Z niecierpliwością odliczam dni do dwudziestego trzeciego maja, kiedy zostanie ogłoszone, kto otrzyma Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego. Nie jest tajemnicą, że najmocniej trzymam kciuki za Elisabeth Åsbrink, autorkę książki "W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa" i jej tłumaczkę, Irenę Kowadło-Przedmojską. Zdaje się jednak, że Jury będzie miało twardy orzech do zgryzienia, bo książki pozostałych finalistów wcale nie są gorsze.
Filipa Springera i Wojciecha Jagielskiego na pewno nie trzeba polskim czytelnikom przedstawiać, a Boo? Znacie Katherine Boo? Ja nie znałam. Ubolewam, ale wiedza na temat amerykańskich dziennikarzy umyka mi, czasem nawet mimo nagród, które dostają. Ale teraz już na pewno nazwisko Boo zapamiętam! Co tam Pulitzer, Kapuściński to jest dopiero coś! A poważnie mówiąc, jeśli laureatka Nagrody Pulitzera wydaje książkę, która zostaje obsypana kolejnymi nagrodami, nie można tego zignorować.
"Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju" to pierwsza książka Katherine Boo. Autorka już wcześniej zajmowała się biednymi społecznościami w Stanach Zjednoczonych, a po ślubie zainteresowała się problemem ubóstwa w Indiach, kraju w którym urodził się jej mąż. Nie ufała stereotypom i chciała poznać prawdę, ale brakowało jej literatury faktu, która odpowiadałaby na nurtujące ją pytania. Postanowiła więc zająć się tym osobiście. Chciała wiedzieć dlaczego w kwitnących wówczas Indiach jednym dobrze się wiedzie, ale wielu innych ponosi porażkę. Co o tym decyduje? Od czego zależy sukces? I dlaczego społeczeństwa, w których występują tak olbrzymie nierówności, nie załamują się*.
Żeby odpowiedzieć na te pytania, Katherine Boo przez ponad trzy lata (od listopada 2007 do marca 2011) towarzyszyła mieszkańcom bombajskich slumsów. Odwiedzała różne dzielnice biedy, ale ostatecznie wybrała Annawadi, prowizoryczne osiedle trzydziestu pięciu chat skleconych tuż obok nowoczesnego lotniska i ekskluzywnych hoteli. "Podmiasto" okalał mur, na którym znajdowała się reklama kafli podłogowych z napisem: zawsze piękne. Na ten slogan, jakże znaczący w tym miejscu, spoglądali każdego dnia mieszkańcy Annawadi - zbieracze śmieci, handlarze odpadkami, złodzieje złomu i nieliczni, którym udało się znaleźć dorywczą pracę w "nadmieście". Godni współczucia? O, nie! Autorka mówi wyraźnie - byli biedni, ale nigdy bierni.
Nie od razu jej zaufali, czasami ich denerwowała, innym razem śmieszyła. Z czasem jednak, pewnie także dzięki oddanym tłumaczkom, mieszkańcy slumsów włączyli się w to przedsięwzięcie i tym sposobem mogła powstać bardzo dobra książka na temat biedy i nierówności społecznych. Autorka bezlitośnie obnaża w niej wszelkie wady systemu, który mimo starań, by poprawić los wszystkich obywateli wciąż dopuszcza nadużycia. Korupcja i niesprawiedliwość są tam na porządku dziennym, bo nie brakuje ludzi, którzy próbują dorobić się na różnych dotacjach i programach pomocy najuboższym. Ci zaś muszą nawet płacić "haracze" policjantom i urzędnikom, którzy nadużywają swojej władzy.
Wszystko to jednak wyszło na jaw, bo Katherine Boo, większość opisywanych wydarzeń widziała na własne oczy. Resztę zrekonstruowała na podstawie oficjalnych dokumentów, z trudem uzyskanych akt urzędowych i niekończących się rozmów z mieszkańcami Annawadi. Przy okazji zarejestrowała wiele nagrań, zrobiła też zdjęcia, których część można dziś obejrzeć na stronie promującej książkę.
Katherine Boo pisze o skomplikowanych sprawach, mimochodem tłumacząc czytelnikom ten obcy przecież świat. A o tym, dlaczego warto go poznać, pięknie napisała Adriana Sokołowska-Ostapko, która ten reportaż przetłumaczyła:
Pisząc o tej książce - łatwo popaść w truizmy, czytając o niej - ulec złudzeniu, że to smutna książka o biednych ludziach symbolizujących wszystkich ubogich świata. Ale autorka bardzo wyraźnie zaznacza, że "Zawsze piękne" opowiada o konkretnych ludziach i konkretnym miejscu. A na każdej stronie rzeczywiście sąsiadują ze sobą nędza i nadzieja, ale to ta druga jest tu najważniejsza. I dzięki niej mieszkańcy Annawadi mozolnie próbują odmienić swój los, zmagając się z rosnącym napięciem na tle politycznym, ekonomicznym i religijnym.
Przeczytajcie, koniecznie przeczytajcie. Rzućcie okiem na fragment, przekonajcie się, że warto.
Zaprawdę, to musi być trudny maj dla Jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Wszystko to jednak wyszło na jaw, bo Katherine Boo, większość opisywanych wydarzeń widziała na własne oczy. Resztę zrekonstruowała na podstawie oficjalnych dokumentów, z trudem uzyskanych akt urzędowych i niekończących się rozmów z mieszkańcami Annawadi. Przy okazji zarejestrowała wiele nagrań, zrobiła też zdjęcia, których część można dziś obejrzeć na stronie promującej książkę.
Katherine Boo pisze o skomplikowanych sprawach, mimochodem tłumacząc czytelnikom ten obcy przecież świat. A o tym, dlaczego warto go poznać, pięknie napisała Adriana Sokołowska-Ostapko, która ten reportaż przetłumaczyła:
Przez cały czas towarzyszyło mi poczucie, że pracuję nad tekstem bardzo wartościowym. Z jednej strony wywoływało to we mnie napięcie, które w zbyt dużym natężeniu przeszkadzało, paraliżowało mnie, z drugiej zaś – wzbudzało determinację. Czułam, że muszę to zrobić najlepiej, jak potrafię, że muszę dojść do końca, rozpleść słowa i zapleść je na nowo tak, aby zrobić przejście dla innych. A inni muszą to zobaczyć, muszą tędy pójść, bo może wtedy – podpowiadała mi naiwność – jakaś dziewczyna nie będzie musiała połykać trutki na szczury, żeby odnaleźć wolność; jakiś chłopiec nie będzie musiał kraść, żeby znać swoją wartość; a jakaś kobieta nie będzie musiała się podpalić, żeby poczuć się kochaną**.
Pisząc o tej książce - łatwo popaść w truizmy, czytając o niej - ulec złudzeniu, że to smutna książka o biednych ludziach symbolizujących wszystkich ubogich świata. Ale autorka bardzo wyraźnie zaznacza, że "Zawsze piękne" opowiada o konkretnych ludziach i konkretnym miejscu. A na każdej stronie rzeczywiście sąsiadują ze sobą nędza i nadzieja, ale to ta druga jest tu najważniejsza. I dzięki niej mieszkańcy Annawadi mozolnie próbują odmienić swój los, zmagając się z rosnącym napięciem na tle politycznym, ekonomicznym i religijnym.
Przeczytajcie, koniecznie przeczytajcie. Rzućcie okiem na fragment, przekonajcie się, że warto.
Zaprawdę, to musi być trudny maj dla Jury Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego.
* Więcej ciekawych informacji o okolicznościach pracy nad tą książką można znaleźć w posłowiu i na stronie http://www.behindthebeautifulforevers.com/
** Wypowiedź Adriany Sokołowskiej-Ostapko pochodzi ze strony poświęconej Nagrodzie im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Tytuł oryginału: Behind the Beautiful Forevers. Life, death, and hope in a Mumbai undercity,
Z języka angielskiego przełożyła Adriana Sokołowska-Ostapko,
Katherine Boo, Zawsze piękne. Życie, śmierć i nadzieja w slumsach Bombaju, Wydawnictwo znak 2013.
Jaka odważna kobieta - Indie to nie jest kraj dla białych kobiet i dla kobiet w ogóle, więc naprawdę podziwiam - 3 lata i do tego w slumsach... My nawet nie potrafimy sobie wyobrazić takiej biedy. Słyszałam o tej książce i co prawda nie szaleję za reportażami (w sensie rzadko po nie sięgam do czytania), to z chęcią bym książkę Boo przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że ta książka jest mało reportażowa w stylu, więc może łatwiej trafi do Twojego serca;) Boo potknęła się we własnym domu o słownik, co unieruchomiło ją na jakiś czas tak, że nie mogła nawet wezwać pomocy. Doszła wówczas do wniosku, że we własnym domu czyhają na nią zagrożenia, więc nie ma się co bać Indii;)
UsuńJa bardzo lubię reportaże, a "W lesie wiedeńskim..." powaliło mnie na kolana,ale widzę że faktycznie jest konkurencja. Chętnie przeczytam po takiej recenzji. M.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że warto to przeczytać. Zwłaszcza, że czyta się wspaniale. Ale i tak Asbrink zrobiła na mnie większe wrażenie. Nie wiem jak to możliwe, że jej książka jest równocześnie tak bolesna i tak "poetycka":)
UsuńTeż jestem ciekawa kto wygra. A książkę pani Boo będę miała na uwadze:)
OdpowiedzUsuńJeśli to nie będzie Asbrink, będę bardzo zawiedziona. Ale to zupełnie subiektywna sprawa, bo przecież pozostali też są genialni:) Ta Nagroda to naprawdę piękna sprawa, wybrali wspaniałe książki:)
UsuńReportaże to nie jest mój klimat, ale to brzmi - żeby uniknąć truizmów - poruszająco. Zapamiętam.
OdpowiedzUsuńTeż bałam się tego słowa;)
UsuńTy zawsze wiesz jak zachęcić mnie do lektury danej książki. Ze wstydem przyznaję, że moja przygoda z reportażem rozpoczyna się i zamyka tylko na jednej pozycji. Jednak ostatnio pragnęłam to zmienić, teraz już nawet wiem jaką książką :) Ostatnio rozmawialiśmy na temat slumsów w Indii na lekcjach geografii. Temat mnie niezwykle zainteresował. "Zawsze piękne..." będzie strzałem w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za recenzję :)
Zachęciłam Cię? :) Bardzo się cieszę, bo to dobra książka. No i warto sprawdzić, za co dają nagrody:)
UsuńWłaśnie czytam reportaż "Gdy nie nadejdzie jutro" Pawła Skawińskiego. Autor przedstawia w nim prawdziwe oblicze Indii i Nepalu. Twoja recenzja jest niezwykle zachęcająca - nie mogę przejść obojętnie obok takiej pozycji. Przeczytam...
OdpowiedzUsuńO, widzisz, uzupełnisz sobie lektury:) A jak Skawiński? Warto poniuchać jego książkę?
UsuńInteresująca sprawa, cenię sobie ludzi, którzy nie ufają stereotypom i na własną rękę próbują dociec tego, jak odmalowuje się rzeczywistość. Trochę jednak boli świadomość, że na dobrą sprawę, by stworzyć podobny reportaż, autorka mogła udać się w dowolne miejsce na kuli ziemskiej. Cywilizacja człowieka cały czas rozwija się, ale jest to głównie rozwój technologii oraz maszyn. Jeśli chodzi o naszą duchowość, to ciągle tkwimy w miejscu, będąc może ciut bardziej subtelnymi w krzywdzeniu bliźniego niż nasi praprzodkowie.
OdpowiedzUsuńA tak, mogła pisać o ubóstwie w każdym innym miejscu, zdaje się, że nawet pisywała wcześniej:) Tym razem chyba jednak chciała dowieść, że Annawadi to szczególna sytuacja. Myślę, że mógłbyś dostrzec w tej książce bardzo dużo wartościowych treści. Szczerze polecam, bo naprawdę mnóstwo tam ciekawych zagadnień. Edukacja, rola kobiet, relacje miedzy wyznawcami różnych religii - dużo do przemyślenia:)
Usuńreportaży czytuję bardzo, bardzo mało, ale lubię od czasu do czasu się w nich zanurzyć! Nie wiem czemu, ale myślę, iż Twój post wywarł na mnie większe wrażenie niż zrobiłaby to książka...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie dowiesz się, jeśli nie rzucisz na nią okiem;)
UsuńMam oko na tą książkę... Widzę że w wielu ksiegarniach i na stronie Znaku niedostepna.. pozostaje szukac na allegro :)
OdpowiedzUsuńJa kupiłam dawno temu e-book na jakiejś szalonej promocji. Nie spodziewałam się, że to będzie tak ciekawa książka:) Z Asbrink było tak samo, a teraz chciałabym mieć to w papierowej wersji:)
Usuńjak dla mnie to tylko i wyłącznie papierowa wersja.. nie umiem czytać e-booków :)))
UsuńMiałam napisać, że jesteś szczęściarą, bo nie kuszą Cię te szalone promocje, w które ja wpadam, ale przypomniały mi się Twoje "stosiki" i nie jestem pewna czy jesteś w lepszej sytuacji;) Zdaje się, że i tak masz co czytać;)
UsuńAj, ale Ty fajne książki znajdujesz... :)
OdpowiedzUsuńRobię, co mogę:)
UsuńMoja koleżanka ma tą książkę i cały czas pamiętam o tym, żeby pożyczyć od niej tom jak tylko przeczyta. Może się kiedyś doczekam :)
OdpowiedzUsuńMoże 23 maja będzie jakąś motywacją;)
Usuń