Młodość, przyjaźń, muzyka

Jest coś niezwykłego w skandynawskich książkach o dorastaniu. Weźmy niektóre tomy Mojej walki Karla Ovego Knausgårda, Wróżbę Agnety Pleijel i na przykład Odpływ Larsa Saabye Christensena. Zmienia się czas, zmieniają się ludzie, ale efekt za każdym razem jest taki sam – czytam, wsiąkam, chcę więcej. 

KAPSUŁA CZASU

Lars Saabye Christensen, BeatlesiTym razem dorwałam książkę o czterech norweskich nastolatkach, którzy uwielbiają Beatlesów i marzą o założeniu własnego zespołu. Bardzo to uprościłam, bo w rzeczywistości to trochę tak, jakby Lars Saabye Christensen wziął muzykę, parę skrętów i znaczki oderwane z masek samochodów, a potem zamknął wszystko w kapsule czasu. Otwiera się ją  i nagle bucha atmosfera lat sześćdziesiątych! Protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, wiadomości o inwazji na Czechosłowację, relacja z lądowania na Księżycu. I na tym tle  przyjaźń, pierwsze zauroczenia, wielkie marzenia i młodzieńcze błędy.

Siedem lat z życia nastolatków, sami rozumiecie, w tej fabule może być wszystko.

Byliśmy mocni w gębie, a z naszych twarzy wzlatywały piękne ptaki. Braliśmy zaliczkę na przyszłość, która zapowiadała się fantastycznie*. 

BEATLESI

Powieść Beatlesi jest przesiąknięta muzyką. Wspaniała czwórka jest już w tytule książki, tytuły rozdziałów pochodzą od nazw jej płyt i piosenek, a Kim, Gunnar, Ola i Seb przybrali nawet pseudonimy Paul, John, George i Ringo. Utożsamiają się z nimi tak bardzo, że pogłoski o rozpadzie zespołu stawiają pod znakiem zapytania losy ich własnej przyjaźni. Przyjaźni, dodajmy, upływającej w rytmie muzyki Beatlesów. 

Kolejne płyty towarzyszą ważniejszym wydarzeniom w życiu chłopaków. Począwszy od Help! po Let It Be słuchają uważnie każdego tekstu, analizują dźwięki, rozpoznają nowe instrumenty. Od czasu do czasu przedzierają się do ich świata dziewczyny ze swoimi Leonardami Cohenami albo starszy brat z Bobem Dylanem, ale Beatlesi trzymają się mocno.

Jednak zmiany są nieuniknione. Zachodzą równolegle w muzyce i w życiu chłopaków, odbijając się wreszcie w tonacji książki. Od beztroski i entuzjazmu pierwszych rozdziałów po gorycz ostatnich. Tak gra maestro Christensen. 

Beatlesów w polskim przekładzie (świetnej Iwony Zimnickiej) mogliśmy poznać dopiero po ponad trzydziestu latach od norweskiej premiery. I wiecie, co jest najlepsze? Że ciągle czyta się to doskonale. I czeka się na polskie (albo choć angielskie) przekłady pozostałych dwóch tomów trylogii o Kimie Karlsenie i jego przyjaciołach**. Film też by się chętnie obejrzało! 

Przecież ostrzegałam: czyta się, wsiąka i chce się więcej!


Chcecie więcej?


* Cytat pochodzi z elektronicznej wersji książki, nie mogę podać numeru strony, ale znajdziecie go w rozdziale "Rubber Soul". Zima '65/'66
** Bly z 1990 roku i Bisettelesen z 2008.


Tytuł oryginału: BEATLES,
Przełożyła Iwona Zimnicka;

Lars Saabye Christensen, Beatlesi, Wydawnictwo Literackie 2016.

8 komentarzy

  1. Oj, książka czeka na półce, po rewelacyjnym "Półbracie" zdecydowanie mam ochotę na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, "Półbrat" był świetny, pierwsza część "Odpływu" też! W ogóle Christensen okazał się jednym z moich ulubionych pisarzy. Jak on to robi?

      Usuń
  2. O jaaa! A ja ze wstydem przyznaję, że Christensen wciąż na mnie czeka i doczekać się nie może... Ale książki o dorastaniu są magiczne, mają w sobie coś naprawdę wyjątkowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kręcić głową z niedowierzaniem, że miałaś to pod ręką i nie skusiło? Czy raczej zazdrościć, że będziesz mogła przeczytać pierwszy raz? Nie wiem, nie wiem ;) Christensen dobry jest, wsiąkniesz!

      Usuń
  3. Co do skandynawskich książek o dorastaniu, to jak dotąd poznałem jedynie " Wyspę dzieci" Pera Christiana Jersilda, ale po lekturze Twojej recenzji jestem pewny, że nie warto poprzestawać na tej jednej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak to możliwe, ale czuję jakąś dziwną sympatię do tych norweskich chłopców sprzed lat i biorę te wszystkie opowieści do siebie ;) A może to Zimnicka, może ona mnie przekonuje przekładami? W każdym razie polecam! A teraz idę czytać o Wyspie dzieci, dzięki za link!

      Usuń
  4. Moja muzyka <3 A Christensen na mnie czeka i czeka. Zaczęłam nawet czytać "Półbrata" w trudnym i pełnym emocji okresie życia. Bardzo mi się podobał, ale potrzebowałam wtedy jakiś lekkich, przyjemnych i niewymagających umilaczy życia i się rozstaliśmy. Ale planuję do niego wrócić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróć koniecznie! Ja też zwlekałam, a potem okazało się, że to będzie jeden z moich ulubionych pisarzy :) Kojarzy mi się z latem, fiordami, lądowaniem na Księżycu, ale nie mam pojęcia dlaczego, skoro trudnych tematów też u niego nie brakuje.

      Usuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.