Białe. Zimna wyspa Spitsbergen

Jest coś intrygującego w ekstremalnych miejscach - tych obrzeżach świata, które opatrujemy etykietami: najdalej, najwyżej, najtrudniej. Na równi z takimi miejscami fascynują mnie ludzie, którzy je sobie upodobali. Nie, nie ujarzmili ich, ale poddali się im i dopasowali. Pewnie dlatego od początku wiedziałam, że Białe. Zimna wyspa Spitsbergen to książka dla mnie. Daleka północ, śnieg i długa noc - brzmi jak początek wspaniałej opowieści. Musiałam sprawdzić, jak ta bajka się kończy.

białe, ilona wiśniewska, reportaż, recenzja
Ilona Wiśniewska mieszka na Spitsbergenie od 2010 roku. Zdaje się, że dotarła właśnie do tego przyjemnego momentu, kiedy ciągle żywe jest pierwsze wrażenie, ale zaczyna się coraz śmielej od wewnątrz spoglądać na otoczenie. To bardzo dobra perspektywa - autorka nadal odkrywa swoją wyspę, ale może już być świetną przewodniczką dla ciekawskich czytelników. Nie opowiada o sobie, nie wyjaśnia, jak to się stało, że zamieszkała w Longyearbyen - w centrum uwagi jest Spitsbergen.

Spitsbergen to największa wyspa archipelagu Svalbard, w sześćdziesięciu jeden procentach pokrytego lodem. [...] Do bieguna północnego jest stąd około tysiąca trzystu kilometrów. Latem jest tutaj jasno i zimno, a zimą ciemno i bardzo zimno. Dwa i pół tysiąca ludzi, a niedźwiedzi polarnych pół tysiąca więcej*.

Autorka oprowadza nas po wyspie, poczynając od ciągle żywego miasteczka norweskiego przez niemal opuszczoną osadę rosyjską aż po Polską Stację Polarną PAN w Hornsundzie**. Opowiada o tym, jak żyje się w tak ekstremalnych warunkach, jak mieszkańcy Longyearbyen radzą sobie podczas nocy polarnej i jak to jest, kiedy słońce w ogóle nie zachodzi. Mówi o morzu skutym lodem, o śniegu i mrozie, które wymuszają pomysłowość. Musicie bowiem wiedzieć, że na Spitsbergenie przydają się różne nietypowe urządzenia, gdyż w tamtejszych warunkach niektóre czynności mogą być o wiele trudniejsze niż w naszym łagodnym klimacie. 

Wiśniewska podrzuca nam garść ciekawostek. A to, że na wyspie nie ma ani jednego kota, że nikt nie może planowo urodzić się tam ani umrzeć, a przedszkola co roku organizują dla pięciolatków polowanie na renifera. Z tego opisu wyłania się obraz doprawdy egzotycznego i wciąż fascynującego miejsca.

Z jednej strony masz tu wszystko: dziką naturę na wyciągnięcie ręki, podatek dochodowy 15,8 procent, uniwersytet, Globalny Bank Nasion, hotel Radisson Blu, chór, aerobik w wodzie, festiwale, galerię sztuki, grupę cyrkową, świeże awokado i ser halloumi. [...] Z drugiej strony jesteś w najdalej wysuniętym na północ miasteczku na świecie, gdzie jest ciemno przez jedną trzecią roku, prawo zabrania posiadania kotów, nie ma pająków, najwyższa roślina to trzydziestocentymetrowa trawa, warzywa kupujesz pakowane próżniowo i, o, zamiast na ławce siedzisz nad morzem na euro­palecie! Prawdziwy świat toto nie jest.

Autorka opowiada o Spitsbergenie i wyjątkowych ludziach, którzy tam mieszkają. Mają pokręcone życiorysy, pochodzą z różnych stron świata, ale wszyscy znaleźli na dalekiej północy swoje miejsce na ziemi. Nie wszyscy zostają tam długo, ale póki są, należą do wspólnoty.

Dlatego Białe to trochę takie rodzinne zdjęcie. Portret ludzi i kusząco nieprzystępnej wyspy. Reportaż napisany ze swadą, w stylu, który nazwałabym niezobowiązującym. Wiśniewska snuje opowieść lekko i pozwala sobie (raptem dwa razy) na dosyć dosadne słownictwo, które jednak bardzo sugestywnie oddaje jej spostrzeżenia. 

W książce zabrakło mi jedynie fotografii, które byłyby świetnym uzupełnieniem tekstu***. Załączono wprawdzie mapy, ale te z kolei są w wersji elektronicznej nieczytelne. To jedyny minus, innych zastrzeżeń brak.

Nie zawiodłam się ani na Czarnym, ani na Białym!


* Wszystkie cytaty pochodzą z elektronicznej wersji książki 
Ilona Wiśniewska, Białe. Zimna wyspa Spitsbergen, Wydawnictwo Czarne 2014.
** Strona internetowa Polskiej Stacji Polarnej Hornsund,
*** Świetne fotografie dołączono na przykład do tego wywiadu na stronie etnosystem.pl


Ilona Wiśniewska, Białe. Zimna wyspa Spitsbergen, Wydawnictwo Czarne 2014.

38 komentarzy

  1. Bardzo interesująco się ta książka zapowiada :). Lubię ten typ. Pewnie by mi się spodobała :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz odwiedzić księgarnię, podobno mają się pojawić dodruki ;)

      Usuń
    2. To mam nadzieję, że nie znikną szybko, bo teraz zbieram na sprowadzenie z zagranicy mojej ulubionej (ale pierońsko drogiej) serii i obiecałam sobie, że chwilowo nic innego nie kupię (już dwie książki i tak oczywiście kupiłam, ale się staram, więc nie kuś ;)).

      Usuń
    3. Ulubiona seria ma absolutne pierwszeństwo! :)

      Usuń
  2. Zdradź proszę, dlaczego nie można mieć tam kotów?? Że pająki się nie pojawiają to świetna wiadomość, ale koty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się przez pół książki zastanawiałam, o co chodzi z tymi kotami, a Ty chcesz się tak łatwo dowiedzieć? :) To jakieś stare prawo, które zabrania posiadania kotów, bo te podobno łatwo mogły zarazić się wścieklizną od lisów.

      Usuń
    2. No chciałam się od razu dowiedzieć, bo zanim zdobędę książkę to ciekawość by mnie zeżarła :P Dziwne, że nikt tego archaicznego prawa nie zmienił do tej pory.

      Usuń
    3. Jest tam trochę więcej o kotach, ale to sobie pewnie już wyczytasz :) W ogóle bardzo ciekawe wiadomości o zwierzętach tam znalazłam.

      Usuń
  3. Napalam się na "Białe" coraz bardziej. Sama chyba nie mogłabym mieszkać w takim miejscu, tym bardziej podziwiam autorkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie :) Spitsbergen bardzo kusi, ale te noce polarne! Podobno można się przyzwyczaić, ale obawiam się, że jestem za mało wytrzymała :)

      Usuń
  4. Świetna recenzja. Myślałam, że to książka napisana z akcentem na miejsce, skoro jest o ludziach - zrobiło się intrygująco... Mieszkańcy z pokręconymi życiorysami? To coś dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to przede wszystkim o ludziach, powinno Ci się spodobać. I sporo jest o historii, także o tym, co czuli Polacy w Hornsundzie, kiedy w Polsce ogłoszono stan wojenny. Naprawdę ciekawa książka :)

      Usuń
  5. Mam, pewnie jak każdy, ochotę uciec czasem na wyspę. Nie bezludną, ale mniej ludną niż moje otoczenie. Czasem to jest marzenie o ciepłych krajach, ale ta perspektywa, że nie ma obrzydliwego robactwa jest kusząca:) Super recenzja, muszę przeczytać tę książkę! M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ciemność lub słońce, które nie zachodzi nie przeszkadzają Ci? :)

      Usuń
    2. To jest właśnie odrobinę niepokojące;) Chociaż kusi, żeby zobaczyć jak to właściwie jest. M.

      Usuń
  6. Czytałem kiedyś książkę o podobnie mroźnej tematyce, tyle, że nie był to reportaż. Chodzi mi o "Antarktykę" Kima Stanley'a Robinsona, znakomitego pisarza science fiction :)

    Osada Longyearbyen wydaje się całkiem sympatyczna i odrobinę kusząca - od czasu do czasu można by spędzić w niej kilka tygodni, żeby odciąć się od pędzącego i mocno zwariowanego świata, w którym wszyscy bezrefleksyjnie gnają na złamanie karku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ciekawe mieszkańcy Longyearbyen też czasem chcą odpocząć od zgiełku :D i wyjeżdżają za miasteczko!

      Usuń
    2. Ha, jak widać słowo "zgiełk" ma dość płynne znaczenie, które w ogromnej mierze zależy od miary, jaką aktualnie dysponujemy.

      Usuń
  7. Ach, jak to bardzo bardzo dla mnie :D Kocham zimę, kocham śniegi, brak słońca i zimno <3 Boję się tylko, że jakbym zabrała się za czytanie, to automatycznie chciałabym wyjeżdżać, a to jeszcze nie pora na wyjazdy :D Tak, zdecydowanie kocham północ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak Ci powiem, że w książce pada takie zdanie: "Dni kurczą się jak José Arcadio Buendía przywiązany do drzewa", to już na pewno zechcesz przeczytać :D

      Usuń
    2. NIEEE! Naprawdę jest tam takie zdanie?! :D :D :D Tak, sądzę, że będę musiała w takim razie przeczytać. Tak.

      Usuń
    3. Wiedziałam, że pan M. będzie skuteczną przynętą ;)

      Usuń
  8. ogólnie to nie moja bajka, ale bardzo podoba mi się recenzja, zdecydowanie zachęca mnie mimo faktu, iż bardzo rzadko sięgam po takie lektury;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zachęcona :) Już wcześniej słyszałam o książce, ale nie byłam jej pewna. Teraz już wiem, że chciałabym ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, na pewno dużo się dowiesz z tej książki :)

      Usuń
  10. Też mi zawsze brakuje fotografii w wielu książkach Czarnego. Szczerze mówiąc, w ogóle nie rozumiem, jak można w ten sposób wydawać reportaże (choć ogólnie wydawnictwo bardzo lubię i cenię). Choć może to taki sposób na dowartościowanie słowa pisanego? Ale zawsze żałuję.
    I faktycznie jest coś fascynującego w tych najbardziej niedostępnych terenach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak fotografii jest tym razem jeszcze mniej zrozumiały, bo autorka posiada świetne zdjęcia, które można wyszperać w internecie. Naprawdę szkoda, że nie są częścią książki.

      Usuń
  11. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca! A na Wydawnictwie Czarnym się jeszcze ani razu nie zawiodłam - to musi być wartościowa lektura ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zwłaszcza reportaże mają bardzo dobre :)

      Usuń
  12. Nic dziwnego, że jedni chwalą, a inni nie - kwestia gustu. No i dotyczy wszystkich książek :) Dlatego zgadzam się z ostatnim zdaniem - póki nie przeczytasz, nie będziesz wiedziała :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ma szans, żebym pominęła Białe. Kocham śniegi, uwielbiam reportaże Marka Kamińskiego z tamtych stron... Pozycja obowiązkowa. Żal, że bez fotografii...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenna informacja, muszę wypatrywać książek Kamińskiego :)

      Usuń
  14. Słyszałam już nie raz o tej książce i mam na nią ochotę, ale wielka szkoda, że nie ma zdjęć... Aż dziwne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, szkoda, choć po obejrzeniu zdjęć muszę przyznać, że autorka doskonale opisała miejsca :)

      Usuń
  15. Słyszałam wywiad z autorką w radiu. To plus Twoja recenzja jak najbardziej zachęcają mnie do lektury. A przy okazji - podziwiam Cię za lekkość pióra niezależnie od tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :*
      I bardzo się cieszę, że przyczyniłam się do zachęcenia Cię do "Białego", bo to książka, z której wiele się dowiedziałam i właśnie takimi książkami lubię się dzielić :)
      A wywiadu, o którym wspominasz, nie słyszałam, ale jeśli chodzi o ten z audycji "Do południa", to lada chwila nadrobię :)

      Usuń
    2. Rzeczywiście, Trójka :)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.