Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki. Tak mogłaby się zaczynać baśń albo jakieś ludowe podanie. Tyle magii jest w tym zdaniu od pierwszego do ostatniego słowa. Ale nie, w książce Miljenka Jergovicia nie ma baśni. Jest strach i nierozliczona przeszłość.
SRDA
W zagrzebskiej kostnicy leży ciało dziewczyny. Wiadomo o niej tylko, że nazywała się Srda Kapurova, była nastoletnią żebraczką, a dnie spędzała, tańcząc i śpiewając na ruchliwym skrzyżowaniu. Teraz nie żyje, a chorwacka policja usiłuje wyjaśnić, kto i dlaczego ją zamordował. Ale jest jeszcze jedno pytanie, kto wie czy nie najważniejsze, kim właściwie była Srda?
[...] opowiadali o małej Ukraince, Mołdawiance, Rosjance, każdy przypisywał jej inną narodowość, przedstawiali ją jako Cygankę na speedzie, żebraczkę, która zbiera na LSD, szalonego dzieciaka, co nie boi się samochodów, nie boi się śmierci, tylko rzuca się pod koła, a kierowcom serce staje, bo nikt nie chce przejechać dziecka, nawet jeśli jest niczyje, e tam, kota nie chcesz przejechać, a co dopiero dziecka. Mówili mu, że musi ją zobaczyć, bo wkrótce zniknie [...]*.
TOŻSAMOŚĆ
Uważają, że nie wiedzą kim była, mimo że znają przecież jej imię i nazwisko. Nie znają jednak jej narodowości, nie wiedzą nic o rodzinie, o tym skąd przybyła. Srda jest anonimowa, choć widywali ją niemal każdego dnia na ulicy. Rzecz dzieje się bowiem na ziemiach byłej Jugosławii, tam bardziej niż gdzie indziej tożsamość to coś więcej niż imię i nazwisko. To kim jesteś to wypadkowa narodowości, tradycji i miejsca, w których wyrastałeś. I to dotyczy wszystkich, nie tylko Srdy, bo ta jest wielką nieobecną tej opowieści. W związku ze śmiercią dziewczynki splatają się losy pięciu osób - Lazara, Lovra, Ilego, Svjetlana i Tomy. Mężczyźni pochodzą z różnych środowisk, przeszli różne drogi, ale niezależnie od tego czy są Serbami, Chorwatami czy Boszniakami, na własnej skórze doświadczyli tego, jakie znaczenie ma tożsamość.
W pewnym wieku - jeśli ma się szczęście, jak najpóźniej - zdarza się, że człowiek traci ojczyznę, strony rodzinne, pochodzenie i przestaje wiedzieć, kim naprawdę jest, więc gdziekolwiek przyjedzie, do jakichkolwiek drzwi zapuka, wszędzie wyrzucają go jak obcego [...] W pewnym wieku, kiedy człowiek zarzucił już kotwicę, wiele razy przedłużał dowód osobisty, kupił wędkę i poznał wszystkich, pojmuje, że popełnił paskudny błąd, bo po prostu nie jest stąd. A nie jest też stamtąd gdzie był, zanim przyjechał tutaj. Pojmuje, że nie istnieje miejsce, skąd jest, i absolutnie nic, poza jego śmiercią, nie może tego zmienić**.
STRACH
Czasami jednak tożsamość, przynależność do jakiejś grupy paradoksalnie nie stanowi oparcia, ale niesie poczucie zagrożenia. Jergović pokazuje, że są takie sytuacje, kiedy na niekorzyść działa charakterystyczny akcent, wygląd i inne - nieraz trudne do zauważenia - cechy odróżniające tych, którzy chcą je dostrzegać. Strachu jest w tej książce najwięcej, lęku przed odrzuceniem, przed śmiercią. To on każe bohaterom zgolić wąsy (bo zbyt serbskie), zmienić imię i nazwisko (bo za mało chorwackie), ukrywać rodzinne pamiątki (bo babcia ustaszka to prawie wyrok).
Był to czas, kiedy w ludziach zaczął się budzić strach przed śmiercią [...] strach przed śmiercią zadaną przemocą, przed kulą i nożem, strach przed ludźmi w mundurach, przed tym, że po drugiej stronie zwykłego mieszczańskiego życia nie istnieje już, jako najgorsza możliwość, więzienie i izolacja, że po drugiej stronie są głód, obozy, godzina policyjna i wszystko to, co dotychczas znało się tylko z filmów i ze wspomnień starych ludzi. Świadomość strachu przed śmiercią, śmiercią zadaną przemocą, śmiercią pełną wybuchów i błysku noży, obudziła się jednocześnie w całej Jugosławii***.
Słowo klucz - Jugosławia. Bo to nie jest książka o Srdzie. To jest książka o ludziach, którzy noszą bliznę po Jugosławii. Najgorsze minęło, niektórzy udają, że antagonizmy, które obudziły się po śmierci Josipa Broz Tito w 1980 roku w ogóle nie miały miejsca. Taka forma obrony, wyparcie. Jergović jednak pokazuje, że ta sprawa nie została zamknięta, nie da się zapomnieć, że pewnego dnia wszyscy wystąpili przeciwko wszystkim. Boszniacy, Serbowie, Chorwaci, oni wszyscy noszą pod skórą nieufność i tamten strach.
Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki to pięknie napisana opowieść o skrzywdzonych ludziach, pełna dygresji i wspomnień. Doskonale skonstruowana, zamknięta najsmutniejszą klamrą świata - na początku i na końcu jest człowiek, któremu łatwiej kochać zmarłych niż żywych.
Nie będzie łatwo, ale przeczytajcie. W tej książce jest klucz do zrozumienia Bałkanów.
Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki to pięknie napisana opowieść o skrzywdzonych ludziach, pełna dygresji i wspomnień. Doskonale skonstruowana, zamknięta najsmutniejszą klamrą świata - na początku i na końcu jest człowiek, któremu łatwiej kochać zmarłych niż żywych.
Nie będzie łatwo, ale przeczytajcie. W tej książce jest klucz do zrozumienia Bałkanów.
* Miljenko Jergović, Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki, Wydawnictwo Czarne 2011, s.436.
** tamże, s. 404.
*** tamże, s. 51-52.
*** tamże, s. 51-52.
Tytuł oryginału: SRDA PJEVA, U SUMRAK, NA DUHOVE,
Przełożyła MAGDALENA PETRYŃSKA,
Bardzo chciałam przeczytać coś o "tej" Jugosławii, dziękuję za świetną recenzję! M.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam. Bo to jest tak, że fakty znamy (albo i nie, różnie bywa), ale nie wiemy, co czują ci ludzie. A właśnie to, co czują świetnie pokazał Jergović, jestem pod wrażeniem!
UsuńMoże ktoś mi tak kiedyś Ukrainę wyjaśni.
No właśnie, to prawda. Kusi mnie film "In the Land of Blood and Honey", kiedyś zrobię sobie miażdżący tydzień z tą książką i filmem. M.
UsuńTo jeszcze dorzuć film, o którym tam niżej wspomniała Joasia :)
UsuńTak zrobię:) M.
UsuńO proszę, cóż za zbieg okoliczności. Ja właśnie przebywam na Chorwacji i przed wyjazdem próbowałem zaopatrzyć się w tamtejszą literaturę. Ostatecznie sięgnąłem po autora jugosłowiańskiego, ale gdybym miał takową możliwość, chętnie zaopatrzyłbym się także w omawianą przez Ciebie lekturę. Bałkany to niezwykle złożony etnicznie kocioł, co siłą rzeczy sprawia, że kraina jest ogromnie intrygująca.
OdpowiedzUsuńKocioł to jest dobre określenie na tamten region. A Jergovicia polecam na przyszłość, zdaje się, że to nie jedyna tak dobra jego książka :) Ja na pewno będę sprawdzać!
UsuńA Chorwacja wakacyjnie? Jeśli tak, to udanego wypoczynku :)
Jejku, jak ty ładnie piszesz o książkach! Pewnie po większość z nich nigdy nie sięgnę, ale czytając twoje recenzje, na chwilę przenoszę się do tych literackich światów.
OdpowiedzUsuńA fragment o uświadomieniu sobie, że nie istnieje miejsce, skąd jesteśmy, wydaje mi się nieskończenie smutny.
Kasjeusz, dziękuję :*
UsuńTak, na mnie ten fragment też zrobił takie wrażenie. W ogóle cała książka jest smutna i nie zmienia tego nawet ironia, której autor nie szczędzi.
Świetna recenzja - i znów Czarne. Na pewno nie pracujesz dla nich potajemnie?
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Tajny agent Czarnego, cudownie by to wyglądało w moim cv :D
UsuńNie, nie pracuję dla nich, z pewnością zauważyłabym pensję ;)
Wspaniale o tym piszesz!
OdpowiedzUsuńBałkany to miejsce smutkiem nabrzmiałe - ja na razie jeszcze odchorowuję film, "Powtórnie narodzony" (to akurat o Sarajawie), bo to też pięknie smutne, ale tak smutne, że aż w duszy skrobie. Jak odchoruję, to będę mieć w pamięci Srdę. Czasem trzeba nam takich książek.
O, widzisz, "Powtórnie narodzony" to jest to, co jeszcze muszę obejrzeć. Srdę polecam, wiele wyjaśnia, ale bez jakiegoś patosu.
UsuńMuszę się przyznać, że Bałkany to dla mnie taka mała literacka niewiadoma. Nie mogę sobie przypomnieć czy czytałam coś z tego kręgu. Ale po przeczytaniu Twojej recenzji mam ochotę poznać tę książkę o tym pięknym tytule :)
OdpowiedzUsuńTo chyba też dla mnie było pierwsze spotkanie z tamtejszą literaturą. Chyba, że o czymś zapomniałam :) W każdym razie na pewno będę szukać innych książek z tamtego regionu, a na pewno przeczytam inne książki Jergovicia :)
UsuńA wiesz, że Jergović będzie w tym roku na Conrad Festival? :)
OdpowiedzUsuńO, świetna wiadomość :D Nie przyjrzałam się jeszcze programowi. Dzięki, będę odliczać do października :)
UsuńJakie świetne spotkania się szykują! Jergović po pierwsze, ale jakie ciekawe dyskusje tam wypatrzyłam, cuuudownie! :)
UsuńWybierasz się? Ja nie mam za bardzo czym wrócić do domu... Ale przynajmniej na spotkaniu z Raja Shehadehem chciałabym być. Jergović tez kusi niesamowicie... :)
UsuńPostaram się wybrać na któreś spotkanie, jeśli jednego dnia się nie uda, to może następnego, bo prawie każdego dnia jest coś kuszącego :) Nie planuję na razie dokładnie, bo wiadomo jak to z planami bywa, ale baaardzo bym chciała! Zagraniczni autorzy to wiadomo, ale i z polskich chciałabym spotkać prawie wszystkich, którzy mają się pojawić :)
UsuńTo tak jak ja :D przydałoby się zamieszkać na tydzień w Krakowie...
UsuńJuż wypatruję informacji o wejściówkach :) Dzięki jeszcze raz, że wspomniałaś o tym Jergoviciu, bo pewnie bym przegapiła!
UsuńZ wielką chęcią bym zajrzała do tej książeczki :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Jeśli tylko wpadnie w Twoje ręce, będziesz pod wrażeniem, to pewne :)
UsuńSpędziłam trochę czasu próbując zrozumieć Bałkany i ich przeszłość, gdy parę lat temu podróżowałam po nich na stopa. Nie wystarczyło. Zaczęłam posiłkować się więc literaturą i w sumie ciągle to robię licząc, że kiedyś zrozumiem. Tak więc - za pozwoleniem - podkradnę sobie śpiewającą o zmierzchu Srdę w celach edukacyjnych (;
OdpowiedzUsuń"Srda" spełni tę rolę doskonale, a i nawiązka w postaci wzruszenia się trafi ;)
UsuńPowiadasz "klucz do zrozumienia Bałkanów"... Zatem przeczytam.
OdpowiedzUsuńJeśli szukałaś klucza, przeczytaj :)
Usuńcudna okładka i świetny post, aż Ci zazdroszczę umiejętności;) ale cóż każdy powinien być inny;))) zachęciłaś mnie mimo, że nie do końca to moja tematyka ;D znowu :PD
OdpowiedzUsuńDziękuję, nawet sobie nie wyobrażasz jak mi miło :) A ja też u Ciebie wyłapuję książki, o których nie pomyślałabym wcześniej, że są dla mnie :)
UsuńZnak :)
OdpowiedzUsuń:D Cieszę się!
UsuńNie zgodzę się, że książka jest kluczem do zrozumienia Bałkanów. Jest ona jednym z kluczy, ale tylko dla osób, które już tę Jugosławię nieco znają. Powieść jest bardzo mocno osadzona kulturowo, choć świetnie przetłumaczona to jednak nie udało się przenieść wszystkich znaczeń, różnic językowych między bohaterami, którzy przecież pochodzą z różnych środowisk, lumbrela to dla nas nic nie znaczące słowo, nienacechowane nijak, a to coś więcej niż "inne słowo na parasolkę". Jergović świetnie dotyka tematu tożsamości, a na Bałkanach to temat rzeka, temat niemożliwy do ukończenia, świat gdzie tożsamość narodowa to nic łatwego. Nie da się tego do końca zrozumieć w świecie tak jednorodnym jak Polska.
OdpowiedzUsuń