Niespodzianka! Dziś będzie o audiobooku, bo dawno już nie wspominałam o książkach do słuchania, a ta zdecydowanie zasługuje na uwagę. W dodatku reprezentuje świetną literaturę skandynawską. Brzmi kusząco?
Pamiętam, że mamy na sali audiobookofobów. Nie martwcie się, możecie wybrać wersję papierową i też będzie dobrze, choć tym razem chyba jednak sporo stracicie. To co, zaczynamy?
Książka, która tak bardzo mi się spodobała to "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" Jonasa Jonassona w interpretacji Artura Barcisia. Jeśli ktoś bardzo się uprze, może ją nazwać kryminałem, ale nie znajdziecie w niej kolejnego sobowtóra Wallandera czy Blomkvista. Na okładce nie ma też standardowego: "następca Stiega Larssona". To zupełnie inna książka, nie pasuje do szufladki, która otwiera się, gdy w jednym zdaniu występuje literatura skandynawska i kryminał.
Powieść Jonassona opowiada o Allanie, który w dniu swoich setnych urodzin wyskoczył z okna domu spokojnej starości i wcale nie zniknął. Niektórzy wprawdzie nie wiedzieli, gdzie jest, ale on właśnie rozpoczął niesamowitą przygodę. Zaczęło się od tego, że na dworcu autobusowym, trochę od niechcenia, zwinął walizkę należącą do pewnego podejrzanego typka. Walizka miała cenną zawartość, więc znalazły się osoby, które starały się ją odzyskać, Allan zaś próbował im umknąć. W drodze poznał kilka barwnych postaci (i słonia), pakował się w tarapaty i z nich wychodził, ukrywał się przed opryszkami i przed policją, a przede wszystkim świetnie się bawił. A my razem z nim, bo ta część książki przywodzi na myśl "Gang Olsena" i bawi do łez.
Wkrótce okazuje się, że to nie pierwsza taka przygoda tego staruszka. Jego długie życie obfitowało w niezwykłe doświadczenia i opowieści o nich zostały wplecione w fabułę. Autor bardzo zgrabnie wykorzystał tu wydarzenia historyczne i wrzucił głównego bohatera w ich środek. Będziecie bardzo zaskoczeni, kiedy dowiecie się w czym Allan maczał paluchy, a żeby podsycić ciekawość dodam, że pojawi się tu pewien prezydent, premier i kilku dyktatorów.
Muszę jednak przyznać, że na początku podchodziłam do tej książki sceptycznie. Pierwsze rozdziały nie rozbawiły mnie tak bardzo, jak spodziewałam się po entuzjastycznych recenzjach. W dodatku nie jestem wielką wielbicielką talentu Artura Barcisia. Ale prawda jest taka, że szybko wpadłam jak śliwka w kompot. Allan i Barciś zdobyli moje serce, przy czym ten drugi bardzo mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że w tym aktorze tkwi taka siła, że dysponuje takim arsenałem możliwości. Dość wspomnieć, że kiedy czytał kwestie Stalina, miałam wrażenie, że sam dyktator wrzeszczy mi do ucha.
To była naprawdę świetna interpretacja, doskonale przygotowana pod każdym względem. Nie ma tutaj mowy o błędach, które przeszkadzały mi chociażby w książce czytanej przez Marcina Perchucia. A już zupełnie lektor ujął mnie tym, że konsekwentnie starał się poprawnie wymawiać szwedzkie nazwy własne. Tak powinno się tworzyć audiobooki!
Jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości, zapomnijcie o nich - to bardzo dobra książka, zabawna, momentami absurdalna i kompletnie nieprawdopodobna. W dodatku pojawiają się w niej polskie kurczaki i dalekie, choć zapewne niezamierzone, echo Gombrowicza.
Uwaga! Podaję nazwę leku na zły nastrój: Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Dostępny bez recepty!
czyta Artur Barciś
Receptę ty wypisałaś;) Też nie przepadam za Barcisiem,ale skoro zaświadczasz,że audiobook porządny...chętnie na chwilę rozstanę się z Wallanderem;) M.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało, mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona:)
UsuńDam znać:) M.
UsuńJakoś mnie ta historia nie ciekawi, a też czytałam kilka entuzjastycznych recenzji. Może właśnie powinnam się skusić na audiobook, taka lekka opowiastka do słuchania w samochodzie mogłaby być dobrym początkiem każdego dnia :)
OdpowiedzUsuńNie wszystkim się "Stulatek" podoba, widziałam już dramatyczne pytania, co ci ludzie w tej książce widzą;) Mnie rozbawiła, może z tym "do łez" trochę przesadziłam, ale bardzo przyjemnie się tego słuchało:)
UsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji nie mam żadnych wątpliwości - na chandrę warto sobie zaaplikować:) Uwielbiam Twoje recepty;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa:) Gdyby jakaś chandra Ci groziła, nie wahaj się, sprawdź Jonassona:) Zdaje się, że zdążył już napisać kolejną książkę, jestem jej baaardzo ciekawa.
UsuńTeż się dużo dobrego o tej książce już naczytałam i mam na nią ochotę, ale w tradycyjnej formie raczej. :)
OdpowiedzUsuńBarciś nie? Czy raczej audio nie?:)
UsuńAudio nie. Barcisia bardzo lubię. :)
UsuńA to szkoda, w tym wypadku audio przecudowne. Ale nie namawiam, nie wszyscy muszą czytać dousznie;)
UsuńOhhh, czytałam w wersji papierowej, ale tak mnie zachwyciłaś, że aż chyba powtórzę wersję audiobuczną!
OdpowiedzUsuńZaprawdę Barciś zaskakująco ciekawy, zrewidowałam poglądy na jego temat:)
UsuńUwielbiam audiobooki, a jeszcze bardziej zajmujące historie. Czyli wynika z tego, że "Stulatek..." jest dla mnie. Jestem też ciekawa samego Barcisia, który kojarzy mi się tylko z drżącymi, nieśmiałymi i mało ciekawymi postaciami, które odgrywał przez ostatnie kilka lat.
OdpowiedzUsuńO, to u Jonassona miał pole do popisu, mnóstwo ciekawych postaci:)
UsuńHm... Totalnie nie słyszałam! i jestem zaskoczona moją niewiedzą :D Co prawda rzadko korzystam z audiobooków (jestem wzrokowcem i przy słuchaniu często umykają mi ważkie elementy), ale brzmi ciekawie, więc może kiedyś jak natrafię, to wezmę w łapki :)
OdpowiedzUsuńJa też wiele rzeczy muszę czytać oczyskami, ale od jakiegoś czasu oswajam audiobooki i jest coraz lepiej;) A Jonassona polecam, niesłychanie pozytywna książka:) Nic wybitnego, ale przezabawne:)
UsuńGdzieś już o tej książce czytałem - Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to dosyć interesująca pozycja, a nie następny bestseller kolejnej królowej kryminału (szwedzka królowa kryminału, norweska królowa kryminału, fińska królowa kryminału, ...).
OdpowiedzUsuńJeśli natomiast chodzi o mój stosunek do audiobooków to nic się nie zmienia - w dalszym ciągu nie jestem w stanie przekonać się do tego nośnika literatury. Słuchałem trochę "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" oraz "Niezwyciężonego", ale jakoś nie mogłem dotrwać do końca :)
Nie jest to żadna nowość, więc na pewno mozna było o tej książce usłyszeć. Myślę, że warto sprawdzić czy rzeczywiście ciekawa. Mnie się podobała, ale moze po prostu trafiła na właściwy moment, takiej książki wtedy potrzebowałam.
UsuńChętnie przeczytam, ale tradycyjną wersję, bo audiobooki mnie nie przekonują :)
OdpowiedzUsuńW takim razie miłej lektury, jeśli się na nią zdecydujesz.
UsuńJedna z moich ulubionych książek!
OdpowiedzUsuńDo audio-książek chyba jednak się nie przekonam - jakoś nie potrafię się skupić na ich słuchaniu. (Próbuję właśnie teraz z drugą książką Jonassona). Potrafię sobie wyobrazić, że głos Barcisia może pasować do tej historii :)
O, jakbym chciała tę nową książkę. Ale ona chyba na razie tylko po szwedzku, prawda? To jeszcze trochę pracy przede mną, bo dopiero zaczynam się uczyć szwedzkiego:) Ale "Stulatek" tak bardzo mi się podobał, że na pewno i "Analfabetkę" dorwę! Miłej niedzieli:)
UsuńPoszłam do sklepu po chleb, a wróciłam właśnie z tą książką :) Była na wyprzedaży, dzięki Tobie od razu skojarzyłam tytuł. Teraz czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńOoo, mam nadzieję, że spodoba Ci się tak jak mnie!
UsuńPrzebrnęłam po szwedzku i rozumiem ten szwedzki humor lepiej :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak przetłumaczona została ta książka na polski, różne są tłumaczenia, ale widzę, że w polskiej "strefie" podoba się nie mniej niż tutaj.
Powieść faktycznie zabawna, a ja z sympatii do autora odnalazłam i widziałam jego wielki dom z wielkim ogrodem, w małej wiosce w Gotlandii.
:-)
Nie wszyscy lubią takie poczucie humoru, ja uwielbiam :) Mam nadzieję, że kiedyś poznam szwedzki tak dobrze, żeby przeczytać tę i inne książki w oryginale :) A Twoich wędrówek po Szwecji bardzo Ci zazdroszczę i z przyjemnością oglądam piękne zdjęcia, które podrzucasz!
UsuńNo i dzielimy sympatię do autora, Ty wypatrzyłaś dom, a ja dorwałam drugą książkę w wersji angielskiej, bo nie mogłam się doczekać tłumaczenia na polski :D