Gdziekolwiek mnie rzucisz. Wyspa Man i Polacy


wyspa man, gdziekolwiek mnie rzucisz, reportaż


Tak wygląda herb Wyspy Man  triskelion (te trzy nogi w centrum), sokół, kruk, korona i napis Quocunque Jeceris Stabit  gdziekolwiek rzucisz, będzie stał. I właśnie do tego zdania nawiązał Dionisios Sturis w tytule swojej najnowszej książki Gdziekolwiek mnie rzucisz.

O książce mogliście jeszcze nie słyszeć, bo to świeżynka ze stycznia, ale jeśli czytujecie reportaże, znacie pewnie jej autora. W zeszłym roku debiutancka książka Sturisa, Grecja. Gorzkie pomarańcze, znalazła się wśród dziesięciu książek nominowanych do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki. Wtedy się nie powiodło (Grecja nie weszła nawet do finału, a nagroda powędrowała do wspaniałej Åsbrink), ale autor dał się poznać jako sprawny reportażysta. 

dionisios sturis, gdziekolwiek mnie rzucisz, wyspa man
Być może sekret Sturisa tkwi w pisaniu o miejscach, które są dla niego ważne, Grecja  z racji pochodzenia*, a teraz Isle of Man  no właśnie, słyszeliście o niej? Jeśli nie, nie martwcie się, podobno nawet niektórzy Brytyjczycy nie wiedzą o niej wiele, a akurat oni powinni być lepiej zorientowani, bo mają wspólną królową**. Na mapie Wyspę Man znajdziecie między Wielką Brytanią i Irlandią, wypatrujcie niewielkiej plamki, bo jej powierzchnia to zaledwie 572 km² (trochę więcej niż Warszawa). 

I właśnie o tej wyspie na Morzu Irlandzkim postanowił napisać Dionisios Sturis. Dlaczego? Bo przed laty wsiadł na prom odpływający z Liverpoolu i postanowił szukać szczęścia (czytaj: przede wszystkim pracy) na Wyspie Man. Podobnie zrobiło wielu naszych rodaków i właśnie dlatego Gdziekolwiek mnie rzucisz ma podtytuł: Wyspa Man i Polacy. Historia splątania.
Piszę książkę  o wyspie i o tutejszych Polakach, tych, którzy trafiali się dawniej, i tych obecnych. Szukam połączeń między Manxami a Polakami, wspólnego mianownika. Zbieram doświadczenia, przypadki, przemyślenia, opinie, wrażenia i wyobrażenia, głosy na tak i na nie, żale, złości i zaszłości, radości, wściekłości***.
Zaczęłam od herbu, bo on właściwie mógłby być kluczem, przewodnikiem po tej książce. Wymyśliłam to sobie tak: w herbie jest korona, która symbolizuje zwierzchnictwo monarchii brytyjskiej, sokół nawiązuje do zwyczaju, zgodnie z którym mieszkańcy wyspy przekazują dwa sokoły królowi w dniu koronacji. Triskelion, kruk i dewiza związane są z kolei z celtyckim lub skandynawskim powinowactwem wyspy. Herb wyróżnia więc to, co dla Wyspy Man najbardziej charakterystyczne  politykę, historię i legendę.  Podobnie w książce przeplatają się te trzy tematy i powoli wyłania się z nich portret głównej bohaterki  wyspy. 

Na równi z nią ważni są w tym ujęciu Polacy, którzy wybrali ją na swój dom. Tutaj Gdziekolwiek mnie rzucisz przypomina trochę Białe Wiśniewskiej  oba reportaże opowiadają o wyspach, portretując ich mieszkańców. Książka Sturisa jest jednak bardziej osobista, on zdecydowanie bardziej otwarcie opisuje swój związek z miejscem i jego mieszkańcami. Hołd to zbyt duże słowo, ale laurka już pasuje. Nie spodziewajcie się jednak, że autor pisze o wyspie wyłącznie dobrze. Co to, to nie! Słabe strony też zostały skrupulatnie wyliczone. 

Gdziekolwiek mnie rzucisz to w pewnym sensie także studium imigracji. Bardzo uczciwy opis Polonii, która jest tak zróżnicowana, że wspólny zbiór nie istnieje. Wszystkich tych ludzi łączy jedynie miejsce, w którym kiedyś mieszkali i to, w którym mieszkają teraz. Wniosek jest jeden generalizowanie nie ma sensu, ale to się tyczy zarówno Polaków, jak i Manxów. 

To już chyba jasne, treść jest bardzo ciekawa, ale zapytacie na pewno o formę. Możecie czytać bez obaw, bo styl też Was nie zawiedzie. Sturis opatrzył tę opowieść morzem dat, liczb i innych danych, a jednak czyta się to bardzo dobrze. Nie ma syndromu Wikipedii, jest za to żywy język, dzięki któremu widać, że ta książka naprawdę wzięła się z rozmów. Możecie być pewni, że w tym stylu nie ma potknięć. Fajerwerków też nie, ale te w reportażach znajduję coraz rzadziej. 

Czytać? Czytać! Jeśli w przyszłym roku nazwisko Sturisa znowu znajdzie się na liście nominowanych do Nagrody im. Kapuścińskiego, będziecie wiedzieli dlaczego.

PS W książce są fotografie, więc polecam raczej papierową wersję. Na moim czytniku zdjęcia były bardzo słabo widoczne.
A tutaj znajdziecie wywiad z autorem na zaostrzenie apetytu  klik.

* Dionisios Sturis urodził się w Grecji, ale jego mama była Polką.
** Kolejni monarchowie brytyjscy noszą tytuł Lord of Mann.
*** Fragment ogłoszenia, które autor zamieścił w lokalnej gazecie przed kolejnym powrotem na wyspę. Cytat jak zwykle pochodzi z elektronicznej wersji książki, więc nie potrafię podać numeru strony.
Herb znalazłam tutaj  klik.


20 komentarzy

  1. Ależ literacka ciekawostka! Grek-imigrant piszący o Polakach szukających chleba poza granicami naszego kraju na jakieś brytyjskiej zagubionej wyspie. Jestem bardzo zainteresowany tym reportażem. Przy okazji będę rozglądał się za "Gorzkimi pomarańczami" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sturis jest w połowie Polakiem, więc trudno nazywać go Grekiem-imigrantem. Nasz ci on ;) Ale mam nadzieję, że jego książka nie przestaje być przez to ciekawostką? :) "Gorzkie pomarańcze" mnie też kuszą, rozglądanie rozpoczęte ;)

      Usuń
  2. Wszystko, co o wyspach, mogę brać w ciemno. Tę książkę już widziałam (być może u Ciebie na lubimy czytać) i już się przymierzam. Do własnej wersji papierowej, oczywiście ;) W reportażach coraz mniej zachwytu - owszem. Ostatnio zachwycił mnie tylko "Bukareszt" Rejmer...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje ostatnie fajerwerki to Asbrink i ten "Mężczyzna z laserem", o którym niedawno wspominałam. A reszta nie była zła, ale taka... poprawna, o! :) Zobaczymy jak te reportaże zgłoszone do Nagrody im. Kapuścińskiego, może tam znajdę jakąś perełkę?
      Rejmer ciągle jeszcze nie dorwałam :(

      Usuń
  3. Wyspa Man... Czytam to i myślę, że coś mi świta... No i w końcu mnie oświeciło! Część bohaterów książki "Anglicy na pokładzie" M. Kneale'a to właśnie mieszkańcy Wyspy Man ;)
    A w związku z tym, że lubię czytać reportaże za tym też się rozejrzę skoro polecasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei przeczytam "Anglików", więc jesteśmy kwita :)

      Usuń
  4. Ten poprzedni tytuł Sturisa kojarzę, choć nie czytałam, ale reportaże staram się śledzić na bieżąco, choćby po tytułach :)

    PS
    Widzę, że nie odpuszczasz z wyspami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierzysz, że to przypadek? :) Wyspy ostatnio za mną chodzą. A poprzedniej książki Sturisa też jeszcze nie czytałam, ale teraz na pewno ją dorwę.

      Usuń
  5. O rany! Brzmi fascynująco! Nie miałam pojęcia o tym miejscu, a skoro już tyle się dowiedziałam z recenzji to co dopiero będzie po lekturze! Bardzo chętnie:) M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W książce jest dużo, dużo ciekawych informacji! Będziesz usatysfakcjonowana :) I dowiesz się, dlaczego koty Manx nie mają ogonków!

      Usuń
    2. A to nie będzie drastyczne? Nie przepadam za kotami, ale jednak... ;) M.

      Usuń
    3. Och, Moja Droga, to będzie... biblijne! ;) Zaskoczona?

      Usuń
  6. A mimo to obawiam się poważnie tych wszystkich dat. Nie przepadam za taką formą obrazowania :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że niepotrzebnie się obawiasz, ale decyzja należy do Ciebie :)

      Usuń
  7. Bardzo zaciekawił mnie obraz Polonii. W miejscu, o którym nikt nie słyszał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie bardziej zaciekawiło miejsce, ale te rozmowy z Polakami też były niezłe :)

      Usuń
  8. No, przeczytałam w końcu - Twój tekst i samą książkę. Drugą Sturisa po "Gorzkich pomarańczach" i dochodzę do wniosku, że on pisze reportaże z miejsc, które mają dla niego duże znaczenie, osobiste, emocjonalne. Dobrze, że wykorzystuje takie wątki i dobrze, że się do nich nie ogranicza :) Spodobało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu pełna zgoda, mamy bardzo podobne wnioski :)

      Usuń
    2. To do następnej lektury:)

      Usuń
  9. Bardzo podobaly mi sie "Gorzkie pomarancze", wiec na pewno przeczytam i te ksiazke Sturisa.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.