Wiele demonów

Są tacy pisarze, co do których czuję, że piszą dobrze, nie mam ich książkom właściwie nic do zarzucenia, a jednak nie trafiają do zaszczytnego grona moich ulubionych autorów. Nie ma chemii, nie iskrzy. Tak też było z Pilchem. Czytywałam jego książki, podobały mi się, ale nigdy nie udało im się mnie zachwycić. Nie obiecywałam więc sobie wiele po audiobooku z jego najnowszą powieścią beletrystyczną. Czy słusznie?

Można powiedzieć, że "Wiele demonów" to u Pilcha nic nowego, sam zresztą zauważa w jednym z wywiadów, że to "gra na sprawdzonym boisku"*. Rzecz dzieje się bowiem na jego rodzinnym Śląsku Cieszyńskim w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Tuż przed Wigilią do Sigły wraca córka pastora Mraka, piękna Jula. Nie jest to jednak wydarzenie radosne, bowiem ku rozpaczy ojca, dziewczynie towarzyszy narzeczony- "gołodupiec" i, co gorsza, papista.

To wydarzenie staje się pretekstem do wielowątkowej opowieści, w której naszym przewodnikiem jest dowcipny i charyzmatyczny narrator. To właśnie ten małomiasteczkowy gawędziarz sprawia, że łatwo dać się ponieść historii, w której najważniejsze wydarzyło się, zanim zaczęła się sama opowieść. Obecność Juli przypomina bowiem Siglanom o nieobecności jej siostry, Oli, która pewnej nocy wyszła z domu i zaginęła bez śladu. Tym sposobem z powieści "luterańskiej" przechodzimy bezboleśnie w powieść "luterańsko-kryminalną". 

Wątek kryminalny nie jest tu jednak najważniejszy, choć stanowi oś, wokół której przeplatają się losy pozostałych mieszkańców miasteczka. Siłą rzeczy gawęda obfituje więc w dygresje, wybiega w przyszłość, by po chwili wrócić do minionych wydarzeń. Prawdziwy majstersztyk. W dodatku Pilch zasiedlił Sigłę niezwykle barwnymi postaciami, spośród których cudotwórca i prorok Fryc Moitschek tylko pozornie jest najbardziej oryginalny, a całość przywodzi na myśl delikatny realizm magiczny.

Największą zaletą tej książki jest  jednak doskonały styl. Została napisana pięknym językiem, który obfituje w charakterystyczne zdania powtarzające się jak refren. Autor tak umiejętnie gra składnią, że niemal widać przymrużenie oka, które towarzyszyło pisaniu i powinno się pojawić podczas lektury. Tej książki nie można bowiem czytać śmiertelnie poważnie. Kryje się w niej dobrotliwy żart z dobrze autorowi znanych małych miasteczek, w których współistnieją różne religie i ich wyznawcy ze swoimi nieszkodliwymi konfliktami.

"Wiele demonów" zasługuje na uwagę także jako audiobook. Zwłaszcza, że czyta go znakomity Jerzy Radziwiłowicz. Wprawdzie początkowo odrobinę mnie do siebie zraził, kiedy próbował czytać gwarą, najwyraźniej nie mając pojęcia o tym, jak się na Śląsku Cieszyńskim mówi, ale szybko zrezygnował z tego pomysłu. W efekcie przeczytał pięknie i bardzo dobrze całość zinterpretował.

O, jakże się myliłam, zakładając, że ta książka będzie co najwyżej dobra. Ona jest doskonała, takie książki lubię najbardziej, takie zapamiętuję i do nich właśnie wracam. Pamiętacie? Dziwiłam się kiedyś, że dobrej literatury nikt nie przynosi, mówiąc: musisz to przeczytać.
Otóż właśnie musicie to przeczytać!


* Wywiad "Trumna nie mieści się w drzwiach"

Jerzy Pilch, Wiele demonów, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2013
czyta Jerzy Radziwiłowicz.

17 komentarzy

  1. Mam podobny stosunek do książek Pilcha. Wiem, że dobry, ale nie potrafię odnaleźć wspólnego języka... Notuję sobie tytuł, może i ja się nawrócę:) Pozdrawiam już niemal świątecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, koniecznie daj szansę "Wielu demonom", ja jestem nimi zachwycona:) Wesołych Świąt!

      Usuń
  2. A ja twórczości Pilcha kompletnie nie znam, a wiele o nim słyszę. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do jego książek, jednak ostatnio czytam coraz więcej pochlebnych opinii na temat "Wielu demonów" i być może będzie to pierwsze spotkanie z tym autorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, ja ciągle się uśmiecham na myśl o niektórych fragmentach:)

      Usuń
  3. Ja po Pilcha sięgnęłam przez przypadek i od razu "zaiskrzyło" :) Tej książki jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno wielbiciele wczesniejszych książek bywają "Wieloma demonami" rozczarowani. Ciekawe czy Tobie się spodobają:)

      Usuń
  4. Hehe, u mnie chemii z Pilchem póki co nie ma, bowiem tego autora jeszcze nie znam. Kilka razy przymierzałem się do jego pozycji, ale zawsze pojawiało się jakieś "ale" :) Twoje pochlebna recenzja być może zmienić mój stosunek do pana Pilcha - w końcu każdemu trzeba dać szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj szansę Pilchowi! Koniecznie. Wesołych Świąt!

      Usuń
  5. Ja też jakoś nie czułam nigdy serca do Pilcha, mając w pamięci to, że przesiaduje w krakowskich knajpach podrywając egzaltowane studentki na urok pisarza. Ale ta książka po twojej recenzji wskakuje u mnie na półkę "do przeczytania".

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam te opowieści o Pilchu. I tę o flaszce:) A ta książka niech wyprzedzi inne na półce:)

      Usuń
  6. Nie czytałam żadnej książki Pilcha, więc nie bardzo mogę się wypowiedzieć. Z jednej strony chciałabym poznać jego twórczość, a z drugiej mam wrażenie, że nie będzie mi się podobać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dowiesz się, póki nie sprawdzisz:) Ale myślę, że każda książka ma swój czas i bywa, że trzeba trafić z lekturą na odpowiedni moment. Wesołych Świąt:)

      Usuń
  7. Wielką fanką Pilcha jest moja mama, już wielokrotnie mnie namawiała do lektury jego książek. Twój entuzjazm też jest zaraźliwy, więc mam nadzieję, że przeczytam "Wiele demonów". Niecierpliwie czekam na premierę adaptacji filmowej "Pod Mocnym Aniołem", zapowiada się bardzo ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, ja też chętnie obejrzę ten film:) A "Wiele demonów" urzeka ciekawym stylem, naprawdę polecam:)

      Usuń
  8. Zaniedbałam Pilcha już jakiś czas temu a szkoda, bo dobrze mi się go kiedyś czytało...

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja, zainspirowana Twoją pozytywną recenzją, w końcu (po roku czajenia się po księgarniach) kupiłam niedawno "Wiele demonów" i teraz już nie mogę się doczekać, jak zacznę czytać :D

    Pozdrawiam!
    Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę:) Mam nadzieję, że spodoba Ci się tak jak mnie. Ja mam wersję elektroniczną, ale dokupię papierową. Czyż to nie wyraz uznania?:)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.