Zalążek obsesji – "Szczygieł" Donny Tartt

Szczygieł, Fabritius, Donna Tartt, recenzja

To Het puttertje (Szczygieł), jeden z ostatnich obrazów holenderskiego malarza Carela Fabritiusa namalowany w 1654 roku. Zwróciliście uwagę na światło? Zauważyliście wyraźne pociągnięcia pędzla? Przyjrzyjcie się dokładnie, bo ten prosty obraz jest, wyróżnionym już w tytule, najważniejszym punktem powieści Donny Tartt. Zalążkiem obsesji.

Wszystko zaczyna się, kiedy Theo Decker, główny bohater Szczygła, idzie z mamą do Metropolitan Museum of Art. Wcześniej narozrabiał w szkole i tego dnia czeka go jeszcze nieprzyjemna rozmowa z dyrektorem, więc cierpliwie towarzyszy matce, żeby ją trochę udobruchać. W końcu stają przed dziełem Fabritiusa, ukochanym obrazem pani Decker i właśnie ten moment Theo zapamięta do końca życia. Nie wie jeszcze, że za chwilę wybuchnie bomba podłożona przez prawicowych ekstremistów, a portret maleńkiego ptaszka splecie się ze wspomnieniem o mamie.


Sprawy ułożyłyby się lepiej, gdyby przeżyła. Stało się jednak inaczej: odeszła, gdy byłem jeszcze dzieckiem; i chociaż winę za wszystko, co mi się przytrafiło od tamtej pory, ponoszę tylko i wyłącznie ja, kiedy ją straciłem, zniknął mi z oczu ostatni punkt orientacyjny, który mógł mnie doprowadzić w jakieś szczęśliwsze miejsce, ku życiu bardziej towarzyskiemu i radosnemu*.


Szczygieł, recenzja, Donna Tartt, literatura amerykańska
Kolejnych osiemset stron to opowieść dorosłego już Theo o tym, co się z nim działo, odkąd wykradł obraz ze zrujnowanego muzeum. O tym, jak dorastał bez matki, jakie decyzje podejmował i dokąd go one zaprowadziły. W tle jest świat ludzi, którzy kochają piękne przedmioty. A że niektórzy kochają je na zabój i mimochodem pielęgnują obsesję, to ta historia jest czymś więcej niż smętnym rozważaniem o stracie, sensie życia i wartości sztuki.

Teoretycy literatury przyczepiliby Szczygłowi etykietkę Bildungsroman, bo naturalnie z czasem bohater się kształtuje. Co ciekawe, prawie nie zmienia się narracja. Trochę staroświecka, wprowadzana klasycznymi mottami, uspokajająca akcję długimi zdaniami. Spójrzcie choćby na cytat powyżej  drugie, piętrowe, zdanie jest dobrym przykładem stylu narratora. Można tu też wyczuć nutkę trochę niedzisiejszej emfazy, raczej uroczej niż kiczowatej. Umiar? O nie, nie – oszczędność w wyrazie to ostatnie, czego możecie się spodziewać. Nawet postacie nie są jednoznaczne i łatwo kibicować tym, które eksperymentują z normami i igrają z prawem.

Szczygieł zaczyna się właśnie tak nieśpiesznie, trochę retro. Najpierw zimny Amsterdam, a potem już magiczny Nowy Jork, Manhattan, żółte taksówki i tylko czekać aż pojawi się Holly Golightly. Tym silniejsze jest zdziwienie, kiedy akcja nabiera tempa i porzuca nowojorską patynę, skręcając w stronę szalonego kryminału. W grę wchodzą wszelkie zagrożenia współczesnego świata, które pewnie łatwiej byłoby omijać, gdyby nie to, że jest się zdanym wyłącznie na siebie. Całość ożywiają nieliczne, ale efektowne zwroty akcji. I tak Donna Tartt, opowiadając o dalszych losach Theo Deckera, sporządziła przedziwną mieszankę: życie na krawędzi i trochę naiwna pogoń za czystym pięknem. Grzeszki, hazard i malarstwo niderlandzkie. Kto by się spodziewał, że to może działać!

Nagrody, listy bestsellerów, zachwyceni czytelnicy, plany przeniesienia książki na ekran, a z drugiej strony starcie krytyków. Jedni entuzjastycznie zachwalają Szczygła, nazywają Donnę Tartt nowym Dickensem. Inni z niedowierzaniem kręcą głowami nad infantylizacją literatury i niewymagającymi czytelnikami wyrosłymi na Harrym Potterze. A ja myślę, że najlepiej zrobi tej książce oskrobanie jej z szumnych haseł. Dickensowska? Epicka? Przyłożę własną etykietkę: Szczygieł to jedna z ciekawszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Budzi emocje, bawi, złości i zaskakuje. Dobrze się ją czyta, bo to po prostu osiemset stron rozrywki. I co z tym zrobimy, Szanowni Krytycy?


* Cytat pochodzi z elektronicznej wersji Szczygła, lok. 53,
Zdjęcie obrazu Fabritiusa pochodzi z Wikipedii, ale możecie obejrzeć Szczygła także na stronie Królewskiej Galerii Malarstwa Mauritshuis.


Tytuł oryginału: The Goldfinch;

Przełożył Jerzy Kozłowski;


39 komentarzy

  1. OOO! <3 <3 <3 Moja Ziomelda zachwycała się już ponad rok temu, a ja, jak ten głupek jeden, odsuwałam lekturę, przesuwałam i generalnie ignorowałam, co oznacza, że teraz jestem na siebie ekstremalnie obrażona :D Ale nie ma tego złego - zaczytam się niebawem :D Nawet bliżej jak niebawem, bo tak mnie zachęciłaś, że teraz kręcę się nerwowo na fotelu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MUSISZ! Jakie to było dobre! Rewelacja i mistrzostwo świata! Czuję, że to mógłby być wielki buk ;)

      Usuń
  2. Aj, aj, aj! Ależ mnie ten "Szczygieł" kusi! Tylko ilość stron nieco przeraża i ta wieczna kolejka na mojej półce. Ale wiesz, przeczytam prędzej czy później, a tak coś czuję, że nawet posiądę na własność to zacne tomiszcze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bój się tego grubaska, pochłonęłam to w trzy dni! Na początku szło powolutku, ale jak się rozkręciło to już czyste szaleństwo :D Posiądź koniecznie!

      Usuń
  3. Obrazy, niejednoznaczne postacie, i te grzeszki i te miasta... A ta grubość to dodatkowy bonusik. Chcę! Bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie, jest moc! A to zaskakujące, bo ta książka nie jest szczególnie nowatorska. Cóż zrobić, czyta się doskonale ;)

      Usuń
  4. Bardzo się cieszę, bo już mam "Szczygła", już czeka na moim czytniku. I wygląda na to, że zapowiada się wspaniała lektura! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem świetna! I na czytniku grubość nie przeraża, choć procenty powolutku przyrastają ;) Daj potem znać, czy Ciebie też tak zachwyciło :)

      Usuń
  5. Piękna recenzja. Cieszę się, że zdobyła Twoje uznanie, bo to znaczy, że przeczucie co do niej mnie nie myliło:) To lektura obowiązkowa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie! Jestem zachwycona i gdyby nie internet, nie przyszłoby mi do głowy, że ktoś może mieć o tej książce złe zdanie ;) Mam nadzieję, że to dobrze świadczy o książce, a nie źle o moim guście ;) Czytało się baaardzo dobrze, z całego serca polecam!

      Usuń
  6. No, to czuję się zaciekawiona. Bo do tej pory, chociaż recenzje "Szczygieł" ma bardzo dobre, to jakoś mnie nie ciągnęło do lektury: raz, że przez te właśnie epitety, dwa, że punkt wyjścia nie wiem, czy do końca taki, po którym oczekiwałam ciekawej przygody. Ale jak dobra rozrywka, powiadasz, to może się skuszę, jak przywędruje do którejś z moich bibliotek :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby szybko przywędrowała i oby Tobie też się tak spodobała :) Starałam się omijać wszelkie blurby, nie grzebałam wcześniej w recenzjach, w kilku momentach byłam porządnie zaskoczona. Na pewno będę się jeszcze Tartt przyglądać, choć zdaje się, że tempo ma słabe ;)

      Usuń
  7. Po takiej recenzji trudno nie szukać książki by ją przeczytać szczególnie, gdy lubi się takie klimaty, jakimi książka się rozpoczyna.
    Obraz jest niezwykle piękny...nie znałam tego malarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej czytałam, tym bardziej mi się ten obraz podobał :) A jest tam więcej malarstwa i sztuki w ogóle. Może się podobać :)

      Usuń
    2. Już patrzyłam za książką, ale na razie cena jest zaporowa....

      Usuń
    3. To prawda :( Dlatego wybrałam e-book, był tańszy, ale jednak wielu woli książki papierowe. Poczekaj, pewnie będzie taniej, a Ty będziesz miała okazję poczytać inne recenzje i sprawdzić, czy też będą tak entuzjastyczne ;)

      Usuń
  8. O kurczę... no skoro tak mówisz, to może jednak... Na razie u mnie czeka "The Secret History" autorstwa pani Tart. Zobaczymy... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekam na Twoją opinię o "The Secret History", bo planuje przyglądanie się Tratt. Bardzo mnie zaskoczyła!

      Usuń
    2. Hmm... to może trochę potrwać :D

      Usuń
  9. Nie miałam pojęcia, że ta książka wywołała tyle emocji i szumu. Nie zwróciłabym na nią uwagi, gdyby nie twoja recenzja, a teraz widzę, że powinnam się z nią zmierzyć. Z ciekawości po której stronie barykady stanę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wywołała, czego nie byłam świadoma, kiedy zaczynałam czytać :) Wiedziałam, że jest głośna, ale że zbiera takie skrajne oceny, nie przyszło mi do głowy. Ciekawe, co Ty powiesz :)

      Usuń
    2. Też jestem tego ciekawa :D

      Usuń
  10. W komentarzach widzę, że wszyscy wiedzą o co chodzi, więc zaraz zacznę się czerwienic i nerwowo grzebać w pamięci... Ale nie. Nigdy nie trafiłam na ten tytuł. Czy to już wstyd? ;) Bo w Twoich słowach brzmi pięknie i coś przyciąga. Pamiętać, tylko o niej kiedyś tam pamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seeeerioooo? :D To jedna z bardziej "medialnych" powieści. Dlatego ja się trochę boję ją czytać, bo często źle na tym wychodzę - zbyt wygórowane wymagania ;)

      Usuń
    2. Chyba media mnie omijają (ufff :))

      Usuń
    3. Żaden wstyd! I nie piszę tego tylko dlatego, że sama usłyszałam o niej całkiem niedawno ;) A kiedy już usłyszałam zaczęłam się bać zupełnie jak Lolanta! A potem zaczęłam czytać i nawet miałam pisać u Lolanty, że tej książki bać się nie trzeba :D Ale wiadomo, kwestia gustu i jednak jest sporo osób, które nie umarły z zachwytu, więc trzeba być ostrożnym :)

      Usuń
    4. Nie uspokoiłaś mnie :D Nadal się jej boję ;)

      Usuń
  11. No i po raz kolejny sprawiłaś, że moja lista książek do przeczytania się wydłuża... Czytam Twoją recenzję i czytam i z każdym kolejnym zdaniem myślę, że ta książka na pewno mi się spodoba ;) Poza tym lubię książki, które nawiązują do malarstwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego malarstwa jest tam mnóstwo, więc powinnaś być zadowolona :) Ale są też piękne i stare meble, muzyka, filmy... Bardzo fajne tło :) A teraz baaardzo mocno trzymam kciuki, żeby spodobało się wszystkim, których już "Szczygłem" zaraziłam! :)

      Usuń
  12. Kojarzę okładkę, jest bardzo ciekawa, chociaż nie sądziłem, że skrywa ona tak interesującą treść. Z tego co piszesz, Szanowni Krytycy dość ostro obchodzą się z tą książką - aż kusi, żeby sprawdzić, czy mają ku temu podstawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagraniczni krytycy są podzieleni, polskich nie śledziłam. Ale prawda jest taka, że bardzo dobrze mi się to czytało, czym pewnie nie powinnam się chwalić niektórym amerykańskim krytykom ;) Trudno udawać, że się nie podoba, kiedy się podoba ;) A okładkę doceniam jeszcze bardziej po przeczytaniu książki!

      Usuń
  13. No a ja jestem na nie. Ani mnie ta książka nie bawiła, ani nie wywołała emocji. Ale tez nie uważam, że jest to książka dla "niewymagających czytelników", infantylna. Co to za bzdura? Jak tak maja wyglądać ksiazki dla niewymagających, to ja nie wiem jaka musiałaby być książka dla wymagających.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam Twój tekst, zupełnie inne reakcje na jedną książkę, lubię to :) Ale ja nie miałam żadnych oczekiwań, słyszałam wczesniej o książce, ale unikałam blurbów, recenzji itp.

      Usuń
  14. Czaję się, czaję okropnie. Twoja recenzja jest w sumie pierwszą, na jaką się skusiłam ale książka nęciła mnie już samym opisem na okładce. Jak tylko wyrobię się zaległościami - na pewno się skuszę. Ach, co to będzie za lektura! Niech ja tylko upoluję jakąś promocję ebookową ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jeszcze dla równowagi przeczytaj miażdżącą recenzję Joly_fh, bo różnie może być ;)

      Usuń
  15. Nie lubię porównań, bo najczęściej nijak się mają do rzeczywistości. Wole sama zobaczyć, macnąć, przeczytać, tak też zrobię ze "Szczygłem".

    OdpowiedzUsuń
  16. Tajemna historia Donny Tart to rewelacyjna książka. Mały przyjaciel już gorzej, nuda. Ciekawe jak ten Szczygieł. Maciek

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystko prawda. I jeszcze ten cudowny Nowy Jork. Żółte liście w Central Parku. Wiatr na Piątej Alei. Czuję się jakbym tam była.

    OdpowiedzUsuń
  18. ...Dodam do zachwytów swoje trzy grosze - w maju powtórnie odwiedzę Mauritshuis w Hadze tylko po to,by dłużej zatrzymać się przed "Szczygłem" Fabritiusa,a Donna Tartt pomysłowa ze swoimi konceptami,fabularnymi woltami i dużą dozą metafizyki w sensacyjnej treści utworu.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.