To ona napisała Mary Poppins. Życie P.L. Travers

mary poppins, p.l. travers
Pisałam kiedyś o Muminkach, które zjadły Tove Jansson, ale takie pożeranie zdarzało się i innym postaciom literackim. Spójrzcie na Mary Poppins, czarodziejska niania z parasolką schrupała autorkę. Choć może to wcale nie tak? Może dopiero Walt Disney pożarł je obie? W każdym razie, o ile wszyscy wiedzą, kto to jest Mary Poppins, mało kto zna nazwisko kobiety, która ją stworzyła, a już na pewno tylko nieliczni znają jej losy.

Tymczasem P.L. Travers była intrygującą osobą, czego właściwie można było się spodziewać, skoro w jej głowie zrodziła się tak niezwykła postać. Prędzej czy później biografia pisarki musiała powstać, nawet jeśli sama Travers mówiła:

„Nie chcę zostać zaszufladkowana. Czuję do tego wstręt” [...] Oświadczyła, że nie życzy sobie, by napisano jej biografię. Może jak Oscar Wilde, który nazywał biografów „hienami cmentarnymi”, żywiła głęboką niechęć do wszystkich próbujących wściubiać nos w jej prywatne życie. „Nie pozwalam ludziom grzebać w moim życiu... Nie obnoszę się ze swoimi sprawami osobistymi”*.

Jak to się stało, że zignorowano jej życzenie? Otóż Valerie Lawson, autorka jej biografii, uznała, że śmierć P.L. Travers "zmieniła reguły gry"**. Koronnym argumentem za powstaniem książki było jednak to, że pisarka zbierała i starannie przechowywała wszelkie zdjęcia, listy, notatki i dokumenty, a po latach sprzedała je Mitchell Library w Sydney. Dlatego Lawson przystąpiła do pracy, uznając po prostu, że P.L. Travers sama się już zaszufladkowała.

Po pięciu latach pracy powstała książka  "To ona napisała Mary Poppins. Życie P.L. Travers". Jest to opowieść o dziewczynce, która tak bardzo kochała swojego ojca, że po latach jego imię uczyniła swoim pseudonimem artystycznym, a potem nowym nazwiskiem. Uwielbiała fantastyczne opowieści i podobno już w wieku trzech lat potrafiła czytać. Lubiła gwiazdy, ale niepokoił ją zmierzch i czasami nawet pytała rodziców, czy aby na pewno rankiem znowu wzejdzie słońce. A w przyszłości nocne niebo uczyniła motywem przewodnim swoich książek.

W rzeczywistości nazywała się Helen Lyndon Goff, szybko jednak wybrała pseudonim - Pamela Travers, a potem P.L. Travers. Zaczynała jako sekretarka, później została aktorką, by wreszcie poświęcić się pisaniu. Na początku była dziennikarką, próbowała też swoich sił jako poetka, ale jej najbardziej znanym dziełem stały się książki o Mary Poppins. Paradoksalnie Travers uważała, że prawdziwi pisarze nie piszą dla dzieci, notabene własnych dzieł za książki dla najmłodszych wcale nie uznawała. Pisała dla czytelników, którymi - traf chciał - czasem były dzieci.

Valerie Lawson dokładnie zbadała losy P.L. Travers, zrekonstruowała je z najmniejszymi szczegółami, a potem odnalazła autobiograficzne elementy w jej twórczości. Przypomniała o pierwowzorach postaci występujących w książeczkach o Mary Poppins, a w przygodach Janeczki i Michasia*** odkryła dziecięce wspomnienia autorki. Za innymi badaczami przywołała też literackie i filozoficzne odniesienia, od których aż roi się w opowieściach o najbardziej znanej niani świata.

Wszystko to było bardzo ciekawe i z przyjemnością czytałam te literaturoznawcze fragmenty, ale dla Lawson chyba jednak bardziej fascynująca od książek była ich autorka. Dlatego też nie pominęła nawet faktów, które niekoniecznie korzystnie o P.L. Travers świadczą. Jest więc mowa o jej trudnym charakterze, o skomplikowanych relacjach z ludźmi, a nawet o tym, że zanim adoptowała jedno z bliźniąt, dla pewności poprosiła o postawienie im horoskopów i wybrała to, które wskazał astrolog.

Cóż, taka właśnie była. A dlaczego? Dowiecie się, jeśli sięgniecie po książkę "To ona napisała Mary Poppins". Ręczę, że to bardzo rzetelna biografia, bogato zilustrowana między innymi fotografiami z rodzinnego archiwum Traversów i opatrzona zawrotną liczbą przypisów. Wielbiciele biografii na pewno poczują się dopieszczeni, a czytelnicy "Mary Poppins" dowiedzą się nawet, skąd wziął się słynny parasol niani Banksów.

A jeśli chcielibyście uzupełnić lekturę, szczerze polecam film "Ratując pana Banksa" ze wspaniałą rolą Emmy Thompson. Wprawdzie dosyć swobodnie wykorzystano tu fakty z życia P.L. Travers, ale ciągle jest to bardzo ciekawa opowieść o burzliwych negocjacjach w sprawie przeniesienia przygód Mary Poppins na ekran.




Macie jeszcze jakieś wątpliwości? Kiedy P.L. Travers zmarła, Myszka Mickey płakała****! Musicie to przeczytać.



* Cytat pochodzi ze wstępu do książki To ona napisała Mary Poppins. Życie P.L. Travers.
** Valerie Lawson, To ona napisała Mary Poppins. Życie P.L. Travers, Wydawnictwo Marginesy 2014.
*** Jeśli nie należeliście do fanklubu Mary Poppins, to podpowiadam, że takie imiona w polskim tłumaczeniu nadano dzieciom Banksów, którymi opiekowała się słynna niania.
**** Po śmierci P.L. Travers Disney umieścił informacje w czasopismach branżowych, opatrzone Myszką Mickey we łzach.


 
Tytuł oryginału: Mary Poppins, she wrote. The Life of P.L. Travers,
Przełożyła Bogumiła Nawrot,

24 komentarze

  1. Na książkę raczej się nie skuszę, bo zazwyczaj nie czytuje biografii. Mam co prawda ze 3, ale jakoś opornie idzie mi zagłębianie w czyjegoś życia.
    Ale za to film "Ratując pana Banksa" chętnie obejrzę, bo mnie zaintrygował i na dodatek także zawiera w sobie fakty z życia P.L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film jest bardzo ładny, ale to jednak coś zupełnie innego niż książka, która ma zdecydowanie więcej wspólnego z prawdą :) Niemniej jednak warto obejrzeć, więc życzę Ci przyjemnego oglądania:) Emma Thompson jest tu świetna!

      Usuń
  2. O rety, kusisz biografią i muminkową i poppinsową, a ja już nie mam gdzie tego zmieścić! Tak jak reportażami :D Będę jęczeć cicho, wierząc, że wydłużę jękiem dobę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkozaur dzisiaj na facebooku polecała podróż na Wenus, może skorzystasz? ;) A te biografie naprawdę udane, szczerze polecam :)

      Usuń
  3. Wspaniała recenzja. No cóż, może Valerie Lawson zagrała nie do końca fair play, ale ja z równie wielką ciekawością zanurzę się w biografii P.L. Travers. Uwielbiam dzieci państwa Banks, a ich ekscentryczną nianię jeszcze bardziej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olu :) Zanurz się :) To baaardzo ciekawa książka, bardzo rzetelna i szczegółowa, ale czyta się ją rewelacyjnie. I fotografii jest sporo, a to zawsze przyjemny dodatek w takich książkach:)

      Usuń
  4. Ja też na pewno przeczytam, szczególnie, że polecasz:) Film też na pewno obejrzę:) Chyba zbliża się w moim życiu chwilowy odwrót od kryminałów w stronę biografii,które uwielbiam. Czasem się zastanawiam, czy to jest zdrowe tak grzebać w życiu innych,ale co tam:) A najbardziej bym chciała poczytać o Alice Munro, ale chyba nie ma nic ciekawego. W każdym razie poznam panią Travers. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwrót od kryminałów czasami dobrze człowiekowi robi;) A kryminały po takim odwyku nawet lepiej smakują;)

      Usuń
    2. Skoro tak mówisz:) Skończę serię o Wallanderze i chyba odwyk;) M.

      Usuń
    3. Jeśli tylko masz ochotę:) A potem Bondę poczytaj. Lubisz kryminały, ciekawe co o niej byś powiedziała:)

      Usuń
  5. "Muminki" znałem doskonale, a przez to interesowała mnie sylwetka ich twórczyni. Mary Poppins kojarzę tylko ze słyszenia, dlatego też biografia jej twórczyni nie wzbudza u mnie jakiś szczególnych emocji, chociaż przyznaję, że Twoja recenzja jest b. interesująca. Najbardziej ciekawi mnie, dlaczego Travers zdecydowała się zaadoptować tylko jedno z bliźniąt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Abstrahując od Mary Poppins (choć jej rzeczywiście w tej książce dużo), sama Travers była naprawdę interesującą osobą, więc szczerze polecam biografię nawet tym, którzy do wielbicieli niani nie należeli;)
      Historia z adopcją to tylko jedna z wielu kontrowersyjnych sytuacji z jej życia, ale wbrew pozorom nie wyszła z tego "plotkarska" biografia;) Może kiedyś się jednak skusisz:)

      Usuń
    2. Unika wyłącznie Harlequinów oraz młodzieżowych romansów paranormalnych, więc niewykluczone, że dane mi będzie poznać biografię pani P.L. Cieszą się, że pozycja nie jest "plotkarska" - nie ma chyba nic gorszego nie redukowanie cudzego życia do wad i słabostek, które są przecież czymś normalnym dla każdego człowieka :)

      Usuń
    3. Czyli jest nadzieja dla P.L. Travers? :) Bardzo się cieszę:)
      A tych wymienionych przez Ciebie i ja unikam;) Miłego weekendu:)

      Usuń
  6. Rewelacyjna recenzja! Przeczytałam z ogromną przyjemnością i nabrałam jeszcze większej ochoty na książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo miło mi to czytać:) Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba, ja dowiedziałam się z niej wiele nowego. I czytało się świetnie, wcale nie mozolnie, mimo że sporo faktów, dat, nazwisk się tam zebrało:)

      Usuń
  7. Kolejny świetny tytuł do wpisania na listę :) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo lubię Twoje recenzje/opinie;) bardzo przyjemnie mi się je czyta, co do samej książki to po prostu nie przepadam za biografiami, choć jak piszesz to dobra pozycja, ale z ciekawości zobaczę film, bo bardzo lubię tych aktorów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa:) Tak, film na pewno warto obejrzeć już dla samych aktorów:) Jestem pod wrażeniem Emmy Thompson i podejrzewam, że gdyby P.L. Travers była taka, jaką ją pokazano w filmie, byłaby cudowna:)

      Usuń
  9. P książce usłyszałam w radiowej Trójce i już wtedy osobowość pani Travers mnie zaintrygowała. Mam nadzieję, że będzie w pobliskiej bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie ciągle jeszcze świeżynka, więc wszystko zależy od tego, czy Twoja biblioteka szybko sprowadza nowości:) W każdym razie warto poszukać:)

      Usuń
  10. może ebook jest gdzieś dla tych, co nie wiedzą gdzie zmieścić? Tak obok pytam...Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli Wielkiego Buka? Chyba raczej o moce przerobowe chodziło niż miejsce :) Choć jak znam Olgę, na pewno da radę :) A ebook bywa w promocji, ja własnie tak go zdobyłam za jakąś dyszkę :)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.