Śledzicie nagrody
literackie? Moja ulubiona, Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego,
wchodzi właśnie w najciekawszy etap – na początku kwietnia
poznamy tytuły pięciu reportaży, które będą walczyć o tytuł
laureata ósmej edycji. Tymczasem możemy przyjrzeć się nominowanym
książkom:
Bieżeństwo 1915.
Zapomniani uchodźcy, Aneta Prymaka-Oniszk
Delhi.
Stolica ze złota i snu, Rana Dasgupta
Fałszerze
pieprzu. Historia rodzinna, Monika Sznajderman
Ganbare! Warsztaty
umierania, Katarzyna Boni
Głód, Martín
Caparrós
Polska
odwraca oczy, Justyna Kopińska
Sprawiedliwi
zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia, Witold Szabłowski
Wojna
umarła, niech żyje wojna. Bośniackie rozrachunki, Ed Vulliamy
Zabić
smoka. Ukraińskie rewolucje, Katarzyna Kwiatkowska-Moskalewicz
Żeby
nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka, Cezary Łazarewicz
Każdego
roku obserwuję nominacje i współczuję jurorom – jak z
dziesięciu bardzo dobrych książek wybrać pięć najlepszych, a
potem tę jedną, która zasługuje na szczególne wyróżnienie? Ale
nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała swoich sił! Wytypowałam
już własną finałową piątkę, a o pierwszej z książek, na
które stawiam, muszę natychmiast opowiedzieć! Kto wie, może to
ostatnia chwila, żeby napisać:
czytałam Prymakę-Oniszk, zanim to było modne.
BIEŻEŃSTWO 1915
Było lato 1915
roku, pierwsza wojna
światowa przetaczała się właśnie przez Europę, teraz front
zbliżał się do zachodnich krańców Imperium Rosyjskiego. Armia
rosyjska wycofywała się,
zabierając lub niszcząc wszystko, co miało wpaść w ręce
Niemców. Wywożono całe fabryki, instytucje, przepędzano
zwierzęta. A ludzie? Kilka milionów ludzi porzuciło swoje
ziemie, nierzadko tracąc dorobek całego życia, żeby schronić się
w głębi Rosji. Wielu nigdy tam nie dotarło, wielu nigdy nie
wróciło w rodzinne strony. Byli wśród nich Białorusini,
Ukraińcy, Polacy, Żydzi, Łotysze – wszyscy ci, którzy żyli
wcześniej razem na styku kultur w zachodnich guberniach Cesarstwa
Rosyjskiego.
W języku rosyjskim, z którego słowo „bieżeństwo” zostało zaczerpnięte, oznacza ono uchodźstwo. Ale dla wielu osób pochodzących z wschodniej Polski bieżeństwo to rodzaj nazwy własnej. To najważniejsza i najbardziej wstrząsająca historia z całego XX wieku. Nawet bardziej destrukcyjna i tragiczna niż II wojna światowa*.
Aneta Prymaka-Oniszk zna bieżeństwo z domu. W
rodzinach uciekinierów opowiadało się o tym. Do czasu, bo z
upływem lat świadków tamtych wydarzeń ubywało i pamięć blakła.
A przecież nie można dopuścić do tego, żeby zapomniano o czymś,
co zmieniło życie milionów ludzi, i ukształtowało całe
pokolenia. Nie mogłoby być inaczej – po czterech latach pracy
powstała książka, która się bieżeńcom należała – Bieżeństwo
1915. Zapomniani uchodźcy.
Poszukiwania śladów nie były łatwe, bo bieżeństwo
to temat zaskakująco słabo zbadany. Autorka dotarła wprawdzie do
opracowań, które choć częściowo o nim wspominały, ale
najważniejsze były dla niej relacje uczestników tamtych wydarzeń.
To dodatkowe utrudnienie – Prymaka-Oniszk próbowała
zrekonstruować losy chłopów, w większości niepiśmiennych,
którzy rzadko zostawiali po sobie zapiski. Wyobraźcie to sobie –
cała bogata, kompletna opowieść została odtworzona ze strzępków
wspomnień, artykułów z prasy współczesnej i archiwalnej,
pamiętników.
Przywodzi mi to na myśl Cesarza Ameryki Martina Pollacka – nawiasem mówiąc, książka Prymaki-Oniszk w niczym mu
nie ustępuje – oba reportaże pokazują historię w dużym
zbliżeniu. Potężne zjawisko (odpowiednio ucieczka z Galicji i
bieżeństwo wgłąb Rosji) przez
pryzmat losów konkretnych ludzi. Dlatego te książki tak mocno
przemawiają do wyobraźni, bo liczby robią ogromne wrażenie, ale
to z jednostkami można się utożsamiać.
Aneta
Prymaka-Oniszk przeanalizowała
chyba każdy aspekt
wędrówki
bieżeńców. Począwszy
od powodów, dla których ludzie w ogóle wyruszyli, przez straszliwe
problemy z którymi zmagali się w drodze, aż
po konsekwencje uchodźstwa. Pokazała różnice między narracją
chłopów i szlachty, która również uciekała, ale wcale
nie uważała się za bieżeńców.
Wreszcie autorka zwróciła
nawet uwagę na to, jak z biegiem lat zmieniały się relacje na
temat tego uchodźstwa, wygładzały się wspomnienia i
piękniała pamięć o Rosji.
To w pełni
zasłużone, że książka Anety Prymaki-Oniszk zdobywa kolejne
nominacje i wyróżnienia. Bieżeństwo
1915 to ocalone od zapomnienia fakty, opatrzone tłem i kontekstem.
Jest tu rzetelna
blibliografia, są fotografie. Ale
opowieść jest pełna także dlatego, że autorka nie bała się na
marginesie ujawnić swoich emocji. To chyba najlepiej pokazuje, że
ta historia zostawiła ślad w kolejnych pokoleniach.
Zostawi też w
czytelnikach.
Chcecie
więcej?
Trójka Ekrudy: najlepsze reportaże VIII edycji Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego
Strona Anety Prymaki-Oniszk biezenstwo.pl
Strona Anety Prymaki-Oniszk biezenstwo.pl
* Aneta
Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy, Wydawnictwo
Czarne 2016, s. 12.
Aneta Prymaka-Oniszk, Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy, Wydawnictwo Czarne 2016.
W radiu Vltava czytają teraz "Cesarza Ameryki" i miałam okazję się zapoznać w ten sposób z wybranymi fragmentami (czuję się dumna, jednak czasem natrafiam na audiobook :-)), więc jeśli "Bieżeństwo" w niczym mu nie ustępuje, powinno się znaleźć w moich planach. Natomiast ja tak właściwie chciałam o czymś innym: odkąd dzięki Tobie zaczęłam śledzić tę nagrodę okazuje się, że jednak miewam w domu jeden-dwa nominowane reportaże. Nie wiem, czy zdążę się w tym roku zapoznać przed werdyktem, ale zawędrowała do mnie "Żeby nie było śladów", co utrzymuje tradycję ;-).
OdpowiedzUsuńO, a ja właśnie zaczęłam czytać "Żeby nie było śladów"! Może przejdzie dalej i przed majowym finałem zdążysz ;)
UsuńHa, pochwalę się, że z prezentowanej listy znam jedną pozycję! Za sprawą kolegi czytałem reportaż "Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia" Witolda Szabłowskiego. Muszę przyznać, że to całkiem dobra lektura. "Bieżeństwo 1915" wydaje się równie interesujące - lubię pozycję (niekoniecznie musi być to literatura faktu), które ukazują wojnę z perspektywy tych, którzy zostają w nią wplątani wbrew ich woli.
OdpowiedzUsuńDrobna poprawka: "(...) lubię pozycje (...)"
UsuńO właśnie, to jest taka przyziemna wojna zamiast wielkiej polityki. Trochę jak u Aleksijewicz w "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Ja też cenię takie podejście.
UsuńJa trzymam mocno kciuki za Ganbare! . Potrzaskało mnie wewnętrznie, jak już naprawdę dawno nic.
OdpowiedzUsuńTak, Ganbare! jest mocne, pięknie napisane, taka reportażowa poezja :) A jednak "Bieżeństwo" bym wyróżniła. Mam w serduchu taką specjalną półkę dla książek i akurat ta znalazła miejsce koło Asbrink, Nordberg i kilku innych :)
UsuńTen reportaż od dawna mnie fascynuje, tylko... ciągle nie mam na niego czasu:/ (a na półce czeka też "Plutopia" I kiedy to wszystko przeczytać?) Ale cieszę się z nominacji i czekam na ogłoszenie piątki wybranych;)
OdpowiedzUsuńJest i u mnie Plutopia, jest o dawna! Ale musiała zrobić miejsce w kolejce tym nominowanym do Kapuścińskiego. Priorytety ;) Też czekam na tę piątkę, gryzę chustkę z niecierpliwości ;)
UsuńCzytałam z tej listy tylko "Ganbare!" - zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Do tego wszędzie panoszy się i rzuca w oczy "Głód", gdybym miała wybierać, to po niego bym najpierw sięgnęła. A tu jeszcze tak pięknie piszesz o tym "Bieżeństwie"...
OdpowiedzUsuńTymczasem próbuję zachować umiar i już nie zbierać kolejnych książek na "do przeczytania na później", ale gdzie, już kolejne w drodze, więc chyba więcej nominowanych póki co nie poznam...
"Głód" na pewno warto przeczytać, to jest taki wzorcowy, wielki reportaż. Gdybyś miała okazję, czytaj - przeturla Cię, ale oczy otworzy.
UsuńAle to "Bieżeństwo" ma moje serce! Mogę Ci nawet pożyczyć, jeśli uda nam się znowu spotkać! Czy to wygląda jak szczucie książką? :D
Czuję się poszczuta, ale nie mówię nie :D
Usuń