Drugi rzut oka na tegoroczną listę nominowanych do Nagrody Literackiej Nike. Poprzednim razem czytałam Małe lisy Justyny Bargielskiej, teraz odkryłam prozę Pawła Potoroczyna. Ludzka rzecz to książkowy debiut doświadczonego skądinąd autora, który ostatnio realizował się raczej jako dyplomata, a potem dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza*. Nad książką pracował dobrych kilka lat, choć początkowo wcale nie miał zamiaru jej wydawać. Dobrze, że zmienił zdanie, jestem tego pewna od pierwszego przeczytanego akapitu. Ode mnie dostał fory, bo obudził - nie tak znowu odległe - skojarzenie z genialnymi Wieloma demonami Pilcha.
Obok przeszłych i teraźniejszych (dla czasu akcji) wydarzeń pojawiają się też przebłyski przyszłości, kiedy narrator zdradza powojenne losy niektórych bohaterów.
Taka to porwana opowieść, w dodatku upstrzona licznymi dygresjami przybierającymi różne formy i tematy. Dość wspomnieć, że znajdzie się tu kazanie czy litania, ale i traktat Ludzka rzecz, czyli Wstęp do nauki o wiatrach, nad którym pracuje zielarz Stanisławski. Poza tym sporo jest też przemyśleń samego narratora, czasami banalnych, innym razem świetnie puentujących opisywane wydarzenia. Co ciekawe narrator przygląda się też samej narracji:
WOJNA LUDZKA RZECZ**
Rzecz dzieje się podczas drugiej wojny światowej w okolicach Piórkowa. Wieś odgrywa tu olbrzymią rolę i absolutnie nie jest wyłącznie sceną opisywanych wydarzeń. Piórków jest raczej żywiołem, z którym związane jest życie jego mieszkańców. Wieś ma swój rytm, porządek i zasady, na które nawet wojna ma jedynie znikomy wpływ.
"Wojna to wojna, a wieś to wieś i także swoje prawa ma. Nikt tu nie ma czasu, żeby długo urazy chować, mieć muchy w nosie albo mieć za złe. Rachunki wraz się wyrównuje, a sprawiedliwość własnoręcznie wymierza, bo i na co tu czekać. W ruch idzie, co pod ręką, i nikt nie prowadzi żmudnych studiów nad energią kinetyczną sztachety ani nad krzepliwością krwi. Zupełnie jak na wojnie. O pole, o miedzę, o drzewo na opał. O to, kto zaczął. Nie ma tylko osobnych cmentarzy dla zwycięzców i zwyciężonych, ale poza tym wojna na wsi to nic nowego. Wieś to jest wojna, tylko taka, co raczej dba o swoje groby."
W takiej wsi, opisywanej w dodatku z dużym poczuciem humoru wojna wcale nie jest groźna, a jedynym dowodem na okupację jest obecność Niemca Zerbsta, którego zresztą też można wyprowadzić w pole. Nawet działania dywersyjne to głównie rywalizacja między dwoma oddziałami partyzantów, tymi prawdziwymi i samozwańcami. Ich akcje też nie są znaczące, jakby to wszystko nie działo się na poważnie. Wieści o prawdziwej wojnie dochodzą raczej z zewnątrz od czasu do czasu wspominane niejako mimochodem.
Tymczasem życie toczy się swoim rytmem, jakby tylko narrator pamiętał o tragicznej prawdzie. No może jeszcze stary Haham nie rozstaje się z tą wiedzą. Inni żyją jak dawniej, starając się nie przyciągać uwagi Zerbsta.
A Piórków zaludniają doprawdy barwne postacie. I tak w Wandzie, wdowie po piekarzu, kocha się partyzant, Jasiu zwany Smyczkiem, a ich bezbożnej (a nawet bezbrzeżnej) miłości sprzeciwia się lokalny autorytet, ksiądz Morga. Jest też dziedzic Radecki o zagmatwanej genealogii, jest i Dełeś, co woli być wiejskim głupkiem niż porządnym Żydem. Piórków ma swojego Charona - Kazimierza, ma i demony. Potorczyn opisał tę wieś żartobliwie, ale bez protekcjonalnego dowcipkowania. Nie sposób "piórkowskich" nie polubić i przykro się z nimi rozstawać, kiedy kończy się książka.
Tymczasem życie toczy się swoim rytmem, jakby tylko narrator pamiętał o tragicznej prawdzie. No może jeszcze stary Haham nie rozstaje się z tą wiedzą. Inni żyją jak dawniej, starając się nie przyciągać uwagi Zerbsta.
A Piórków zaludniają doprawdy barwne postacie. I tak w Wandzie, wdowie po piekarzu, kocha się partyzant, Jasiu zwany Smyczkiem, a ich bezbożnej (a nawet bezbrzeżnej) miłości sprzeciwia się lokalny autorytet, ksiądz Morga. Jest też dziedzic Radecki o zagmatwanej genealogii, jest i Dełeś, co woli być wiejskim głupkiem niż porządnym Żydem. Piórków ma swojego Charona - Kazimierza, ma i demony. Potorczyn opisał tę wieś żartobliwie, ale bez protekcjonalnego dowcipkowania. Nie sposób "piórkowskich" nie polubić i przykro się z nimi rozstawać, kiedy kończy się książka.
LITERATURA LUDZKA RZECZ
Najważniejszym punktem tej opowieści jest tajemnicza śmierć Smyczka i właśnie wokół tego momentu przeplata się kilka płaszczyzn narracji. Pierwsza to wydarzenia związane z przygotowaniami do pogrzebu. To wbrew pozorom wątek niepozbawiony emocji, bo pochówku partyzanta zakazał okupant i "piórkowscy" narażają się na jego gniew, żegnając Jasia. Zanim jednak Smyczek spocznie w końcu w grobie, poznajemy zagmatwane losy mieszkańców wsi, nierzadko cofając się o kilka pokoleń i przemierzając z nimi odległe zakątki świata.Obok przeszłych i teraźniejszych (dla czasu akcji) wydarzeń pojawiają się też przebłyski przyszłości, kiedy narrator zdradza powojenne losy niektórych bohaterów.
Taka to porwana opowieść, w dodatku upstrzona licznymi dygresjami przybierającymi różne formy i tematy. Dość wspomnieć, że znajdzie się tu kazanie czy litania, ale i traktat Ludzka rzecz, czyli Wstęp do nauki o wiatrach, nad którym pracuje zielarz Stanisławski. Poza tym sporo jest też przemyśleń samego narratora, czasami banalnych, innym razem świetnie puentujących opisywane wydarzenia. Co ciekawe narrator przygląda się też samej narracji:
"Klang-klang? Czy tak wypada zapisać dźwięk, który tysiące tysięcy zastrzelonych w lesie, nad mokrym dołem, na środku ulicy, w szpitalu, na dziedzińcu więzienia słyszy w ostatniej chwili? Klang-klang? Onomatopejo, powagi!"
Narrator zdecydowanie nie jest przeźroczysty, a swoją opowieść snuje w charakterystycznym stylu. Wplata w nią gwarę, kolokwializmy, żarty słowne, ale najbardziej rozpoznawalnym punktem jest powtarzająca się fraza "ludzka rzecz...". Ten "refren" był, notabene, jednym z elementów, który przywiódł mi na myśl Pilcha z jego słynnym "powiedzieć, że (...), to nic nie powiedzieć".
Takich podobieństw dostrzegłam ku własnej uciesze więcej - począwszy od stosunku narratora do bohaterów, po relacje panujące między mieszkańcami Piórkowa w Ludzkiej rzeczy i Sigły w Wielu demonach. To oczywiście nie znaczy, że Potoroczyn jest wtórny czy nieoryginalny, bo jednak wypracował własny styl, a podobieństwa których się doszukałam są dosyć subtelne. Właściwie to porównanie jest wyrazem mojego uznania, wszak Wielu demonom oddałam niegdyś serce.
Krótko mówiąc, Ludzka rzecz otarła się o ideał. Sprawdźcie sami, jak jest blisko.
Takich podobieństw dostrzegłam ku własnej uciesze więcej - począwszy od stosunku narratora do bohaterów, po relacje panujące między mieszkańcami Piórkowa w Ludzkiej rzeczy i Sigły w Wielu demonach. To oczywiście nie znaczy, że Potoroczyn jest wtórny czy nieoryginalny, bo jednak wypracował własny styl, a podobieństwa których się doszukałam są dosyć subtelne. Właściwie to porównanie jest wyrazem mojego uznania, wszak Wielu demonom oddałam niegdyś serce.
Krótko mówiąc, Ludzka rzecz otarła się o ideał. Sprawdźcie sami, jak jest blisko.
* Tradycyjnie, wywiad dla zainteresowanych lub niezainteresowanych, ale cierpiących na nadmiar wolnego czasu, klik.
** Wszystkie cytaty (w tym podtytuły) pochodzą z elektronicznej wersji Ludzkiej rzeczy Pawła Potoroczyna.
** Wszystkie cytaty (w tym podtytuły) pochodzą z elektronicznej wersji Ludzkiej rzeczy Pawła Potoroczyna.
Muszę w końcu przeczytać "Wiele demonów", przypomniałaś mi swoją entuzjastyczną recenzję:)
OdpowiedzUsuńO, musisz! Takiego Pilcha uwielbiam! :) Cieszę się, że już wróciłaś! Podładowane akumulatory? :)
UsuńCzyli cóż, ludzka rzecz to przeczytać?;) Czuję się zachęcona, chociaż z ,,wiejskich,, powieści na razie tylko ,,Konopielka,, mnie zachwyciła:) Ale żal się nie skusić po takiej recenzji:) M
OdpowiedzUsuńI to, i Pilcha. Pilcha nawet bardziej, bo niedościgniony moim zdaniem :)
UsuńNo to Pilch:) Kończę Mankella i biorę się za Pilcha. M.
UsuńPrzyjemnej lektury :)
UsuńW ogóle nie słyszałem o tym autorze, a z tego co piszesz, stworzył on b. interesującą lekturę. Motyw wsi polskiej w okresie II WŚ kojarzy mi się z "Pornografią" genialnego Gombrowicza. Tam również jeden z największych konfliktów rozgrywa się niejako w tle, trochę obok, nie wpływając zbyt drastycznie na codzienne życie i funkcjonowanie wiejskiej społeczności.
OdpowiedzUsuńMyślę, że "Ludzka rzecz" to książka dla Ciebie :) Ciekawe, co byś tam wyczytał :) Sądzę, że wojna u Potoroczyna jest bardzo ważna, bez niej tej opowieści by nie było. Z tym, że piórkowscy wiele widzieli i wiedzą, że wojny były i minęły, a wieś została;)
UsuńU Gombro motyw wojny również pozostaje dość istotny - z nim to wiąże się ogromnie ciekawy wątek Siemiana, dowódcy AK, który nagle ze zgrozą konstatuje, że fakt, iż do tej pory nic złego mu się nie przytrafiło jest wręcz niewiarygodny, zatem wkrótce musi zdarzyć się jakieś nieszczęście - chłopa w mgnieniu oka oblatuje strach i odmawia dalszej służby. Tyle, że jego wiedza na temat struktur podziemia jest zbyt duża, by można pozwolić mu zwyczajnie przejść do spoczynku :)
UsuńTo może ja w końcu przeczytam "Pornografię", którą omijałam na wszelkich listach lektur zrażona bardzo ciekawym acz gęstym profesorskim wykładem;) A Twojej uwadze polecam Potoroczyna, dzięki tej dygresyjności jest tam mnóstwo ciekawych wątków :)
UsuńAj, perełki z szafy wyciągasz... :)
OdpowiedzUsuńBo takich perełek w szafie trzymać nie wolno!! :)
UsuńAleż mnie nakręciłaś! Muszę koniecznie przeczytać :) a Pilcha przywlekłam ostatnio z biblioteki :)
OdpowiedzUsuńO, super, obaj panowie zasługują na takie nakręcenie :) Ale Pilch jednak dla mnie bardziej! Miłej lektury :)
UsuńJakoś nigdy mi się nie udaje z przeczytaniem na czas nominowanych autorów. Czytam jednego i tak się zachwycam, że już w ogóle nie biorę pod uwagę, że może być lepiej - za każdym razem to samo :) No, przynajmniej przez ostatnie kilka lat.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest;) Przeczytałam Pilcha i nie sądzę, że może być lepiej! Ale kilkoro pozostałych też planowałam przeczytać, więc nominacje były dodatkową motywacją :) Wszystkich nie zdążyłabym poniuchać, ale raczej nie planuję próbować :) Za to Potoroczyna Ci polecam!
UsuńMiałam się zabrać za nominowane książki, ale jakoś ciągle brak mi czasu. Ze wszystkim niestety nie da się być na bieżąco. :/
OdpowiedzUsuńU mnie było łatwiej, chciałam zabrać się za te książki, a że zostały nominowane to jedynie bardzo korzystny zbieg okoliczności ;)
UsuńTo jest jakiś klucz to systemu wybierania lektur, chociażby nominowani, rynek jest bardzo duży w bibliotekach półki się uginają, a ja lubię różnorodność gatunkową. Co do książki to nie wiem, bo Pilcha nie bardzo trawię, chociaż czytałam tylko jedną książkę, ale nie oceniaj autora po jednej książce, dlatego dam mu kiedyś szansę, a nad tą kiedyś pomyślę.
OdpowiedzUsuńSpośród znanych mi książek Pilcha ta jest naj! Obaj pisarze zasługują na uwagę, naprawdę polecam :)
Usuń