Jaki jest szczyt zwięzłości? Cztery książki w jednym e-krótko. Pan Lodowego Ogrodu to czterotomowa powieść Jarosława Grzędowicza. Tak bardzo science fiction, że aż fantasy. Nie uciekajcie, jeśli zwykle fantastyki nie czytacie, bo to przy okazji jest całkiem zgrabna przygodówka.
Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy mieszkańcy Ziemi odkryli już, że nie są sami we wszechświecie. Co więcej, chętnie podróżują na nowo odkryte planety i prowadzą szeroko zakrojone badania. Pewnego dnia coś poszło nie tak i Ziemia straciła kontakt z naukowcami, którzy utknęli na Midgaardzie. Wysłano więc świetnie wyszkolonego (wspomaganego najnowocześniejszymi gadżetami) Vuko Drakkainena, by odszukał ekipę i zatarł ślady ich działalności. Tak się zaczyna, a potem... wymyślcie coś szalonego, a jest wielka szansa, że Grzędowicz też na to wpadł.
Zalety:
– świetny pomysł na fabułę i miejsce akcji (wielokulturowy Midgaard, który jest pod względem rozwoju mniej więcej na etapie naszego Średniowiecza),
– mnóstwo nawiązań do mitologii nordyckiej i w ogóle całe morze intertekstualności (nie wiem, czy wszystko wyłapałam, bo fantastykę czytuję rzadko),
– dowcipy, choć trzeba przyznać, że humor jest tu raczej z tych grubo ciosanych.
Wady:
– rozwlekłość (drobiazgowe opisy zabijają fabułę),
– przewidywalność,
– syndrom Bonda (kiedy fabuła się komplikuje, jedna z postaci podrzuca gadżet za gadżetem niczym Q z filmów o agencie 007),
– żałośnie śmieszne sceny seksu (zwłaszcza te w pierwszym tomie).
Mimo wszystko dobrze się czyta, a jeszcze lepiej słucha Pana Lodowego Ogrodu w interpretacji Jacka Rozenka. Trzeba tylko mieć około 69 godzin, bo mniej więcej tyle trwają nagrania wszystkich czterech tomów!
Można czytać, przetestowałam na własnej skórze. Wciąż bardziej rozrywka niż sztuka, ale to nie zawsze jest wadą.
Ja stoję na stanowisku, że dobra rozrywka nie jest zła, i choć najbardziej podobał mi się tom pierwszy, to całość uznaję za więcej niż przyzwoitą.
OdpowiedzUsuńZgoda, tom pierwszy był rewelacyjny! Wszystko takie ciekawe, wszystko takie nowe. Potem trochę brakowało odświeżającej zmyłki. Ale i tak chciałabym więcej, znowu na Midgaard :D
UsuńPrzyznaję - to nie jest coś, co czytam na co dzień, ale po Twoim podsumowaniu wad i zalet skłaniam się ku przeczytaniu tej serii. Nie wiem czy w najbliższym czasie, ale może kiedyś mi się uda ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będziesz się dobrze bawić :)
UsuńSeria "Pieśni lodu i ognia" uświadomiła mi, że powinnam sięgać też po inne gatunki, zwłaszcza po fantastykę. Grzędowicza czytałam zbiór opowiadań, który bardzo przypadł mi do gustu. Kiedyś przymierzałam się do "Pana Lodowego Ogrodu", jednak obawiałam się właśnie tej fantastyki. Teraz chyba, jednak się skuszę, gdyż słyszałam, że naprawdę dobre :P
OdpowiedzUsuńTeż tak słyszałam ;)
UsuńNo nie wiem czy czytać. Raczej nie brałam nigdy pod uwagę twórczości Grzędowicza, ale może to właśnie błąd z mojej strony?
OdpowiedzUsuńGdyby nie audiobook, pewnie też bym się do Grzędowicza nie śpieszyła. Ale to niezłe jest, może potropić nawiązania do mitologii, świetna sprawa :)
UsuńZ audiobookami jestem na bakier, gdyby to było słuchowisko to co innego :P
UsuńSłuchowisko byłoby tu świetnym rozwiązaniem. Chyba sobie wymyślę wymarzoną obsadę ;)
UsuńJako młodzian uwielbiałem wręcz "Pana Lodowego Ogrodu". Niestety przeczytałem tylko dwa pierwsze tomy. Później czekałem na wydanie 3. tomu. Czekałem i czekałem i te dwa lata okazały się zbyt długie - do tej serii nigdy już nie wróciłem, chociaż w 2013 roku wygrałem na Lubimy Czytać 4. tom. Jest więc szansa, że jeszcze spotkam się z Vuko Drakkainenen :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że uwielbiałeś, bo pierwszy tom to była rewelacja i jeszcze była nadzieja, że Grzędowicz do końca wykorzysta potencjał tego pomysłu :) Najlepsze masz za sobą, bo chyba dopiero po drugim tomie zaczęło mi brakować niespodzianek :)
UsuńNo faktycznie. Cztery tomy umieścić w tak krótkim poście - nie lada wyzwanie.
OdpowiedzUsuńRobiłam, co w mojej mocy.
Usuń"Tak bardzo science fiction, że aż fantasy" - jakie to ładne :D Słuchanie Pana Lodowego Ogrodu - to wydawałoby mi się prawdziwym sci-fi ;) Kiedyś wreszcie te tomy przeczytam (na razie przyglądam się pierwszemu, na horyzoncie majaczy się jedna z ostatnich stron). Mi Grzędowicz pasuje jak ulał (humorem też).
OdpowiedzUsuńSłuchanie było ok. Kłopot miałam dopiero w czwartym tomie, kiedy pojawił się szybki dialog i nie mogłam się połapać, kto aktualnie mówi. Na szczęście mam też wersję papierową i nią się ratowałam :)
UsuńPrzeczytałam 2 pierwsze tomy i strasznie się wynudziłam - rozwlekłe to w cholerę - kolejne dwa sobie podarowałam
OdpowiedzUsuńO taaak, jest rozwlekle - czytasz, czytasz, czytasz i orientujesz się, że fabuła stoi w miejscu. Gdybym nie polubiła Ludzi Ziemi Ognia, nie dałabym rady kryzysom ;)
Usuń69 godzin?! nie, nie przetrwałabym tego. Za to słowo pisane lepiej przyswajam i spróbuję jakoś te tomy pokonać. Czuję, że będzie niezła zabawa, bo skoro są elementy z Bonda i z kiepskiego erotyka, to musi być fun ;-)
OdpowiedzUsuńWyszłam z założenia, że 69 godzin i tak minie, a może mi minąć na rozrywce :D Ale ja zawsze słucham, kiedy robię coś mało absorbującego, więc jestem do przodu o 69 godzin, bo wykorzystałam je podwójnie. Tak się pocieszam ;)
UsuńKiepski erotyk - kiedy dojdziesz do TEGO momentu, będziesz wiedziała, że miałam go na myśli :D
Zazdroszczę podzielności uwagi i praktycznego zmysłu ;-)
UsuńNiestety nie jestem w stanie skupić się na audiobooku. Musiałabym leżeć i słuchać, a to nie wchodzi w rachubę. Poza tym jak już leżeć, to czytać :-)
O właśnie, jak jest czas na leżenie, to można poczytać. Też bym wtedy nie słuchała :) Zresztą leżąc i słuchając, na pewno bym zasnęła :)
UsuńAno właśnie, dlatego nie ma jak się z grać z audiobookami :/
UsuńZapamiętam na wypadek gdyby mi się e-Nesbo skończyły;) M.
OdpowiedzUsuńTo to się kiedyś kończy?! ;)
UsuńTy e-krótko, to ja też:
OdpowiedzUsuń<3
(koniec)
dz
Usuń;)
to jedna z tych serii, których jeszcze nie czytałam, ale mam zamiar. A i nie wiem czy Cię to zainteresuje, ale podobno ten autor ma być na tegorocznym Pyrkonie ;) Ja się wybieram w każdym razie ;)
OdpowiedzUsuńPyrkon zostawiam większym fanom, więc będę wypatrywać Twojej relacji, bo pewnie tak powstanie? :)
UsuńPrzymierzam się do Grzędowicza, przymierzam. A Twoja zwięzła, treściwa i dowcipna recenzja mnie ubawiła. Nie zniechęciła, ale fajnie przygotowała grunt do tego, co mnie może z jego strony spotkać :)
OdpowiedzUsuńTo świetnie, bo nie chciałam zniechęcić. Mnie się to naprawdę podobało, choć widziałam te wszystkie wady :) A ja też z Grzędowiczem polecę dalej i na półce czeka "Popiół i kurz" :)
UsuńDobra rozrywka zawsze w cenie;) A i ten audiobook kusi;)
OdpowiedzUsuńJeee, cieszę się, bo to niezłe (mimo tych niedoskonałości) ;)
UsuńA u mnie czekają na półce i ciągle jakieś inne książki wkradają się przed. Trochę się martwię, bo postawiłam jej wysoką poprzeczkę, bo wszyscy zachwalają, a mi ni z gruszki, ni z pietruszki lubi się coś fantastycznego nie spodobać.
OdpowiedzUsuńHa, jak ja to dobrze znam! Ale PLO polecam, bo mimo kilku słabych elementów, bardzo mi się podobało. Jasne, że coś tam zgrzytało, rozłaziło się, ale naprawdę dobrze się bawiłam :) Jesli spojrzysz kiedyś łaskawszym okiem, zdradź czy się podobało!
UsuńPowiem Ci, że Twój wpis dał mi nieco mobilizacji. Wpisuję na "szybką listę do przeczytania", chociaż 1 tom na razie, nie mogę tego odkładać w nieskończoność ;)
UsuńTrzymam kciuki za Grzędowicza i czuję się odpowiedzialna ;) Pierwszy tom jest najlepszy, więc jeśli Ci się nie spodoba, nie brnij, lepiej nie będzie ;)
UsuńO rany! Byłam PEWNA, że zostawiłam komentarz, a tu klops, bo jednak nie (odpowiedziałam Ci w myślach) :D Otóż, "Pan Lodowego Ogrodu" to tydzień mojego życia, w trakcie którego z wytrzeszczem pożarłam naraz wszystkie 4 tomy. Nie powiem, dużo było tu inspiracji innymi autorami, czasami bywało słabo, ale O JA! Jaką ja miałam PYSZNĄ zabawę! Jakie zaczytanie <3 I jak teraz o tym myślę, to chyba jest to moja ukochana, ukończona seria powieści :D (bo George ewidentnie mnie już olał - biorę to sobie do serca) ;) Ma swoje wady, ale ma pęczki zalet <3 UWIELBIAM. (ale nie obsesyjnie, żeby nie było)
OdpowiedzUsuńO właśnie, to była przede wszystkim świetna zabawa :D I trzeba przyznać, że zarzutów byłoby więcej, ale Grzędowicz sam je rozbroił, każąc głównemu bohaterowi ośmieszać niektóre rozwiązania. No jak bohater sam się z tego śmieje, to jak tu się czepiać ;)
UsuńPS Uwielbiam dopisek w ostatnim nawiasie ;)
:D
UsuńTeż już za sobą mam przygodę z "Panem Lodowego Ogrodu" i zgadzam się, że pierwszy tom był najlepszy. Poza tym nie odniosłam wrażenia, że czyta się rozwlekle, tylko dziś poza pierwszym tomem niewiele zostało mi w głowie:)
OdpowiedzUsuńJa kilka razy miałam wrażenie, że fabuła stoi w miejscu. Nawet nie akcja, bo coś tam się działo, tylko fabuła się zamroziła ;)
UsuńSerie oczywiście kojarzę, choć sama nie czytałam. Coś mi się majaczy, że tata czytała pierwszy tom, ale chyba zachwycony nie był skoro nie przypominam sobie, żeby czytał resztę :)
OdpowiedzUsuńMoże nie przypadło mu do gustu, zdarza się, ale chyba częściej człowiek to czyta jak opętany i tylko kręci nosem na tych kilka wad, które się przyplątały Grzędowiczowi :)
UsuńCykl jest świetny. I, mimo iż zgodzę się z wadami, to "Pan Lodowego Ogrodu" i tak pozostaje jedną z moich ukochanych serii.
OdpowiedzUsuńJa też wrzuciłam na półeczkę z najlepszymi, choć widzę sporo wad :) Chyba nie zawsze musi być idealnie, żeby wchłonęło ;)
Usuń