Rekin z parku Yoyogi

Moje wyrzuty sumienia długo nosiły kobiece imię i nazwisko Joanny Bator. Kiedy tłumy wzdychały: Chmurdalia, och, Chmurdalia, ja znałam jedynie Ciemno, prawie noc, a Piaskową górę przesuwałam nieustannie na słynnej liście książek do przeczytania. Ale w końcu los się odmienił i nadszedł czas na Japoński wachlarz. Potem poszłam już za ciosem i nie zwlekając upolowałam Rekina z parku Yoyogi, najnowszą "japońską" książkę Bator.

Poprzednia wprawdzie nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, na jakie liczyłam zachęcona płynącymi zewsząd zachwytami, ale karmiłam się nadzieją, że może wreszcie Rekin przyniesie mi nową wiedzę o kraju sakury i fasolkowych słodyczy.

Rekin z parku Yoyogi jest w pewnym sensie kontynuacją Japońskiego wachlarza i czasem na jego kartach pojawiają się nawiązania do wcześniej poruszanych treści. Ale nawet sama autorka zauważa, że jej pierwsza książka o Japonii jest "zapisem oczarowania i namiętności", zaś ta najnowsza to "efekt zagęszczenia opisu"*. Nippon dla zaawansowanych? Średnio.

Miałam raczej wrażenie, że Japonia stała się pretekstem do opowieści o samej autorce i jej przemyśleniach na temat polityki, religii czy polskich mężczyzn. Wiele opowieści zaczyna się Krajem Kwitnącej Wiśni, kończy zaś Joanną Bator. Czy to wada? Niekoniecznie, jeśli macie ochotę dowiedzieć się czegoś więcej o autorce, która ostatecznie jest przecież interesującą osobą. Jeśli jednak macie ochotę na Japonię sauté, możecie być odrobinę rozczarowani. Ale to oczywiście nie tak, że Bator zupełnie wyparła ze swojej książki Japonię, co to to nie! Czaiła się jak, nie przymierzając, Godzilla, lecz ostatecznie ustąpiła miejsca wspaniałej japońskiej kulturze.

Rekin z parku Yoyogi składa się z trzech części: Niesamowitości - o tym, co autorkę zadziwiło, Alegorii - o porównaniach z Polską i Heterotopii - o dziwnych miejscach. Każda z nich to zbiór felietonów, esejów i krótkich reportaży. Tradycyjnie już jest mowa o gejszach, sushi i hanami, ale znajdziecie też ciekawe opinie na temat fenomenu Murakamiego, Japonię oglądaną przez pryzmat tamtejszej literatury i wyczerpującą analizę otaku, wiecznych chłopców. Co ciekawe, tym ostatnim pisarka poświęciła zaskakująco dużo miejsca, właściwie całe Heterotopie, ze względu na olbrzymią rolę jaką ta subkultura odegrała dla japońskiej sztuki.

Najnowsza książka Joanny Bator jest więc bardziej dziełem badaczki niż podróżniczki. Japonia nie została tym razem wyizolowana, a pisarka wyraźnie widzi ją w kontekstach, które często przywołuje. Dlatego Rekin z parku Yoyogi jest zaproszeniem do kolejnych lektur, do dalszych poszukiwań i przynosi nową wiedzę, a właśnie tego oczekuję od takich książek.

Pora na puentę? Nawet jeśli na początku kręciłam nosem na zbyt wiele Bator w Rekinie, ostatecznie muszę przyznać, że wcale nie było tak źle. Czytajcie bez obaw.
 
A jeśli zawsze chcieliście zobaczyć jak autorka wyglądałaby jako słodki wielkooki awatar wędrujący po ulicach Akihabary, albo po prostu chcielibyście rozszyfrować zagadkowy tytuł - czytajcie czym prędzej.
 
* Joanna Bator, Rekin z parku Yoyogi, Wydawnictwo W.A.B. 2014, s. 9. 

38 komentarzy

  1. Zdaje się, że i mój wyrzut sumienia nosi imię i nazwisko tej pisarki, bo czytałam tylko "Piaskową górę". Czaję się na te "japońskie" książki, ale sama nie wiem czy naprawdę chcę aż tyle Bator w tych historiach. Na początek wystarczy mi chyba sama Japonia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Japoński wachlarz" nie był tak Bator przesycony, ale szczerze mówiąc nie dowiedziałam się z niego wiele nowego. Jesli się wczesniej coś o Japonii czytało, "Japoński wachlarz" będzie jedynie powtórką i chyba jednak nie najciekawszą z możliwych;)

      Usuń
    2. Czyli jednak najpierw inne książki o Japonii, a dopiero potem "japońska" Bator. Taki mam plan :)

      Usuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej pozycji tej autorki, ale chyba nadszedł najwyższy czas na zmiany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może zacznij od czegoś innego, "Rekin" jest niezły, ale zdaje się, że Bator miała lepsze książki:)

      Usuń
    2. A którą polecasz ?

      Usuń
    3. Sęk w tym, że "Piaskowa góra" i "Chmurdalia" ciągle przede mną, a to nimi większość(?) się zachwycała, więc nie mogę odpowiedzialnie polecić;) A pozostałe czytałam i były takie sobie. Żadna tam tragedia, ale bez zachwytów. Musisz znaleźć eksperta od Bator;) Albo razem się rzućmy na nieznaną wodę i poniuchajmy tę "Piaskową górę" w ciemno;)

      Usuń
    4. Mnie się "Piaskowa góra" podobała i polecam. Jeśli ktoś mało wie o Japonii (tak jak mało wiedziałam ja, bo się trochę bałam tematu) to "Japoński wachlarz" jest dobrym wyborem. "Rekina..." teraz czytam i mam trochę mieszane uczucia bo autorka trochę się natrząsa z tego przedstawiania Japonii jako egzotycznej i dziwnej (moda na robienie sobie precli na czole, kupowanie brudnych majtek itd.), ale sama w dużej mierze tak właśnie Japonię przedstawiała w "Japońskim wachlarzu". Jestem prawie pewna, że o tych preclach już czytałam i że było to w jej poprzedniej japońskiej książce.

      Usuń
  3. Ha, Bator wypada znać, bo Nike, mnie dodatkowo powinny przekonywać japońskie klimaty, ale szczerze powiedziawszy nie odczuwam żadnej wewnętrznej presji, że koniecznie muszę poznać tę autorkę. Pewnie zaznajomimy się dopiero wtedy, kiedy jej dzieła trafią do składnic taniej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, jeszcze trochę tanie jatki na nią poczekają, na razie chyba święci triumfy:) Chociaż widziałam tam reportaże z Czarnego, więc kto ich tam wie;)

      Usuń
    2. Ja mam podobnie... też czuję, że wypada poznać "ze względu na wzgląd" jak mawia moja znajoma, ale nie czuję pociągu... Może mnie kiedyś w księgarni "zaczepi" jej okładka, mrugnie okiem... kto wie?

      Usuń
    3. Możliwe, że zaczepi, mnie tak w Trójce zaczepiła dousznie i nie dawała spokoju;)

      Usuń
    4. Sęk w tym, że ostatnimi czasy w tego typu składnicach odnajduję naprawdę porządną literaturę - trafiłem już na prawie wszystkie książki Murakamiego, który w tym momencie jest przecież jednym z popularniejszych pisarzy w ogóle, spotkałem "Big Sur" Kerouaca (Hollywood niedawno wypuściło ekranizację tej lektury a to zawsze pozytywnie wpływa na sprzedaż książki). Z polskich twórców widziałem Dehnela, Kuczoka, Pilcha czyli nazwiska również uznane.

      Ha, Olu, ja również czekam na to magiczne mrugnięcie okiem :)

      Usuń
    5. Ja tam sto lat temu Hertę Muller kupowałam, ale to było przed Noblem, więc nie dziwiło:) Tak, racja, wymienionych przez Ciebie też tam spotykałam.

      Usuń
  4. :D Doczekałam się przegodnej recenzji tej pozycji :D i narobiłaś mi smaka na "Rekina...". Lata temu zachwycałam się "Japońskim Wachlarzem" i do dzisiaj znam jedynie Joannę Bator z tej pozycji ("Ciemno..." czeka sobie na półce do nadrobienia) :) No a "Rekin..." cieszy mnie bardzo i widzę, że warto poznać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Japoński wachlarz" był dobry na początek poznawania Japonii, po kilku innych lekturach nie wygląda już na tak ciekawy;) Ale "Rekin" daje radę, choć na początku denerwowały mnie fragmenty o jeździe taksówką w Polsce czy o obchodzeniu prywatnego święta stalowego penisa;)

      Usuń
    2. Stalowy penis brzmi co najmniej zaskakująco, chociaż jednocześnie totalnie japońsko :D

      Usuń
  5. Nie czytałam ani jednej książki tej autorki. Ale skoro piszesz "czytajcie bez obaw" to nie pozostaje mi nic innego tylko się z nia zmierzyć. :) W końcu wypada znać.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i mam dylemat. Bo Japoński wachlarz mi się bardzo podobał. Ale za to za autorką jakoś średnio przepadam, jej występy w telewizji, gdzie opowiadała o sobie i swoich poglądach jakoś nie przypadły mi do gustu. Więc sama nie wiem....pewnie i tak się skuszę, zawsze można porzucić w połowie, prawda?:) M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwi, którzy potrafią porzucić w połowie;) A tak poważnie, Bator nie porzucaj, w drugiej połowie chyba jednak było jej mniej:)

      Usuń
    2. Hmmm...no to ma szansę, że skończę;) M.

      Usuń
  7. Bardzo to ciekawie opisałaś, i właściwie jeszcze bardziej zachęciłaś do czytania - bo mnie ogromnie fascynuje postać samej Bator, więc takie osobisto-badawcze podejście może być jeszcze lepsze. A że "Rekin..." już w kolejce u mnie do czytania, to jestem bardzo bardzo na tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, Bator jest niezwykle interesująca i ma ode mnie plusik za bieganie:) Podejście badawcze bardzo mi odpowiada, ale to osobiste momentami troszeczkę mniej. Dlatego końcówka książki bardziej mi się podobała niż poczatek, choć i tam były ciekawe informacje, np. o Lesie samobójców, o japońskim haikyo.

      Usuń
  8. Książki pani Bator to i mój wyrzut sumienia, bo od dawna się na nie czaję, ale "Ciemno, prawie noc" mam w e-booku na moim Kindelku, więc to już tylko kwestia czasu, kiedy się z ten tytuł zabiorę. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu, z wielką przyjemnością przeczytałam ten wpis.
    Ta książka jest na mojej liście "do przeczytania" :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo się cieszę, że trafiłam z lekturą:) Miłego weekendu!

      Usuń
  10. Zabrakło mi tu w recenzji wzmianki, iż większość tekstów z Rekina (nie wiem, jak wielka większość, gdyż nie sprawdziłam jeszcze dostatecznie skrupulatnie) była wcześniej publikowana na łamach Gazety Wyborczej i Bluszcza. Innymi słowy, funkcjonowały one jako artykuły, bez wcześniejszego, dopracowanego zamiaru stania się z czasem jedną książką. Stąd może całościowo nie zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, cały czas miałam wrażenie, że to mogłoby gdzieś być publikowane w prasie, nawet niekoniecznie ambitnej;) Tyle że nie zauważyłam tej informacji, bo nie była w książce specjalnie eksponowana. Na szarym końcu napisano: Część tekstów, które znalazły się w tej książce w zmienionych wersjach,została po raz pierwszy opublikowana w "Gazecie Wyborczej" i w "Bluszczu". To chyba rozwiewa też Twoje wątpliwości:) Dziękuję, że zwróciłaś na to moją uwagę, to sporo wyjaśnia. Miłego wieczoru:)

      Usuń
    2. Hehe, wieczór był "miły", a i owszem, choć w dość niekonwencjonalny sposób - w dwie godzinki po twoim komentarzu zawitałam w szpitalu, a o 2:40am na świat przyszła moja córka;)

      Usuń
    3. O, jakie piękne wieści:) To się nazywa miły wieczór;) Gratuluję córeczki!

      Usuń
  11. Czytałam kilka wywiadów z Bator i nie wiem czemu, ale zniechęciła mnie do siebie. Przez to nie mogę się jakoś zebrać do lektury jej książek mimo wszystkich zachwytów nad jej twórczością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A słyszałam i takie głosy, nie jestes w tym odosobniona:) Ja szczęśliwie się przed tym uchroniłam;) Miłego dnia!

      Usuń
  12. Tak dużo o otaku, ponieważ ten temat badała (jeśli się nie mylę) Bator akademicko. Mnie zbiór oczarował, kupiłem dzień po premierze i szybciutko przeczytałem. Było warto.
    Pozdrawiam
    Michał Małysa
    http://www.michalmalysa.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomniałam w "recenzji", że Bator wyjaśniła w książce dlaczego poświęciła otaku tyle miejsca:) Mnie zaskakują jedynie proporcje, ale i one są usprawiedliwione. Miłego dnia:)

      Usuń
  13. Przyznaję, że nie znam twórczości autorki, jednak z pewnością mam w planach inne tytuły autorki, jeśli przypadną mi do gustu z chęcią sięgnę i po ten, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłej lektury:) Również pozdrawiam, miło Cię tu widzieć:)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.