Manazuru

Była moim odkryciem minionego roku. Tytułowe opowiadanie z jej książki "Nadepnęłam na węża" zachwyciło mnie tak bardzo, że zapragnęłam natychmiast przeczytać wszystko, co napisała. Poszukiwania trwały długo, ale oto jest. Gotowi na kolejne spotkanie z oniryczną Hiromi Kawakami?

"Manazuru" to powieść rozwijająca wątek znikania i (nie)obecności znany już ze wspomnianego zbioru. Opowiada o Kei mieszkającej w Tokio wraz z matką i nastoletnią córką. I chociaż kobiety wiodą na pozór normalne życie, jednak niewyjaśniona sprawa z przeszłości wciąż kładzie się na nim cieniem. Dwanaście lat wcześniej mąż Kei przepadł bez śladu, a ona coraz częściej zaczyna zastanawiać się, co się z nim stało. Podejrzewa, że lakoniczne zapiski w jego notatniku mogą być wskazówkami, które pozwolą go odnaleźć.

Ale ta pozornie prosta opowieść jest dużo bardziej skomplikowana. To przecież Kawakami- w jej książkach nie ma żadnych granic między rzeczywistością i snem, prawdą i złudzeniem, możliwym i nieprawdopodobnym. Dlatego główna bohaterka ma towarzyszkę. Nieustannie czuje obecność tajemniczej kobiety, której nikt inny nie dostrzega. Wkrótce staje się ona przewodniczką Kei w podróży do miasta, które zdaje się mieć związek ze zniknięciem mężczyzny.

Nadmorskie Manazuru w niezrozumiały sposób przyciąga zarówno Kei, jak i czytelnika. Kawakami uczyniła to miasteczko niezwykłym miejscem, które rządzi się innymi niż cała rzeczywistość prawami. Zupełnie jakby należało do jakiegoś równoległego świata nieznającego czasu i przestrzeni. W Manazuru dzieją się więc dziwne rzeczy, a w "Manazuru" jeszcze dziwniejsze.

Niezwykła treść tej książki znajduje odzwierciedlenie w charakterystycznej formie. Autorka miesza bowiem aktualne wydarzenia z przeszłymi. Na pierwszy rzut oka trudno też wyłowić to, co jest jedynie domysłem bohaterki, wyobrażeniem. Tym sposobem opowieść staje się jeszcze bardziej nierzeczywista, jeszcze trudniej ją zracjonalizować.

Po lekturze pozostają więc pytania. Czy ta książka opowiada o znikaniu? A może o niedostrzeganiu? Kim była tajemnicza towarzyszka Kei? Czym tak naprawdę jest Manazuru? I czego w rzeczywistości szukała główna bohaterka? Sęk w tym, że książka Kawakami wymyka się jednoznacznym interpretacjom i pozostawia czytelnika samotnym wobec pytań bez odpowiedzi.

Jeśli więc macie ochotę na lekką, łatwą i przyjemną lekturę, trzymajcie się od "Manazuru" z daleka. Jeśli jednak nie boicie się wyzwań i książek, do których nawet MEN nie byłby w stanie wymyślić klucza, polecam Waszej uwadze Kawakami. W nagrodę otrzymacie kawałek niezłej literatury, jedynej w swoim rodzaju!

Hiromi Kawakami, Manazuru, Wydawnictwo Karakter 2011.

17 komentarzy

  1. Pięknie napisane! Książkę mam na oku od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się zaskakująco długo do niej zabierałam, choć od dawna zacierałam na nią łapki;) Z przyjemnością poznam Twoją opinię, jeśli się skusisz i przeczytasz.

      Usuń
  2. Znów kusisz, a moja kolejka książek do przeczytania zwiększa się nieproporcjonalnie do przeczytanych;) Ale to dobrze, bardzo chętnie przeczytam, zacznę jednak od "Nadepnęłam na węża".
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nadepnęłam na węża" podobało mi się jednak bardziej niż "Manazuru", więc cieszę się, że od tego zaczniesz:) A kolejce wróżę wydłużenie, bo chyba mam kolejną książkę do polecenia;) Co powiesz na polskiego pisarza polecanego przez Twojego ulubionego Twardocha?:)

      Usuń
    2. Oooo, bardzo chętnie:) Ja mam chrapkę na opowiadania Twardocha, ale oczywiście stoją w kolejce:):)M.

      Usuń
    3. Chcesz powiedzieć, że na Twojej półce z książkami panuje klimat rodem z PRL-u?:)

      Usuń
  3. Kusisz, nie powiem. Chyba będę musiała podjąć wyzwanie, ale dopiero po sesji. Na razie nie dam rady skupić się wymagających lekturach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę zwycięstwa w sesji;) Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  4. Brzmi bardzo... japońsko. Czytałam "Nadepnęłam na węża", ale dawno temu i chyba nie byłam gotowa na taką lekturę, muszę dać sobie i Kawakami drugą szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, japońsko, dziwacznie japońsko. Akurat pasowało do moich ostatnich książkowych zachcianek;)

      Usuń
  5. Lubię japońskie klimaty, ale z tą autorką nie miałam jeszcze styczności.
    Korea, Indie, Japonia... Co będzie dalej? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już mniej egzotycznie- Anglia, Stany Zjednoczone, Skandynawia, Polska- to najbliższe plany czytelnicze;)
      A Kawakami polecam choć poniuchać, nie wszyscy ją lubią, ale może warto sprawdzić?:)

      Usuń
    2. Sprawdzę na pewno. Mam słabość do książek ze Skandynawii, więc tych będę najbardziej wyczekiwać :)

      Usuń
  6. Nie wiem dlaczego mi przyszło do głowy skojarzenie z Orfeuszem i Eurydyką... Może przez te nierzeczywiste, oniryczne poszukiwania... Kiedyś już natknęłam się na tę książkę, ale zapamiętam, że należy zacząć od "Nadepnęłam na węża"... Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardziej "Nadepnęłam na węża" podobało, choć nie wszyscy zgodzą się, że było ciekawsze:) Trzeba przyznać, że to dziwne książki, ale mają swój urok;)

      Usuń
  7. "Gotowi na kolejne spotkanie z oniryczną Hiromi Kawakami?"

    Tak. Tak, tak. Tak, tak, tak! Kolejna pozycja autorki, którą prezentujesz wydaje się równie wyborna co poprzedniczka. Ta o-n-i-r-y-c-z-n-o-ś-ć (uwielbiam to słowo) ogromnie kusi i wręcz prosi, by poznać ją osobiście.

    Ha, a co do kwestii zanikania to przeplata się ona nieco z tematem poruszanym w niedawno przeczytanej przeze mnie powieści Kawabaty, pt. "Głos góry". Tyle, że w niej główny bohater dosłownie zanika, bowiem wg własnego przekonania zbliża się nieuchronnie do śmierci, stopniowo więc odchodzi z tego świata :)

    Ponadto przykład Kawakami udowadnia, że warto zapoznać się z najnowszą literaturą japońską. Ja póki co (rzecz jasna zamierzam to zmienić) obcuję głównie z klasykami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I inspirujesz mnie do szukania klasyków:) Najprzyjemniejsze jest to, że po każdej dobrej książce chciałoby się więcej i więcej. A oniryczność mnie też zawsze kusi:)

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.