Druga odsłona Trójki Ekrudy. Kolej na trzy książki, od których najprzyjemniej będzie zacząć przygodę z audiobookami. Nie każde nagranie się nadaje, nie każdy lektor będzie dobry, a naprawdę łatwo się zrazić. Mojemu wyborowi możecie zaufać, przetestowałam go na własnej skórze. Superprodukcja, doskonała interpretacja czy raczej szalona akcja – co Was przekona?
Chcecie więcej? Wystarczy kliknąć w linki:
Oj, tak - u mnie tak naprawdę słuchanie zaczęło się od "Karaluchów". I Nesbo się od nich zaczął;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jest nas więcej :) Gdybym pewnego dnia nie trafiła na "Karaluchy", ciągle powtarzałabym, że audiobooki nie są dla mnie ;) A teraz słucham codziennie, coraz trudniejsze (do słuchania) książki i może w końcu uda mi się posłuchać jakiegoś reportażu.
UsuńU mnie też Karaluchy były pierwsze:) Dzięki Tobie!:) Teraz mam nowego Nesbo... M.
OdpowiedzUsuńCieszę się, bardzo miło mi to czytać :)
UsuńNesbo już słuchałam w formie audiobooka. Naprawdę intryguje mnie "Stulatek";)
OdpowiedzUsuńStulatek z Barcisiem - re-we-la-cja! :D
UsuńStulatka czytałam, ale wyobrażam sobie, że wersja audiobookowa musi być prze-genialna! O widzisz! Mam pomysł na prezent dla taty. Jestem pewna, że będzie się zaśmiewał podczas jazdy samochodem.
OdpowiedzUsuńJej, tylko ostrzeż tatę, bo jak Barciś na niego wrzaśnie Stalinem, może się zrobić niebezpiecznie na drodze ;)
UsuńHaha! Ostrzegę, choć tata strachliwy nie jest :D
UsuńJa też nie jestem, ale jak mi w kuchni wrzasnął, to do dziś pamiętam, że obierałam wtedy marchewkę ;)
UsuńZaprzyjaźniłem się ostatnio z Nesbo, ale "Karaluchów" jeszcze nie mam na koncie. Może tym razem papier zamienię na audiobooka skoro tak zachwalasz;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować audiobooka. Jest starannie przygotowany, przyjemnie się słuchało.
UsuńKuszące pozycje. Nesbo z dźwiękami miasta w tle na pewno świetnie wypada, może lepiej niż w wersji papierowej, którą czytałam. Niestety audiobooki mnie usypiają, a nie potrafię ich słuchać robiąc cokolwiek, dlatego odpuściłam sobie tę formę, ale może kiedyś, kiedyś jeszcze do niej wrócę :-)
OdpowiedzUsuńChyba już o tym rozmawiałyśmy, bo pamiętam, że to nie jest Twoja ulubiona forma książek :) Jesli kiedyś będziesz chciała jeszcze raz spróbować, wybierz coś porywającego, może będzie mniej usypiające ;)
UsuńJa kiedyś przesłuchałem prawie w całości "Szelest złotolitego brokatu" Hisako Matsubary :) Może słuchałbym więcej audiobooków, gdybym częściej podróżował samochodem. Do pracy zazwyczaj jeżdżę rowerem, a przy dłuższych przejażdżkach lubię korzystać z pociągów, bowiem mam wtedy sporo czasu na czytanie :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei w aucie rzadko słucham. Pewnie dlatego, że zwykle to ja prowadzę, a wtedy wolę się porządnie skupić na drodze. Muzyka i rozmowy są ok, ale książki nie wysłucham uważnie, nie umiem ;)
UsuńKAraluchy to dobrze zrealizowane słuchowisko, gdybym gustowała w takiej literaturze, pewnie przeczytałabym/ wysłuchałabym do końca.
OdpowiedzUsuńWszystkie powinny być porządnie zrealizowane. Nie wiem, dlaczego wydawnictwa nie dbają o książki do słuchania. W papierze korekta, redakcja to norma, w audiobooku ciągle zdarzają się błędy i niedoróbki.
UsuńJa również pisałam o audiobookowej "Zaginionej dziewczynie" i też popieram! A i dodałabym swoją czwartą do Twojej trójki - Miłoszewski!!!
OdpowiedzUsuńO, jak mogłam zapomnieć o Twojej recenzji, zaraz dodam link :) I racja z Miłoszewskim!
UsuńPi pierwsze, dawno tu nie byłam i chyba znowu coś zmieniło się w layoucie. Bardzo mi się podoba. Fajny, spójny i... lubię ten odcień żółtego :)
OdpowiedzUsuńMam problem z tym "Stulatkiem" ;) Nie dałam rady dociągnąć do końca książki, film też nie bardzo..., więc może Barciś by mnie przekonał :)
Barciś dał w tym audiobooku taki popis, że dla niego samego warto posłuchać :) Nie wiem, czy podobałoby mi się tak bardzo, gdybym po prostu czytała. Ot, czytadło, kompletnie absurdalne. Ale Barciś, och, Barciś :)
UsuńLubię książki Nesbo, ale jeszcze w formie ebook'a nie miałem z nimi styczności. Chyba spróbuję skoro tak zachwalasz;) To może być ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńTym razem polecam audiobook, ale ebooki też są fajne :)
UsuńPierwsze primo (jak mawiała moja nauczycielka historii): bardzo wielkie chapeau bas dla graficznej oprawy bloga, w tym prostej i pięknej infografiki z tego wpisu. Od dłuższego czasu posapuję w zazdrości, że tak można, ładnie i gustownie.
OdpowiedzUsuńDrugie primo: z audiobooków tylko poradniki, szkolenia i konferencje. Przy prozie najzwyczajniej w świecie się wyłączam. Słuchaliśmy kiedyś Diuny jadąc samochodem - po piętnastu minutach zorientowałam się, że nie wiem nic a jeszcze mniej pamiętam. Chociaż "Stulatkowi..." chyba dam szansę - skoro polecasz :)
Dziękuję, Aniu :) Jeszcze dużo pracy przede mną, żeby te grafiki wyglądały dokładnie tak, jakbym chciała, ale baaardzo miło, że zwróciłaś na nie uwagę :)
UsuńNa początku miałam podobnie z audiobookami i Karaluchy przełamały złą passę :) Chyba nawet pisałam o tym, wtedy na blogu. Teraz słucham już nałogowo i blisko jedna trzecia moich lektur to audiobooki. Może Ty też się kiedyś przekonasz do tych rozrywkowych, skoro takie rozwojowe to już dla ciebie normalka :)
Dzięki audiobookom podróżowanie samochodem staje się przyjemniejsze.
OdpowiedzUsuń