicie, że "Tysiąc wspaniałych słońc" to jedynie pełna goryczy książka o przemocy i zniewoleniu. Powieść Hosseiniego jest przede wszystkim historią przyjaźni, poświęcenia i nadziei. W dodatku pięknie napisaną i pełną odniesień do tamtejszej literatury.

Oczywiście nie wszystko mi się w tej książce podobało i nie nazwałabym Hosseiniego wybitnym, ale czy ma to jakiekolwiek znaczenie, skoro czyta się to tak dobrze? I czy ma znaczenie to, że Maria Peszek nie czyta idealnie, skoro słucha się tak dobrze?

Nie ma. Przekonajcie się.

Khaled Hosseini, Tysiąc wspaniałych słońc, Albatros, Warszawa 2008.
czyta Maria Peszek

26 komentarzy

  1. Wspaniała powieść, bardzo mi się podobała. Losy bohaterek śledziłam ze ściśniętym z żalu sercem, oburzając się na wszystkie niesprawiedliwości, które je spotkały. Muszę koniecznie sięgnąć po najnowszą książkę Hosseiniego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja troszkę ochłonę po tej i dopiero wtedy poniucham najnowszą:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam tylko zauważyć, że to bardzo zacne uzależnienie jest!
    Aż mi smaka narobiłaś na powrót do Hosseiniego - bo choć "Tysiąc wspaniałych słońc" znam z wersji analogowej, chciałoby się rzec, to bardzo mnie intryguje wersja audio i Maria Peszek! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się tak troszkę rozgoszczę i zaproponuję, żebyś "Chłopca z latawcem" przeczytała ;)
    Peszek i Hosseini... hmm... coś mi nie pasuje, ale może nie znam artystki tak dobrze, by wierzyć, że ciekawie jej to wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Joasiu, ja właśnie jestem bardzo ciekawa jak wypadłoby porównanie Hosseiniego czytanego ze słuchanym. Mam podejrzenie, że bez Peszek byłoby lepiej.

    Tigerlily, przeczytam na pewno, bo to po Twojej recenzji "Chłopca" przypomniało mi się, że chciałam przeczytać "Tysiąc wspaniałych słońc":) A Peszek nie jest najgorsza, ale niektórym męskim bohaterom udzieliła głosu, który brzmiał jakby ciągle coś przeżuwali, a to irytowało;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Och, od paru lat co jakiś czas spotykam gdzieś tę książkę. Chodzi za mną niczym cień i pewnie nadejdzie wreszcie dzień, kiedy dane będzie mi ją przeczytać, albo odsłuchać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Od około przyszłej środy będzie ze mną jeździć samochodem:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ambrose, za mną też chodziła i chodziła. A ostatnio Hosseini przypomniał się z nową książką i już nie mogłam dłużej zwlekać. Posłuchaj sobie najpierw fragmentu, bo Peszek niekoniecznie musi ci odpowiadać:)

    M., wreszcie! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha, przyznaję, że od głosu Marii Peszek wolę głos jej ojca - Jana Peszka, który zachwycił mnie podczas spektaklu "Auto da fé" w krakowskim Teatrze Starym, grając lekko zbzikowanego sinologa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O, tak Jan Peszek jest wybitny, ale Maria też sobie w swojej dziedzinie radzi. Jednak dla mnie jej czytanie miało wady, nie była przeźroczysta, a tego bym chciała;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam "Chłopca z latawcem". Podobał mi się tak bardzo, że napisałam do autora, co zdarza mi się bardzo, bardzo rzadko, ale niestety, nie dostałam odpowiedzi, albo rozwiała się gdzieś w cyberprzestrzeni. :) "Tysiąc wspaniałych słońc" przeczytam na pewno, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to raczej epokowe dzieło. Niecierpliwie czekam też na jego kolejną powieść.

    OdpowiedzUsuń
  12. "Chłopiec z latawcem" jest aż tak dobry? To tym chętniej przeczytam, bo jak widać wyżej działa tu już prężne lobby tej książki;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Lobby ma rację. :) Pod względem literackim nie jest to arcydzieło, ale bardzo silnie działa na emocje, trudno o tej książce zapomnieć.
    Dzięki Twojemu wpisowi przypomniałam sobie o najnowszej książce Hosseiniego i dziś pognałam do księgarni. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też byłam bliska zakupu, ale walczę ze sobą i próbuję zwolnić z kupowaniem książek zanim zbankrutuję lub umrę przygnieciona własną biblioteką;) Nie mam zbyt dużych szans w tej walce;)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie jest identycznie, a wizja przygniecenia coraz bardziej realna! Dlatego dziś przezornie wybrałam Hosseiniego w miękkiej okładce. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Sprytne! Tylko pamiętaj, nie układaj tych japońskich stożków, które pokazywałaś na blogu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Obiecuję! :) Naraziłabym psy na śmiertelne niebezpieczeństwo, że o nas nie wspomnę. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. o audiobooków jeszcze się przekonać nie mogę. Jako topornik pospolity, dopiero co zaczęłam przychylnie patrzeć na ebooki, wiec do wersji słuchowiskowej jeszcze długa droga :) Jednakże tę książkę postaram się odnaleźć:)

    OdpowiedzUsuń
  19. W jakiejkolwiek formie, koniecznie sprawdź czy przypadnie Ci do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Też ostatnio słuchałem tego audiobooka (ba, nawet wpis machnąłem) i właśnie specyficzne czytanie Marii Peszek wydało mi się podkreślać treść. Pewnie, że nie było idealne, ale bardzo często takie "dziewczynkowe". Pasowało to zarówno, gdy rzeczywiście w fabule była dziewczynka, jak i wtedy, gdy szło już o dorosłe kobiety - wtedy eksponowało ich bezradność wobec złego męża i okoliczności życia.

    Swoją drogą widzę, że czytasz teraz listy Mrożka i Lema - zazdroszczę, chciałbym znów przeczytać je po raz pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Do audiobooków nie pałam sympatią, tak samo zresztą jak do ebooków, więc jak już będę się przekonywać to tylko naocznie i trzymając w ręce książkę :). A przekonać się spróbuję, bo widzę, że chyba warto :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Po papierową wersję książki chętnie sięgnę :) Ja odsłuchałam dwa audiobooki i z przykrością stwierdzam, że była to dla mnie droga przez mękę... Jestem wzrokowcem, więc ewentualnie mogłabym przerzucić się na ebooki, jednak zdecydowanie wolę książkę tradycyjną.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Janie, Peszek odrobinę moim zdaniem przesadzała. To jej czytanie było takie, hm, poetyckie. Nie do każdej sceny mi pasowało. Ale nie była taka znowu najgorsza, jestem już pięć lektur do przodu od powyższego wpisu i wiem, co to znaczy znienawidzić lektora;)
    Listy też dawno przeczytane, nie trzeba już zazdrościć. Ja zwyczajnie nie nadążam z pisaniem:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mani, absolutnie nie namawiam na e- i audio:) Ale książkę polecam, jest tak popularna, że warto wiedzieć, co tak tych wszystkich ludzi urzeka;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Annette Cinnamon, ja też jestem wzrokowcem, wiesz jak ze sobą walczyłam, żeby się skupić na audiobooku? Przyjmuję książki dousznie i doocznie wyłącznie z łakomstwa, tak mogę "czytać" częściej;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wstyd mi się przyznać, ale nie czytałam nic tego autora, oczywiście obiecuję nadrobić , może to dobre postanowienie na zbliżający się Nowy rok? :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.