Już w trakcie lektury biografii Mamy Muminków zapragnęłam przeczytać "Córkę rzeźbiarza", o której Boel Westin tak często wspominała. Wiedziałam już, że jest to, obok opowieści o trollach, najczęściej tłumaczona książka Tove Jansson. Miała też być "literackim punktem zwrotnym" w jej karierze, pierwszą książką dla dorosłych, pozbawioną ilustracji, zwłaszcza rysunków z którymi autorkę powszechnie kojarzono*.
Polskie wydanie "Córki rzeźbiarza" zawiera jednak pochodzące z rodzinnego archiwum fotografie, które doskonale uzupełniają tę książkę i podkreślają jej autobiograficzny charakter. Swoją drogą, warto zauważyć, że takie wątki możemy dostrzec właściwie w całej twórczości Jansson. Często bowiem bywała bohaterką swoich tekstów, a może raczej pierwowzorem niektórych postaci. Także jako malarka niejednokrotnie czyniła siebie samą obiektem uwagi, właściwie przez całe życie chętnie malując autoportrety.
W "Córce rzeźbiarza" imiona padają wprawdzie rzadko, ale nie ma wątpliwości, że książka opowiada o rodzinie Janssonów. Odrobinę jednak okrojonej, bo autorka odsunęła na margines swoich braci, w centrum stawiając ojca, matkę i siebie samą. Narratorka jest więc córką rzeźbiarza, zupełnie jak Tove, a niektóre przygody bohaterów przypominają te, które znamy z opowieści o Muminkach. Na dodatek Boel Westin, która miała dostęp do archiwum autorki, wspomina, że część opisywanych wydarzeń wzorowana była na wspomnieniach zapisanych przez Jansson w pamiętnikach z dzieciństwa**.
Początkowo zaskakujący był dla mnie sam tytuł. "Córka rzeźbiarza" - a w rękopisie nawet "Ja, córka rzeźbiarza" - zwraca naszą uwagę na narratorkę, ale i jej ojca. Po lekturze biografii Tove, sądziłam, że była zdecydowanie silniej związana z matką, zaś jej relacje z "Faffanem" były skomplikowane i burzliwe. Stąd moje zdziwienie, że w tytule tak jednoznacznie określiła się, nazywając córką rzeźbiarza, poniekąd uznając to za swoją cechę najważniejszą.
Trzeba jednak pamiętać, że "Córka rzeźbiarza" powstała w latach sześćdziesiątych, czyli już po śmierci Viktora Janssona. Mniej więcej w tym samym czasie została wydana inna książka - "Tatuś Muminka i morze", która również w pewnym sensie poświęcona była tacie. Być może więc artystka zdążyła spojrzeć na relacje z ojcem z dystansu, uświadomiła sobie jego rolę w swoim życiu. A może, jak chce Westin, próbowała wydobyć ojca z cienia, który go przesłonił, gdy sama stała się najsławniejszą z Janssonów***.
"Córka rzeźbiarza" jest więc opowieścią o ojcu, matce, dziecku i sztuce. Sztuka jest tu najważniejsza, zupełnie jak w życiu tej niezwykłej rodziny. Widoczna jest nie tylko jako temat poszczególnych wspomnień, zajęcie rodziców, ale także w języku, którym narratorka się posługuje. Nie ma w nim wymyślnych ornamentów, zapamiętałam go raczej jako prosty, ale tak sugestywny, że niektóre fragmenty bardzo łatwo sobie wyobrazić.
Ten język jest zresztą charakterystyczny, brzmi nad wyraz dojrzale, jeśli wziąć pod uwagę, że narratorka jest dzieckiem. Trzeba jednak pamiętać, że stale przebywa z dorosłymi artystami i zdaje się, że przejęła ich sposób mówienia i spojrzenie na świat.
"Córka rzeźbiarza" to bardzo ładna opowieść o dzieciństwie, którego już nie ma, a które Jansson bezustannie próbowała przywołać w swoich tekstach. Można wyczuć tęsknotę artystki za czymś, co minęło. Za poczuciem bezpieczeństwa i tymi chwilami, kiedy naiwnie wierzy się, że jest się najważniejszym na świecie.
Przeczytajcie, bo warto pamiętać, że zanim została Mamą Muminków, Tove była Córką rzeźbiarza.
* Boel Westin, Tove Jansson. Mama Muminków, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2012.
** tamże.
*** tamże.
Niestety nie mogę podać numerów stron, bo moja Mama Muminków jest elektroniczna i mieszka w czytniku. O tempora! O mores!
Tove Jansson, Córka rzeźbiarza, Gdańsk 1999.
O, i jaka ładna okładka! Bardzo bym chciała kiedyś przeczytać, też podczas czytania biografii Tove zapragnęłam poznać "Córkę rzeźbiarza". Teraz tym bardziej:) Czaisz się jeszcze na jakąś późniejszą powieść Tove? M.
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą, która uważa, że ta okładka jest ładna:) Chciałabym przeczytać "Lato" i trochę mniej "Uczciwą oszustkę":)
UsuńJuż wiem, że tylko w komputerze, widziałam dzisiaj "na żywo" i faktycznie szału nie ma;)
UsuńJa bym sobie chętnie same "Muminki" odświeżyła, ale to pewnie nie w tym półroczu;) M.
Ostatnio często są promocje na Muminki w wersji e- i audio, ale fajniej byłoby mieć je na starym dobrym papierze:)
UsuńLubię takie opowieści, a że jest po części autobiograficzna bardzo mnie zachęca. Jeśli tylko będę miała okazję, na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńBędę wypatrywać recenzji:)
UsuńA powiedz, na co się lepiej rzucać najpierw, na "Mamę Muminków" i zaplecze biograficzne czy właśnie "Córkę rzeźbiarza"? Bo obie przede mną i potrzebuję porady kolejnościowej ;)
OdpowiedzUsuń"Mama Muminków" to fajny klucz do książek Jansson. Strasznie dużo przegapiłam na przykład w "Podróży z małym bagażem" bez podpowiedzi od Westin i właściwie wypadałoby przeczytać te opowiadania jeszcze raz;) Chyba zaczęłabym od "Mamy Muminków", zwłaszcza, że spoilery tu raczej nie grożą;)
UsuńPrawdą jest, trudno mieć pretensje o spoilery w biografii :)) to pora inaugurować polowanie! Dzięki :)
UsuńPiękna okładka - odkąd tylko zobaczyłem, że czytasz tę książkę, czekałem z niecierpliwością na jej recenzję :) Wydaje mi się, że nie zawiodła ona moich oczekiwań - na podstawie tego co piszesz, lektura wydaje się ogromnie interesująca. Poznać mamę Muminków z zupełnie innej perspektywy to chyba obowiązek każdego prawdziwego fana :) Sam tytuł jakoś kojarzy mi się z synem cieśli i inną opowieścią o rodzinie :)
OdpowiedzUsuńAbstrahując od wątków autobiograficznych, to jest po prostu bardzo zgrabna książeczka i myślę, że naprawdę warto ją przeczytać:) A skojarzenie masz oryginalne:) Moje było trochę inne, bo ciągle czytam jakieś córki: "Córka łupieżcy", "Córka bajarza", "Córka polarnika" i teraz "Córka rzeźbiarza";)
UsuńPrzede mną ciągle jeszcze biografia Tove Jansson, ale czuję, że przeczytam i "Córkę rzeźbiarza". Jeśli się już skręci w którąś lekturową uliczkę, to idzie się za ciosem:) To jedna z ulubionych autorek mojego dzieciństwa, przez długi czas (oczywiście mojego dzieciństwa) myślałam, że to mężczyzna - chyba przez to nazwisko;)
OdpowiedzUsuńOlu, przeczytaj obie koniecznie:) Ja też bardzo lubiłam Tove, Muminki oczywiście:) Ale tak naprawdę nie wiedziałam o niej wiele. A teraz po biografii mam ochotę przeczytać wszystko na nowo, bo chyba sporo przegapiłam:)
UsuńJakoś nigdy nie ciągnęło mnie do zgłębiania losów rodziny Jansson. I teraz nie wiem czy powinnam się trochę zmusić, żeby lepiej poznać autorkę moich ulubionych historii z dzieciństwa, czy jednak poczekać, aż poczuję taką potrzebę.
OdpowiedzUsuńEee, zmusić się? A cóż to za przyjemność?! Poczekaj na jakąś dobrą motywację:)
UsuńZmusić się ze świadomością, że prawdopodobnie będę zadowolona, przełamać pierwsze lody. Ale chyba rzeczywiście lepiej poczekać na chęć przeczytania :)
UsuńI tak bym na Twoim miejscu zrobiła:) Miłego dnia!
UsuńMuminki to były moje naj, naj, najulubieńsze stworki dzieciństwa :) O ich autorce wiem niewiele. Kiedy minął czas fascynacji Muminkami, jakoś nie przyszło mi do głowy, by poznać życie ich autorki.
OdpowiedzUsuńPS. To na okładce to chyba nie jest obraz namalowany przez Tove?... Okładka okropna moim zdaniem, o wiele lepsze wrażenie zrobiłaby fotografia z rodzinnego archiwum.
I tak właśnie chciała ją wydawać Jansson- z fotografią:) W pierwszym fińskim wydaniu na okładce było zdjęcie atelier. Nie wiem skąd ta polska okładka, ale na żywo jest jeszcze trzy razy brzydsza niż na zdjęciu powyżej;) A książeczka ładna, więc polecam, jeśli znajdziesz wolną chwilę:)
UsuńNa pewno będę chciała przeczytać tę książkę, tylko nie wiem, czy nie sięgnę najpierw po biografię Jansson. W sumie nie wiem, jaka kolejność byłaby lepsza.
OdpowiedzUsuńWłaściwie wszystko jedno, ale podejrzewam, że po lekturze "Mamy Muminków", będziesz miała ochotę przeczytać książki Jansson jeszcze raz. Może więc lepiej po prostu od biografii zacząć?;)
UsuńKrótko, bo poświęciłam tej książce wpis, a nie lubię się powtarzać: bardzo, bardzo się cieszę, że przeczytałaś i że przypadło ci do gustu! :)
OdpowiedzUsuńPamiętam Twój wpis. Piękny jak wszystkie pozostałe. Pamiętam nawet podtytuły:) Już wczesniej miałam ochotę na tę lekturę, ale po Twoim wpisie wiedziałam, że to jest niezwykła książka:) Teraz zasadzam się na "Lato":)
Usuń